Rozdział 7

109 7 0
                                    


*Pov' s Fred*

              Pogoda sprzyjała naszym planom. Na rozłożonym materiale postawiliśmy koszyk z przekąskami od naszej mamy a wszystkie cenne rzeczy, między innymi biżuterie czy zegarki schowaliśmy do mojego plecaka. Cała nasza 7, bo Granger to Granger, wskoczyliśmy do wody. Od razu nasze ciepłe ciała ogarnęła zimniejsza o kilka stopni powierzchnia wody. Nie byłbym, sobą gdybym nie zrobił coś mojej ukochanej brunetce. Złapałem ją za ramiona i mocno zanurzyłem pod wodą.

- Ty debilu! – wykrzyczała jeszcze chwilę krztusząc się wodą. – mogłeś mnie utopić!

- Nikt by nie płakał – zaśmiałem się ale jej wzrok mnie prawie zabił. – Bo ja bym się zabił od razu po tobie żeby być z tobą.

- Słodko – odpowiedziała poprawiając, moją czapkę na swojej głowie. Wyglądała w niej tak uroczo, czyli w sumie jak zawsze. Przez to, że tak się zagapiłem na dziewczynę nie zauważyłem ataku na mnie, z jej strony. Gigantyczny strumień wody trawił mnie prosto w twarz.

- Teraz to przesadziłaś... - odpowiedziałem wycierając oczy.

- Ej! Ty chciałeś mnie utopić! – oburzona odrzekła.

- A ty w 3 klasie dałaś mi jakieś porąbane cukierki i byłem cały zielony, jak jakaś maskotka Slytherinu! – a ona tylko wzruszyła ramionami.

- Widocznie należało ci się – no nie wytrzymam z nią zaraz. Złapałem ją w talii i nawet nie zauważyła jak wyrzuciłem ją w górę a ona z głośnym pluskiem wpadła do wody.

- Nienawidzę cię Weasley! – wykrzyczała.

- Też cię kocham Weasley – odrzekłem.

- Chyba ci się nazwiska pomyliły – zwróciła mi uwagę, ale i tak wiedziałem o tej „pomyłce"

- No chyba nie, przyzwyczajaj się. W końcu kiedyś zmienisz nazwisko na moje – przygryzłem wargę i skierowałem się aby pocałować dziewczynę. Ale jak dobrze wiecie nic co dobre nie trwa wiecznie.

- Ej zakochańce! – krzyknęła Ginny – chodźcie coś zjeść!

Wypuściłem tylko powietrze z ust i przekręciłem oczami. Czy zawsze musi nam ktoś przeszkadzać? Czy nie mogę w końcu pocałować Esme bez żadnych przeszkód. Oczywiście, że nie. Ruszyliśmy w stronę brzegu, chlapiąc się po drodze wodą. Usiedliśmy na kocyku i zajęliśmy się jedzeniem kanapek od mamy. W trakcie rozmawialiśmy, ale nie wszyscy. Blyssen siedziała w ciszy i pomału jadła kanapkę. Zaniepokoiło mnie nie powiem, że nie. Pewnie powiedziałem coś durnego jak zawsze. Debil ze mnie. Miałem zamiar porozmawiać z brązowooką po powrocie do domu. Sam na sam. Nawet jakbym miał wygonić własnego bliźniaka z pokoju.

Po zjedzeniu razem z Georgem, Ronem i Harrym ruszyliśmy w stronę wody.

- Wiecie, że po posiłku powinno odczekać się około 20 minut – powiedziała Granger tym swoim przemądrzałym głosem.

- A wiesz, że ich to pewnie gówno obchodzi i cię nawet nie posłuchają? – zapytała zirytowana brunetka. Moja krew.

- Jesteś nie odpowiedzialna Esmer... - zaczęła, ale moja gryfonka ją totalnie olała i poszła w naszą stronę. Uśmiechnąłem się na to jak mysz do sera.

- Nie no Esme, ale żeby się Granger postawić – odparł George.

- Przestań mi o niej gadać - skróciła. – Idziemy?

Ramię w ramię całą piątkom udaliśmy się do wody, oczywiście ktoś stanął nam na drodze.

- Esme! Jak dawno się nie widziałyśmy! – wykrzyczała nagle jakaś dziewczyna kilka metrów od nas.

- Daniele! Felicja! – odkrzyknęła do nich. – Chłopcy idźcie, później przyjdę – zakomunikowała i odeszła do dwóch blondynek. Przytuliły się i zaczęły konwersację. Stałem tak chwile dopóki nie dostałem rykoszetem wody.

- Będziesz tak stał jak słup soli i oglądał się za jakimiś panienkami, czy wejdziesz w końcu do tej wody! – krzyknął Ron.

- Idę a po za tym moje serce jest już dawno zajęte przez pewną piękną damę – mruknąłem przewracając oczami, kładąc dłoń na miejsc serca. Kretyni.

                Po upływie prawie 3 godzin, kiedy zrobiło się trochę zimniej postanowiliśmy wrócić do domu. Zebraliśmy wszystkie koce i ręczniki, natomiast ja wyciągnąłem wszystkie kosztowności z plecaka i rozdałem je właścicielom. Podszedłem do Esmie i zapiąłem jej naszyjnik, który dostała ode mnie na święta.

- Dziękuję – i pocałowała mnie w policzek.

- O czym rozmawiałaś z tymi dziewczynami? – zapytałem poprawiając jej kosmyk włosów.

- Z Felicją i Daniele? Trochę o życiu, jak im wakacje mijają... Takie tam – odpowiedziała i zaczęła mi się dokładnie przyglądać. – Fred, ty się smarowałeś kremem z filtrem?

- Nie... - o co jej chodziło?

- Widać, masz całą spaloną klatę a na plecy nawet nie chce patrzeć – odpowiedziała dotykając mnie delikatnie po torsie a pnie przeszedł przyjemny dreszczyk.

- Oho, już wiem gdzie się patrzysz kochana – odrzekłem, zmniejszając odległość między nami.

- Będziesz wieczorem cierpieć – rzekła a ja popatrzyłem na nią dwuznacznie. – Jezu Fred! Chodzi mi o to, że będziecie cię swędzieć! Pedofil...

- Ale twój

- Niestety – powiedziała i z wrednym uśmiechem pobiegła do Ginny, która rozmawiała z Hermioną i Valentiną. Mówiłem już, że kocham tą dziewczynę?

RelationShip / Fred Weasley 2 ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz