ROZDZIAL 1

11 2 0
                                    


 Leżałam bezczynnie na łóżku, bijąc się z myślami. Dwie godziny wcześniej skończył się kolejny etap mojego życia. Zostały mi ostatnie dwa miesiące z przyjaciółmi, więc musiałam ten czas spędzić jak najlepiej. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk przychodzącego sms i leniwie sięgnęłam po telefon nie odrywając wzroku od mojego niezwykle interesującego sufitu. Włączyłam wyświetlacz, aby po chwile ujrzeć wiadomość od mojej kuzynki.

Zoe

Heather już chce pić.

Idziesz z nami do Li?

Zastanawiałam się chwilę, czy chce mi się iść, ale przypomniałam sobie, że chciałam spędzić wakacje z przyjaciółmi, jak najlepiej się da. Tak więc, została mi tylko jedna opcja.

                                                                                          Dajcie mi 20 minut.

W odpowiedzi dostałam emoji z wytkniętym językiem. Uśmiechnęłam się, odkładając urządzenie obok. Jeszcze chwilę leżałam na wygodnym materacu, bawiąc się palcami i przygryzając wargę, po czym podniosłam się, sięgając po granatową bluzę z kapturem. Założyłam ją na za duża, spraną już koszulkę Muse. Zerknęłam przez okno, uśmiechając się delikatnie.

— Coś czuję, że będzie padać.. —mruknęłam sama do siebie zadowolona.

W granatowych Conversach i słuchawkach na uszach, przemierzałam ostatnią ulicę, co jakiś czas kopiąc jakiś kamyk. Lily mieszkała w kolejności jako druga najbliżej mnie. Pierwsza była Tori.

 Moja paczka była jedną wielką mieszanką osobowości. Heather - uosobienie chaosu, kochała imprezy i wolność. Mel miała obsesje na punkcie szybkiej jazdy, samochodów i motorów. Lily żyła całą sobą, gdy łapała fale, a Vic gdy malowała. Byłam jeszcze ja i Zoe, typy cichych osób w towarzystwie. Kuzynki z zamiłowaniem do zwierząt i wszystkiego co ma piękną duszę. Książki, obrazy, muzyka, wszystko to ją posiada. Zostali jeszcze chłopacy. Oscar wydawał się być napisany przez kobietę - uwielbiał wchodzić jak do siebie, żeby zaraz coś upiec. Colin, to brat Heat. W przeciwieństwie do niej to uosobienie spokoju i nasz śmieszek. Ostatni był James, chyba najodpowiedzialnieszy z nas wszystkich. W szkole szliśmy łeb w łeb z wynikami, a ostatecznie i tak skończyliśmy z tymi samymi średnimi.

 Otworzyłam furtkę, a po chwili zostałam zaatakowana przez Lily.

— No hejcia — wysapałam, gdy dziewczyna niemalże mnie dusiła.

— Hej Harper — James stanął przede mną, drapiąc się po karku. Jego wzrok wyglądał na niepewny.

— Stało się coś? —zmarszczyłam brwi, a rudowłosa odeszła o krok i spojrzała mi w oczy.

Chciałam coś powiedzieć, ale pojawiła się Heather, która powaliła mnie na ziemię, rzucając się na moją szyję.

— Harpi!! Tak za tobą tęskniłam.

Zaśmiałam się, podbierając zdartymi już dłońmi chodnik.

— Nie widziałyśmy się trochę ponad dwie godziny.

— No właśnie! To o trochę ponad dwie godziny za długo.

Wyszczerzyła swoje bialutkie ząbki w uśmiechu. Śmieliśmy się wszyscy, a w między czasie przyszli też Victoria, Mel, Zoe i Oscar. Podniosłam się otrzepując dłonie i spodenki. Furtka się otworzyła, a ja byłam pewna, że to Colin, który miał do nas dojść. Odwróciłam się na pięcie, aby się przywitać, ale zamarłam. Zamiast brata mojej przyjaciółki, zobaczyłam tego idiotę. Kogoś, kogo nie obchodziły konsekwencje swoich działań. Przede mną nie stał Colin McCoy, a pieprzony Vincent Storm. Pierwotnie na jego twarzy wymalowało się zaskoczenie, jednak po chwili wkradł się na nią złośliwy uśmieszek.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 30 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Love Born In the Rain Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz