2. Nowy chlopak

14 0 0
                                    

Cassie

-Wiem że tu jesteś. Otwórz mi drzwi.-powiedziała postać niskim głosem. I ja znałam ten głos.
-Lucas? Co ty ode mnie chcesz? Zostaw mnie w spokoju.
-Nie, kochanie. Nie zostawię cię w spokoju, dopóki się we mnie nie zakochasz.
Więc o to mu chodziło. W wieku 15 lat Lucas wyznał mi miłość a ja jej nie odwzajemniłam, bo kochałam kogoś innego (Okazał się chujem). Ale boże, to nie jest powód do prześladowania. Od tamtego czasu ciągle gdzieś mnie nachodził, groził i w ogóle ale mógłby kogoś zabić? Nie wyobrażam sobie tego. Czy niski, chudy blondyn z piegami na twarzy chciałby mnie zabić? Możliwe, tylko dlaczego?
-Wychodź, bo użyje broni.
-Zabiłbyś kogoś?
-Napewno nie ciebie kochanie. Jak wyjdziesz i zostaniesz moją dziewczyną to cię nie zabije.
Szybko włączyłam nagrywanie w telefonie i powtórzyłam pytanie.
-Czekaj jeszcze raz bo jestem głucha. Nie słyszałam co powiedziałeś.
-Japierdole. Powiedziałem że napewno nie zabije ciebie kochanie. I że jak wyjdziesz i zostaniesz moją dziewczyną to cię nie zabije. Weź idź do okulisty.
Właśnie o tym mówiłam. Jak ktoś taki mógłby kogoś zabić, skoro nie rozróżnia okulisty od laryngologa?
-Okulisty?
-Noo okulisty. Taki lekarz do leczenia uszu.
-Co ty pierdolisz? Okulista jest do oczu a laryngolog do uszu.
-Jeden chuj.-powiedział zirytowany a Emma prawie wybuchła śmiechem.
-Dobra no a co się stanie jeśli nie wyjdę?
-Noo zabije cię.
-Szczerze? Mógłbyś kogoś zabić?
-Yyyy...nie wiem
-No właśnie. Lucas odpierdol się ode mnie już.
-Nie-odpowiedział oburzony i kurwa tupnął nogą. Nie mogę.
-Zachowujesz się jak dziecko.
-W dupie mam twoje zdanie. Wychodź bo cię zastrzelę.
-No dobrze, nie zesraj się już.
Wiem że on by mi nic nie zrobił. Był we mnie totalnie zakochany.
-Nie igraj z ogniem Cassie.
Zaśmiałam się i wyszłam a Emma została w środku. Nie mogłam pozwolić aby jej się coś stało przez tego debila. Jak na niego popatrzyłam to był na twarzy cały czerwony. Jakby tak przymrużyć oczy to nawet by się wydawało że mu para z głowy wylatuje.
-Co się tak patrzysz kochanie? Czyżbyś się wreszcie we mnie zakochała?
-Nie, mówiłam już ODJEB SIĘ ODE MNIE.
-Nie przesadzaj, przecież nic ci nie robie.
-Jak to kurwa „nie robisz"? A te wszystkie dziwne sytuacje? Wszystkie groźby? I co nadal uważasz że „nic mi nie robisz"?
-Noo.. Tak.
-Ale co tak?
-No nadal uważam, że nic ci nie robię.
-Boże ty jesteś jakiś chory psychicznie czy coś? W główce ci się coś pokręciło?-przymrużyłam oczy i wpatrywałam się niego coraz bardziej się irytując. Kurwa nie da się żyć z takimi debilami.
-Dobra wiesz co? Ja wychodzę.-i jak powiedziałam tak zrobiłam. Szybko pobiegłam w stronę sali szybko oglądając się za siebie i nagle uderzyłam w coś. A raczej kogoś. Obróciłam głowę i spojrzałam na chłopaka na którego wpadłam. Miał bardzo ciemne włosy, takie jakby czarne i zielone hipnotyzujące oczy. Był trochę wyższy ode mnie, więc musiałam podnieść głowę aby spojrzeć w te naprawdę piękne tęczówki. Ciekawe, dlaczego ja go wcześniej nie widziałam.
-O kurde przepraszam.
-Nic się nie stało. Dlaczego tak uciekałaś?
Nie wiem dlaczego ale poczułam że mogę mu to powiedzieć.
-Noo jakby to powiedzieć. Odkąd skończyłam 15 lat jestem prześladowana przez chłopaka, niskiego blondyna. Tak w skrócie. W sensie bo wiesz on się we mnie kocha od tamtego czasu. On chce żebym była jego dziewczyną i ciągle robi jakieś serio dziwne akcje i mnie szantażuje. I nie wiem co zrobić aby się ode mnie odwalił. Próbowałam już chyba wszystkiego.
-Napewno wszystkiego?
-No chyba tak.
-Myślisz, że jeśli cię zobaczy z innym to cię zostawi w spokoju?
-Nie wiem, możliwe. Ale ja nie mam chłopaka.
-Ja mogę być twoim chłopakiem. W sensie no wiesz udawanym.
Wow. Takiego czegoś to ja się nie spodziewałam.
-No w sumie okej. Jak udawany to spoko. Ale mam pytanie. W ogóle jak ty się nazywasz?
-Colton Walker.
-Oh okej. Tak oficjalnie, no dobrze. Ja Cassie Anderson haha.
-Ładne masz imię. -uśmiechnął się i zauważyłam przez to że miał proste, białe zęby i o mój boże...dołeczki.
-Ty też. Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś miał takie imię.
-Noo bo ja jestem wyjątkowy.
Widać że skromny chłopak.
-A co tutaj robisz? Nigdy wcześniej cię tu nie widziałam. A znam wszystkie klasy.
-Ja jestem tu nowy. Z 4c a ty?
-Z 3c. Ale mamy blisko siebie lekcje z tego co wiem.
-To wychodzi na to że jesteśmy na siebie skazani.
*
-Nie wierzę!
-Kurwa no Liv. Nie po to ci to powiedziałam żebyś darła mordę.
-No dobrze już, sorki.
-Czasami mam wrażenie, że jesteś jakaś inna.
-Zaraz cię kopnę. Nie żartuję.
Zaśmiałam się i wyciągnęłam telefon żeby sprawdzić godzinę. Była 13:40. Zobaczyłam, że dostałam wiadomość od mamy.

𝐌𝐚𝐦𝐚: 𝐂𝐚𝐬𝐬𝐢𝐞, 𝐳𝐧𝐨𝐰𝐮 𝐦𝐧𝐢𝐞 𝐧𝐢𝐞 𝐛𝐞̨𝐝𝐳𝐢𝐞. 𝐎𝐝𝐛𝐢𝐞𝐫𝐳 𝐑𝐨𝐬𝐞 𝐳 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐝𝐬𝐳𝐤𝐨𝐥𝐚 𝐢 𝐳𝐚𝐦𝐨́𝐰𝐜𝐢𝐞 𝐬𝐨𝐛𝐢𝐞 𝐜𝐨𝐬́.

-Hej, co się stało? Mama?
-Tak, powiedziała że znowu jej nie będzie w domu. Odkąd rozstała się z tatą to ciągle znika. Nie ma jej całymi dniami.
-Myślisz, że sobie kogoś znalazła?
-Wątpię, przecież tak kochała tatę. A ten szmaciarz ją zdradził. Nie wierzę po prostu w to.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 31 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Too hard to dieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz