Po skończonej kolacji wróciłam do pokoju, który dzieliłam z Emmą. Dziewczyna została w kuchni i pomagała Beth ogarnąć naczynia po posiłku. Jako jubilatka miałam wolne od domowych obowiązków. Hallowie bardzo poważnie traktowali dzień urodzin każdego z nas.
Usiadłam przy zawalonym książkami biurku i zagapiłam się na swoje stopy z odpadającym lakierem na paznokciach.
Normalnie zostałabym w salonie z resztą naszej patchworkowej rodziny, ale obecna sytuacja sprawiła, że nie byłam dobrym towarzyszem do rozmów. Za wszelką cenę starałam się nie myśleć o liście od Cecily, ale nie potrafiłam. Co chwilę przed oczami stawały mi słowa napisane przez kobietę, której nie znałam, ale, ku własnemu niedowierzaniu, chciałabym poznać.
Świadomość, że moja biologiczna matka być może nie była totalnie bezuczuciową osobą, jak myślałam do tej pory, rodziła w mojej duszy nadzieję na zupełnie inną przyszłość niż sobie wyobrażałam. Kochałam Hallów i moje przyszywane rodzeństwo nad życie. Byłam im wdzięczna za wszystko co miałam, ale odnalezienie kogoś z kim łączyły cię więzy krwi, było zupełnie innym doświadczeniem.
– Jedziemy na przejażdżkę twoim nowym wozem? – Emma wparowała do naszego pokoju niczym burza i spojrzała na mnie wyczekująco.
– Pewnie – odparłam bez zbytniego entuzjazmu.
Podniosłam się z obrotowego fotela, ale nie dane mi było wyjść z pomieszczenia. Moja siostra zagrodziła mi drogę swoją wysoką sylwetką.
– Nadal myślisz o tym liście? – zapytała z zatroskaną miną.
– Tak – przytaknęłam. – Nie wiem, co mam robić.
– Chcesz znać moje zdanie?
– Czy twoje zdanie pomoże mi podjąć decyzję? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie, na co Emma parsknęła śmiechem.
– Prawdopodobnie nie, ale na pewno jesteś ciekawa, co mądrego ma do powiedzenia twoja młodsza siostrzyczka. – Dziewczyna wyszczerzyła zęby w uśmiechu i jak zwykle sprawiła, że i ja się uśmiechnęłam.
– Zatem zdradź mi swoje myśli, Sherlocku. – Wywróciłam oczami, po czym oparłam się tyłkiem o blat biurka. Przygotowywałam się na bardzo długi i wyczerpujący wywód brunetki.
Em odchrząknęła, następnie wyprostowała się i odrzuciła długie włosy na plecy. Zgryzłam policzki, żeby nie zacząć się śmiać.
– Gdybym była na twoim miejscu to... – Specjalnie zawiesiła głos, żeby dodać swoim słowom napięcia. – Wsiadłabym do swojego nowego samochodu, zabrała rodzeństwo na lody, a dopiero później martwiła się o resztę.
Zmarszczyłam brwi i czekałam na dalszą część tej cudownej porady, ale po czterdziestu sekundach wiedziałam już, że nie mam na co liczyć.
– Faktycznie nie pomogłaś – zauważyłam.
– Gin, wiem, że to ciężka sytuacja i nawet nie wyobrażam sobie, co musisz teraz czuć, bo gdyby to moja matka napisała do mnie list, to pewnie kazałabym jej iść do diabła, ale moja sytuacja była zgoła inna. Dziewiętnaście lat żyłaś w przekonaniu, że nie masz żadnej rodziny, która cię chce, więc to zrozumiałe, że taka wiadomość zrobiła ci zamęt w mózgu.
– Dobrze to ujęłaś – wtrąciłam.
– Chodziło mi tylko o to, że skoro ten list leżał w skrzynce dwa lata, to jeden czy dwa dni zwłoki z podjęciem jakiejś decyzji wiele nie zmieni. Daj sobie czas. Oswój się z tym. I, błagam, nie postanawiaj niczego pochopnie! – Słyszałam przejęcie w jej głosie, przez co zaszkliły mi się oczy. Czułam, że ta sprawa nie była jej obojętna, tak samo jak mi.
CZYTASZ
The Hardest Way
Teen FictionGinger po trudnym dzieciństwie w różnych rodzinach zastępczych w końcu trafia do domu Hallów - starszego małżeństwa, które poświęca całych siebie na zapewnienie szczęśliwego i bezpiecznego życia przybranym dzieciom. Dziewczyna już dawno pogodziła si...