5

952 76 39
                                        




Dla @NieSpermNaMnie ^^

Zanim zaczniecie mam do Was pytanie. Wattpad od czasu mojego ostatniego bytowania się rozwinął i można pisać "na zapas". Tak też robię, tworząc harmonogram publikacji. Z reguły mam rozdział do przodu napisany, byście Wy nie musieli czekać. Czy chcecie, abym pisała na koniec rozdziałów, kiedy oczekiwać kolejnego, czy nie ma takiej potrzeby? :) Wiem, że niektórzy ludzie nie mają włączonych powiadomień z Wattpada (ja do tych ludzi należę), ale wolę zapytać :D 





Uczniowie powoli kierowali się w stronę stadionu. Niektórzy byli jeszcze zaspani, inni z tostami w dłoniach w spokoju kończyli śniadanie, ale zdecydowana większość Hogwartu czuła ekscytację na pierwszy w tym roku mecz. Nowy rok, nowe rozgrywki. Kto teraz będzie miał szansę na zdobycie Pucharu Qudditcha? Puchoni kontra Gryfoni. Tłum stanowiła mieszanka barw żółtego i czarnego oraz złotego i szkarłatnego. Wesołe okrzyki i śmiechy zlewały się w jedno. Ekscytacji dodawał fakt, że rok temu z powodu Turnieju Trójmagicznego zawody zostały odwołane. A od trzeciego roku Puchar był w rękach Gryfonów. Każdy dom liczył, że w tym roku uda się mu zająć pierwsze miejsce i pokonać wszystkich. 

O tej porze zamek był całkowicie pusty i tego właśnie potrzebował, kierując się w przeciwnym niż tłum kierunku. Wiedział, że nie ma za dużo czasu, aby odebrać przesyłkę zostawioną przez nieznajomą mu osobę, dlatego przebierał nogami tak szybko, że prawie biegł. Ruszył by pędem, ale nie chciał się spocić i wysłuchiwać od ojca, że cuchnie. A Lucjusz Malfoy na pewno by nie omieszkał o tym wspomnieć.

Zawiniątko czekało na niego na parapecie, schowane w rogu. Złapał je pośpiesznie, jednocześnie będąc delikatnym, bo nie wiedział co skrywa paczuszka i zbiegł po schodach wieży, prawie potykając się o swoją szatę. Żeby tylko zdążył zanim mecz się zacznie, bo inaczej będzie miał przesrane.

Napisanie wiadomości do nieznajomego zajęło mu o wiele więcej czasu niż przypuszczał. Trzymał swoją ciekawość tak długo, że był sam z siebie dumny. Jednak w końcu pragnienie poznania tajemnicy przebiło wszystkie jego cnoty. Po prostu musiał widzieć. O dziwo, nie chodziło mu o to, kto jest właścicielem ręki. Jakby o tym na spokojnie pomyśleć, to Draco myślał całkowicie nielogicznie. Każda inna osoba, chciałaby poznać tożsamość porannego towarzysza lub towarzyszki, a dopiero później, dowiedzieć się, co to za dziwna rzecz w jego ręce. Tylko, że Draco nie chciał burzyć tej dziwacznej znajomości.

Miał świadomość tego, że ta osoba ma go w pełni na widoku każdego poranka. Z każdym dniem coraz bardziej niewyraźnego, z powodu wstającego coraz później słońca, ale na pewno go rozpoznał już pierwszego dnia. I skoro on czy ona nie podszedł i nie zagadał, to widocznie Draco nie powinien również tego robić. 

Gdzieś w głębi duszy bał się, że jak pozna tożsamość osoby, z którą się regularnie widuje, ta dziwna bańka pęknie, a on będzie zawiedziony. Bo co jeśli tą osobą jest ktoś kogo on nie znosi? Albo co gorsza, kogo nienawidzi? Musiałby wtedy znaleźć sobie inną trasę do biegania lub zmusić tego człowieka do zmienienia wieży. 

Z drugiej strony, czy jest tu ktoś kogo nienawidzi? Nie lubił kilku osób, inne uważał za takie, co niepotrzebnie zabierają Ziemi tlen, ale nie żywił nienawiści do żadnej z osób w szkole. W przeciwieństwie do jego ojca, który nienawidził wszystkich, których nazwisko nie zaczynało się na "Mal" a kończyło na "foy". Draco był bardziej jak jego mama, wolał ignorować innych niż marnować na nich swoje uczucia. Niezależnie od tego czy były by to dobre czy złe emocje.

Prawie dostał zawału, ale dobiegł do stadionu pięć minut przed rozpoczęciem meczu. Uspokajając oddech zaczął się wspinać w kierunku loży rodzicielskiej, pokonując co dwa stopnie, aby Lucjusz nie musiał dłużej czekać. Zawiniątko schował bezpiecznie w wewnętrznej kieszeni. Wolałby być ze swoimi przyjaciółmi, ale od momentu jak się dostał do drużyny, każde mecze musiał spędzać z ojcem. Na początku próbował się buntować, tylko, że nie było sensu. Jego ojciec zawsze dostawał to co chciał.

Sentire tuum gustum #drarry ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz