Jestem doszczętnie zniszczona

7 1 2
                                    

Często się zastanawiam jak to jest żyć ze świadomością że się umiera. Gdy leżysz w szpitalu bądź hospicjum i wiesz że twoje dni są policzone. Gdy wiesz że niedługo przestaniesz cierpieć i odejdziesz z tego świata pozostawiając po sobie jedynie wspomnienia.

Często się nad tym zastanawiam ponieważ na co dzień przebywam z takimi osobami. Spędzam z nimi czas do momentu ich odejścia ze szpitala albo niestety w przypadku hospicjum odejścia w worku.
Brzmi to okropnie. Jakbym się tym nie przejmowała i spływała po mnie myśl że ktoś umarł. Tak jednak nie jest ponieważ przeżywam śmierć osób, które znam z wielkim trudem, ale zdarzyłam się do tego przyzwyczaić. Od dziecka przebywam w szpitalach wiele czasu ponieważ moja mama jest lekarką. Pracuje w szpitalu odkąd jej tata zachorował na raka. Postanowiła pójść na medycynę i pomagać ludziom bo to dawało jej satysfakcję. Satysfakcję że może komuś pomóc tak jak nikt nie pomógł jej tacie. Jestem z niej cholernie dumna że tyle osiągnęła. Jej życie kiedyś było najgorszym koszmarem, który zmienił jej życie na dobre. Jak była nastolatką straciła mamę z którą była niesamowicie zżyta, potem straciła tatę. W czasie jej żałoby poznała Jamsa. Dawał jej złudne bezpieczeństwo i fałszywą miłość, tylko po to by wykorzystać ją i jej pieniądze, które dostała w spadku. Każdy jej mówił że James ją wykorzystuje, ale ona była ślepo zakochana, pomimo tego że wiedziała że źle ją traktował i zdradzał. W końcu wyszła za niego za mąż i urodziła mu dziecko, czyli mnie. Gdy dowiedział się że będzie miał dziecko zabrał wszystkie pieniądze jakie miała moja mama i spierdolił niczym stary po mleko.

Chciałam go znaleźć, by zapłacił za swoje błędy, ale było to niewykonalne. Po ucieczce mojego ojca policja go szukała latami ale nie znaleźli.
Zniszczył moją mamę. Popadła ona w depresję, a miała na głowie małą mnie. Pomimo wszystko udało jej się podnieść i zawalczyć o swoje życie.

Z rozmyśleń wyrywa mnie Pani Harris która jest nową pielęgniarką na wydziale psychiatrycznym, czyli jednym który omijam szerokim łukiem odkąd sama opuściłam ten oddział jako pacjentka.

-Clover, kochanie mama cie woła. Mówi że wracacie już do domu.

-Dobrze powiedz jej proszę że już schodzę.

Kobieta potakuje i ciepło się uśmiecha.

Minęły dwie godziny odkąd siedzę na dachu szpitala i oglądam zachód słońca. Cztery lata temu znalazłam wejście na dach budynku. Od tamtego czasu przychodzę tu codziennie i oglądam zachody i wschody słońca. Jest coś w tym miejscu i tym krajobrazie że zapominam o otaczającym mnie świecie. Tu przestaje udawać kogoś kim nie jestem i mogę tonąć w moich myślach i beznadziejności.

Schodzę z dachu i przemierzam szpitalne korytarze szukając wzrokiem mamy. Gdy ją odnajduje wsiadamy do auta i ruszamy w kierunku domu, gdy nagle dostaje powiadomienie. Wyjmuje z tylniej kieszeni spodni telefon i wiedzę że dostałam powiadomienie od mojej przyjaciółki Kaylie.

-Dziś jest impreza u Trevora. Będę po ciebie o dziewiątej i nie przyjmuje odmowy.

Nie mam ani trochę ochoty na imprezę, ale ostatnio przebywam jedynie w szkole, szpitalu i domu wiec myślę że dobrze zrobi mi wyjście ze znajomymi.

-Wychodzę dziś z Kaylie na imprezę nie masz nic przeciwko? - pytam mamy chodź dobrze znam odpowiedź.

-Oczywiście że nie mam nic przeciwko. Jesteś młoda, idź i się baw. - Odpowiada mama ściskając lekko moja dłoń. Widziałam że się zgodzi bo ona czerpie większą radość z moich spotkań z przyjaciółmi niż ja. Zamartwia się tym że nie korzystam z życia nastolatki i jedyny kontakt jaki utrzymuje to z Kaylie i z osobami z szpitala.

Dojeżdżamy do domu i biegiem ruszam do swojego pokoju przygotować się na imprezę, bo dobrze wiem że zawsze zajmuje mi to dużo czasu a za półtorej godziny ma być Kaylie.
Biorę prysznic i ubieram się w czarne krótkie spodenki, a na górę ubieram białą przylegająca bluzkę z dekoltem w serek. Robię lekki makijaż zakrywajacy moje wory pod oczami I podkreślam długie rzęsy tuszem. Długie brązowe włosy spinam w wysoki kucyk, a na koniec przeglądam się w lustrze i chodź wiem że wyglądam dobrze moje oczy i mózg same doszukują się wad.
Odrywam spojrzenie od lustra gdy słyszę nadjeżdzajace auto na podjazd przy moim domie co oznacza że Kaylie już jest. Zabieram torebkę i wsuwam na nogi czarne nike.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 14 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wykrzyczane Szeptem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz