Epilog

4.6K 174 131
                                    

                            Miesiąc później....

Uchylam ledwo powieki, ale też szybko je zamykam przez promienie słońca. Pieprzony budzik akurat teraz musiał zadzwonić. Za jakie grzechy? Ręką szukam telefonu, aby wyłączyć to dziadostwo.

Nie umiem znaleźć telefonu z zamkniętymi oczami, więc wkurzona otwieram znowu oczy, po czym rozglądam się za telefonem.

Leży na szafce nocnej. Biorę iPhone, wyłączając budzik. Czemu ja go tak w ogóle nastawiłam? Patrzę na datę w ekranie. Pierwszy grudnia.

Jest grudzień, a na zewnątrz słońce świeci. Jest jeszcze dużo dni do wigilii, więc śnieg napewno jeszcze spadnie z nieba i dzieci będą mogli zjeżdżać na sankach, lepić bałwany lub bitwę na śnieżki.

W Nowym Jorku zawsze jest śnieg na święta. Ja nigdy nie czułam tego świątecznego klimatu. Lubię popatrzeć na szczęśliwe dzieci które mogą korzystać z tego, że jest śnieg. Niekiedy się nawet lekko uśmiechnę.

Kręcę się z jednego boku na drugi bok. Wiedziałam, że tak będzie. Leżę na plecach i patrzę w sufit. Anton pozwoliłby mi przykleić gwiazdki? Chyba nie.

Wiem, że już nie zasnę dlatego wstaję i zakładam papcie w różowe króliczki. Gdy je zobaczyłam w sklepie to je od razu kupiłam z Tarą. Teraz mamy takie same.

Idę pierw do garderoby po ubrania na dziś. Nigdy nie umiem się zdecydować, co mam ubrać. Stoję i wpatruję się w ubrania.

Po dłuższej chwili, biorę do ręki czarny szeroki dres oraz czerwony top z długim rękawem. Ten komolet ma, a dokładnie bluza ma duży plus, ponieważ jest kaptur. Lubię bluzy z kapturem.

Z potrzebnymi rzeczami idę do łazienki. Pierw skorzystałam z toalety. Potem rozebrałam piżamę i weszłam pod prysznic. Włosów nie myję, bo wczoraj je umyłam.

Wychodzę spod prysznicu i ubieram dres. Podchodzę do umywalki i pierw myję zęby, a później całą twarz. Dzisaj się nie będę malować.

Podkręcam tylko rzęsy zalotką i błyszczyk na usta. Gotowa wychodzę z łazienki. Demon pewnie będzie teraz w klubie lub kręci się gdzieś po domu.

Schodzę po schodach na parter. Zaraz ma być śniadanie, więc idę do jadalni. Po drodze mijam salon. Słyszę jakąś rozmowę dlatego się zatrzymałam.

- Kiedy zamierzasz jej powiedzieć? - zapytał ktoś. Po głosie poznaję, że to brat Demona.

- Nie wiem - odpowiada Anton. Czyli jednak nigdzie nie pojechał.

- Wiesz, że ona was znienawidzi?

- W dupie to mam. Może se mnie nienawidzić, a i tak mam gdzieś jej uczucia.

- Prędzej czy później i tak się dowie.

- Nie dowie, bo nie ma od kogo - mruknął Demon. Na sto procent o mnie mówią.

- Może znaleźć tą umowę.

- Nie znajdzie.

- Nie bądź taki pewny, Anton. Jeśli jej nie powiesz tego do tygodnia to ja to zrobię. Ona zasługuje na prawdę.

- Powiesz jej, bo? Co, zakochałeś się? - spytał brunet znudzonym głosem.

- Nie. Po prostu powiedz jej o tej, pierdolonej, umowie.

Teraz mam to w dupie. Wchodzę do salonu i nie myliłam się, bo Demon stoi obok swojego brata.

- Jakiej umowie? - spytałam.

- Srakiej. - prycha brązowooki.

- Nie możesz odpowiedzieć normalnie?

- Idź do siebie. - rozkazał, ignorując moje pytanie.

Córka Mafii | Część 1 | [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz