-chapter 11-

754 20 10
                                    

Przyszliśmy do wszystkich i usiedliśmy przy stole. Już wiedziałam, że zaczną mi pierniczyć coś o dorosłości. Owszem, już mam jedną plotkarę w domu która mogłaby już dawno założyć swoje własne kółko różańcowe u nas w mieszkaniu.

-No to co, ile już lat Inez? - pytanie które od 15 lat pojawia się na moich urodzinach. Krycha myśli, że jest cool i taki młodzieżowy pytając ile mam lat.

-Wiesz co, 17. - słabo go pocisnęłam.

Zjedliśmy torta i MaRina do tego jeszcze zrobiła takie dobre ciasteczka. Kurde, źle zaczynam dzień, bo zaraz mam tą imprezę. Akurat przyszła mi wiadomość na telefon. Przeprosiłam na chwilkę gości i poszłam zobaczyć na wiadomość.

Napisała wychowawczyni aby powiadomić nas, że impreza przełożona jest na godzinę 17:50 ale za to będzie ona aż do 4:50.

Wkońcu musiałam im powiedzieć, że musimy się już szykować.

-Moi drodzy, dziękuję wam bardzo za to, że przyszliście tutaj i... - Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ Buksa jak zawsze musiał się wtrącić.

-Obudziliśmy Cię, bo gdyby nie my to nikt?

-Nie. Gdyby nie wy to ja. - uśmiechnęłam się trochę wrednie ale trochę tak śmiesznie. - Wracając, dziękuję też za piękny torcik, jestem pewna, że Lewy robił. Bo wsumie jął inaczej. Dziękuję za piękne życzenia.

-O właśnie, bo ja zapomniałem Ci powiedzieć Ciocia! - powiedział głośniejszym, lecz nadal słodkim tonem Liamek.

Podbiegł do mnie a ja w tym samym czasie kucnęłam, po to, abym mogła się do niego na koniec przytulić. Tak szczerze mówiąc - zniżyłam się do jego poziomu (XD).

-No to tak... (Ekhm ekhmmm) Zdrowia, szczęścia, pomarańczy, niech Ci Nico nago tańcy. - normalnie mnie zamurowało. Nie wiedziałam co powiedzieć.

Wstałam i wszyscy zaczęli się śmiać.

-Okej Liamek, rozumiem, że to twój niedorozwinięty tata nauczył Cię tego jakże pięknego wierszyka. Dziękuję.

-No. - zaczął Wojtek. - Wierszyk ten jest tak piękny jak Nico wypoczęty.

Po godzinie wyszli z domu już wszyscy także mogliśmy się już ubierać.

O godzinie piętnastej byłam już wymalowana i wykąpana. Zostały mi już ubrania.

Po chwili byłam ubrana w piękną suknię. Nie byłabym sobą gdybym nie ubrała af1 z czarną strzałką. Nie wyobrażam sobie siebie w szpilkach.

O godzinie 17 wyjechaliśmy beeemą z pod bloku. Oczywiście wyglądaliśmy naprawdę cudownie. Teraz tylko przeżyć i będzie dobre.

W połowie drogi przypomniałam sobie o tym, że po belgijce ma być jakaś niespodzianka dla mojej osoby. Trochę mnie to dziwi, że akurat w takiej sytuacji będą mi robić niespodziankę. ALE YOLO PRZECIEŻ JA TU JESTEM GWIAZDĄ CN.

Weszliśmy na salę i odrazu ujrzałam Maję z Pedrim. Położyliśmy swoje rzeczy na przypisanym nam miejscach i poszliśmy obczaić teren melanżu. Wrazie wypadku żeby można było bezpiecznie spierniczać z terenu akcji.

Wkońcu nadszedł czas na przywitanie. Babki coś pierniczyły o dorosłości. Aż mi się żygać chce jak o tym myślę. Po tym całym przedstawieniu, tak na oko o godzinie osiemnastej, siedliśmy przy stole i jedliśmy sobie nasze jedzonko czyli rosół a na drugie była pierś z kurczaka i frytki. Można także było sobie wybrać dowolną sałatkę z sześciu podanych.

Dostaliśmy chwilę odpoczynku, po mocnym wpierniczaniu jedzenia i nadszedł czas na coś, co wszyscy kochają. B E L G I J K A  ! ! ! .
Potańczyliśmy, a w kilku momentach nawet oberwałam buziakiem od Nico. Tam szczerze, nie wiem co czuje. Mam mieszane uczucia. Kocham go, ale nie wiem czy chciałabym być z nim w związku.

Nie no, co wy. Oczywiście, przecież mamy mieć dzieci cn.

Nie wiem co ale zaczęło się coś dziać. Nico miał na sobie ten taki słodki uśmiech a jego dołeczki? To już totalnie w nich odpłynęłam. Każdy śpiewał mi "Buon compleanno" (sto lat) i było tak... magicznie. Nagle każdy wyjął telefon i włączył latarkę. Odwróciłam się w stronę sceny a na niej stał Nico z mikrofonem. No chyba ich coś powaliło. Przecież on ryczy jak stare baby gadające o synowych. Znaczy, pięknie pięknie.

Już mój dwuznaczny humor minął a Nico zaczął śpiewać "Perfect".

Prawie się popłakałam ale wstrzymałam swoje jakże cudowne emocje.

Po tym wyciągnął mnie na sam środek parkietu i cichutko zapytał:

-Bella, będziesz moją dziewczyną?

-Tak, będę. Il mio amato calciatore.

Bella | Nicola ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz