#ObietnicePP
Nicholas
- Co dokładnie mam ci przywieźć? – Zapytałem przełączając rozmowę na głośnomówiący.
Kiedy znalazłem się w sypialni mamy położyłem telefon na komodzie i czekałem aż postanowi się odezwać.
- Otwórz drugą szufladę od góry – wykonałem jej polecenie, a moim oczom ukazał się stos różnego rodzaju dokumentów. – Już?
- Tak.
- Po prawej stronie powinna być teczka podpisana „Charlotte Ladis", jest?
Rozejrzałem się i rzeczywiście tam była. Sięgnąłem po białą teczkę i zamknąłem szufladę.
- Tak, mam. Będę za około dwadzieścia minut. – Nie czekając na jej odpowiedź rozłączyłem się.
Ziewnąłem ze zmęczenia. Była dopiero dziewiąta, czterdzieści minut temu obudził mnie telefon od kobiety, z prośbą o dostarczenie jej do pracy tych dokumentów. Oczywiście, że nie odmówię pomocy swojej mamie, więc szybko się ogarnąłem i przyjechałem do jej domu po potrzebne jej papiery.
Wsiadłem do swojego czarnego bmw i powoli ruszyłem spod domu. Droga do szpitala nie zajęła mi długo, biorąc pod uwagę to, że znajduję się on w zatłoczonej części samego Las Vegas.
Gdy znalazłem się w środku, do moich nozdrzy dostał się charakterystyczny zapach, który nie był dla mnie nowy, już nie raz miałem okazje go czuć. Może było to spowodowane tym, że mama od zawsze pracowała jako pielęgniarka.
- Oh Nicholas, witaj – przywitała się staruszka, która od lat pracowała w placówce jako sprzątaczka. Posłałem jej delikatny uśmiech.
- Witam panią Nancy. Jak zdrowie? – Spojrzałem na nią. Przez cały czas wyglądała tak samo. Krótkie blond włosy, zielone oczy i piegowata twarz.
- Wiesz jak to jest w moim wieku. Bliżej ku końcowi, niż początkowi – zaśmiała się, jednak widziałem w jej oczach żal.
Jednak nie ma, co się oszukiwać. Każdy kiedyś umrze, taka kolej rzeczy.
Rozmawiałem z nią jeszcze przez kilka krótkich chwil, a następnie przeprosiłem ją i skierowałem się do sali, w której powinna znajdować się mama.
Nie myliłem się, była tam i jadła drugie śniadanie.
Gdy tylko na mnie spojrzała, uśmiechnęła się i wstała od stołu. Uścisnęła mnie i przejęła teczkę. Położyła ją na stole i otworzyła, a następnie ponownie zajęła swoje miejsce.
- Zmęczona? – Zapytałem i usiadłem na krześle obok niej.
- Padnięta, Nicholas. Padnięta – westchnęła i przyjrzała się papierom. – Biedne dziecko.
- Kto to?
- Charlotte Ladis, za cztery dni ma zacząć u nas leczenie. Choruje na białaczkę i szczerze? Słabo to widzę synu. – Przetarła zmęczoną twarz dłońmi. – Nie powinnam tak mówić jako lekarz, jednak takie są fakty.
Potaknąłem ze zrozumieniem. Rozmawiałem z nią jeszcze chwilę zanim opuściłem pomieszczenie. Gdy znalazłem się już przy drzwiach, zatrzymał mnie jej głos.
- Nicholas – obróciłem się, nie puszczając klamki. – Myślałeś coś o studiach?
Zacisnąłem szczękę. Od ukończenia osiemnastego roku życia, czyli już od dwóch lat zadaje mi to samo pytanie. Wiedziałem, że obiecałem jej to, że się na nie wybiorę. Jednak nie uważałem, żeby był to jeszcze odpowiedni moment.
- Cześć, mamo.
----------------------------------
Jeju, jak ja za wami tęskniłam!!!
Rozdziały będą wlatywać raz w tygodniu(prawdopodobnie)
Buziaki!!!
![](https://img.wattpad.com/cover/366290274-288-k289980.jpg)
CZYTASZ
Nasze zakłamane obietnice [ DOSTĘPNE DO KUPIENIA ]
RomansFlorence Ladis, była nastolatką, która po prostu chciała wpasować się w towarzystwo. Mieszkając w Grecji, nie przepadała za hucznymi imprezami i dużymi zbiorowiskami rówieśników. Czasem po prostu lubiła zamknąć się w swoich czterech ścianach, założy...