~Środa~
Pov. Liva
Obudziłam się w nocy. Gdy tylko otworzyłam oczy przyzwyczaiły mi się do ciemnościale nic nie widziałam niepokojącego. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam księżyc oraz jakiegoś chłopaka, który szedł szybko środkiem ulicy. Zaczęłam się wsłuchiwać ale okazało się, że on tylko lunatykuje. Nie widząc w tym zagrożenia spojrzałam na zegarek.
Jakoś po północy. No to idę spać. - stwierdziłam w myślach i przekręciłam się na drugi bok.
° ° °
Obudził mnie dźwięk gitary. Otworzyłam zaspana oczy i wyłączyłam budzik. Chwilę leżałam patrząc w ścianę ale potem zwlekłam się z łóżka i się przebrałam w czarne spodnie, tego samego koloru podkoszulek i zieloną, ciemną bluzę z kapturem oraz czarną skórzaną kurtkę. Mojego naszyjniku z zielonym szkłem awenturynowym miałam założony jak zwykle. Za bardzo go nie zdejmowałam bo bardzo się do niego przywiązałam. Schowałam sztylety w kurtce, założyłam ciemne skarpety i doczepiłam srebrne łańcuchy do spodni.
- O matko co to jest?! - powiedziałam gdy tylko stanęłam przed lustrem i spojrzałam na gniazdo, które miałam na głowie. Szybko je ogarnęłam i upięłam. Spojrzałam jeszcze raz w lustro.
Kto by pomyślał, że te niebieskie oczy mogą w każdym momencie zaświecić się na dwie czerwone żarówy? - przemknęła mi myśl.
Spojrzałam na zegarek. Było coś koło 6:30. Zerknęłam na telefon, który leżał na szafce nocnej i sprawdziłam, od której otwierają sklep. Dopiero o 9.- No to mam jeszcze czas na projekt. - powiedziałam i zaczęłam szperać w moich rzeczach w poszukiwaniu szkicownika, gumki i ołówka. Potem zaczęłam rysować wszystkie pomieszczenia ale z moimi poprawkami. U mnie w pokoju zmieniłam wygląd jednej ściany na tapetę przedstawiającą las mieszany przy wschodzie słońca. Meble dębowe i w miarę starym stylu, dywan - jeszcze nie wybrałam koloru, biurko i jeszcze wiele innych szczegółów. No i nowe drzwi też drewniane ale polakierowane. A i jeszcze duży regał z książkami, bo uwielbiałam je czytać i podejrzewałam, że się uzależniłam. ( tak jak od herbaty)
Jestem nawet zdolna jeśli chodzi o rysowanie a pamięć fotograficzna sprawia, że spojrzę na jakąś rzecz i zapamiętuję ją ze szczegółami i umiem ją odwzorować. Trochę jak kopiowanie. Nauka dzięki temu też mi dobrze idzie.
Skończyłam rysować i odłożyłam notatnik wraz z przyborami a następnie zeszłam na dół po schodach. Weszłam do kuchni i pierwsze co zrobiłam to postawiłam czajnik na kuchence na herbatę a dopiero wtedy wzięłam się za śniadanie.
Nagle usłyszałam coś i spojrzałam przez okno. Ten sam chłopak co lunatykował, biegł teraz jakby go coś goniło. Tym szaleńczym biegiem wpadł do basenu sąsiada obok.
- I po co ja tu przyjechałam... - powiedziałam. Niepotrzebnie brałam urlop. W tym mieście nie odpocznę psychicznie.Po śniadaniu sprawdziłam na szybko zawartość lodówki i wzięłam potrzebne rzeczy z blatu. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi. Potem poszłam do auta i włączyłam muzykę. Przekręciłam kluczyki w stacyjce i ruszyłam do miasta.
° ° °
W sklepie na moje szczęście nie było zbyt dużo osób. Kupiłam tylko połowę rzeczy, bo nie było w samochodzie więcej miejsca. Później wróciłam do domu i wzięłam się za remont. Większość osób na mojej ulicy wstała dopiero o 11!
U mnie w pokoju wisiała tapeta, która tak jak większość ścian w innych pokojach musiała schnąć. W korytarzu zrobiłam miejsce na moje obrazy by rozświetliły te pomieszczenie. Zmieniłam oświetlenie, naoliwiłam nawiasy ale nie za bardzo. Gdyby ktoś chciał wejść (czytaj:wampir) to miałby niemiłą niespodziankę, bo wiedziałabym o jego obecności.
Pozmieniałam drzwi. Jedynie w pokoju rodziców nic nie zmieniałam. Wolałabym nie uruchamiać jakiejś pułapki przez przypadek. Zrobiłam sobie krótką przerwę na obiad i dalej zmieniałam różne rzeczy. Pod wieczór zaczęłam składać szafy i komody. Później gdy zostało mi już kilka ostatnich sztuk zjadłam kolację i poszłam spać.
~Czwartek~
Następnego dnia do południa minęło mi na porządkach. Pojechałam też raz do sklepu kupić specjalne drzwiczki dla psów dla tylniego wejścia. Potem zjadłem obiad i w takim samym ubraniu co wczoraj wyszłam pozwiedzać las. W końcu trzeba poznać nowe, czy bardziej stare terytorium.
Zagłębiłam się między drzewami. Czasem czułam, że ktoś mnie obserwuje ale w końcu to znikło. Stwierdziłam, że mogę sobie potrenować. Wyjęłam noże do rzucania z kurtki, bo zawsze zostawiałam sobie sztylet w rękawie na wszelki wypadek. Zaczęłam rzucać w wymyślone przeze mnie cele. Wszystkie znajdowały się na tym samym drzewie w pewnych odległościach. Po kilkunastu minutach coś usłyszałam. Przerwałam rzucanie nożami i nasłuchiwałam ale to co zwróciło moją uwagę zamarło w bezruchu.
- Czas wracać. - stwierdziłam i po wyjęciu ostrzy z drewna ruszyłam truchtem do domu.
° ° °
Gdy dobiegłam na miejsce było w miarę jasno ale niedługo miało zachodzić słońce. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Zaskrzypiały cicho. Zapaliłam światło i poszłam zrobić sobie kolację. Przy okazji spojrzałam na zlew i niezadowolona stwierdziłam, że muszę pozmywać naczynia.
- Trudno. - mruknęłam pod nosem. Musiałam jeszcze spakować plecak i przygotować papiery na jutro do szkoły. Po zjedzonej kolacji i pozmywaniu (ZA CO?!) naczyń, poszłam na piętro do pokoju. Tam zaczęłam rozpakowywać ostatnie rzeczy, głównie ubrania i pakować je do mebli. Przy okazji znalazłam sobie papiery. Włączyłam muzykę i zaczęłam ostrzyć noże. Gdy skończyłam włączyłam komputer, który ustawiłam na biurku i zaczęłam patrzeć na różne artykuły i zdjęcia, których było koszmarnie mało i były mocno ograniczone oraz pewnie cenzurowane. Zdjęcia przedstawiały jedną ofiarę, a dokładniej jej część. Gdy skończyłam poszłam spać.
***
Wreszcie kolejny rozdział! Jak się okazało przez lekcje trochę trudno było mi się spiąć i przepisać z wersji papierowej. Dzisiaj trochę remontu ale w następnym rozdziale zacznie się szkoła. To chyba tyle ode mnie. Postaram się kolejny w następnym tygodniu wstawić ale nwm jak mi to wyjdzie. MIŁEGO DZIONKA!
Bay!
CZYTASZ
Bez Końca |• Teenwolf •|
FanfictionLiva Hunt wraca do rodzinnego miasta by odpocząć od pracy, zawód łowcy istot nadprzyrodzonych jest naprawdę wykańczający. Jednak czy w Beacon Hills da się odpocząć? Zwłaszcza gdy jakiś alfa mści się za pożar u Hale'ów a meksykańska łowczyni ciągle n...