Rozdział 1.

14 2 2
                                    


Miętka poruszyła się w miękkim mchu. Jej brzuszek był przyjemnie napełniony. Słodki, mleczny zapach napływał od strony nabrzmiałego od mleka brzucha Nakrapianego Ucha. Szylkretowa koteczka nie chciała otwierać oczu. Nigdzie jej się nie spieszyło. Nagle coś małego uderzyło ją w bok. Z niechęcią, kociątko uchyliło powieki, na tyle by widzieć nie więcej niż chciała. Kulka mchu przeturlała się przed jej noskiem, a jeden z frędzli osiadł jej na pyszczku. Nieprzyjemne uczucie zmusiło kotkę do kichnięcia. Już całkiem rozbudzona otworzyła miętowe oczka.

- Patrz mamo! Miętka otworzyła oczy! – pisnęła stojąca przed nią kotka. Szylkretka wydobyła swoje łapki z mchu i paproci, i podniosła się na tyle by ujrzeć kotkę wyraźniej. Jej futerko było czarne, naznaczone błękitno-szarymi wirami, a na pyszczku widniało kilka drobnych piegów i pas niebieskawego futerka na nosie.

- Cześć! – miauknęła koteczka opadając na skalne podłoże, tuż obok Miętki. Przestraszona kotka pisnęła i odsunęła się o długość myszy do tyłu.

- Ej, uważaj jak chodzisz! – warknął cichy głosik. Szylkretowa kotka odwróciła łepek za siebie. Za nią biało-czarne futerko wierciło się, a po chwili zza niego wychynął różowy nosek. – To, że jesteś moją siostrą nie naje ci prawa po mnie chodzić! – prychnęła Czarnuszka, obracając się tyłem do Miętki.

- Nie zwracaj na nią uwagi. – pocieszyła szylkretkę Mórzka – Ma takie humory. Ostatnio ofuczała mojego brata! – mruknęła z lekką satysfakcją.

- Przepraszam za nią... - mruknęła Miętka pod nosem. Już przynajmniej wiem, że lepiej nie przeszkadzać mojej siostrze – pomyślała.

- Nie przepraszaj! – miauknął nowy głosik, a obok czarnej koteczki stanął rudy kształcik – Jak masz na imię?

- Miętka. – miauknęła szylkretka – A ty?

- Płomyk – miauknął głośniej kocurek, odsłaniając zielone oczy.

- Ciszej kociaki! – mruknęła Jasny Mak – jeszcze obudzicie Nakrapiane Ucho... - głowa karmicielki opadła z powrotem na mech, a po chwili dało się słyszeć ciche chrapanie. Płomyk zachichotał cicho.

- Chodźmy się pobawić. – mruknął

- Ale w co? – spytała Miętka. Nie znała jeszcze żadnej zabawy.

- Może w chowanego? – zaproponował kocurek.

- Na razie musimy pokazać jej cały obóz! – pisnęła podekscytowana Mórzka.

Miętce aż oczy pojaśniały na myśl o zwiedzeniu calutkiego obozu!

- Tak! – miauknął rudy kociak.

- Ale ja prowadzę. – zaznaczyła Mórzka.

- Wcale nie, bo ja! – krzyknął Płomyk, skacząc na siostrę. Dwójka kociaków przeturlała się przez żłobek, aż pod beżową ścianę skały.

- Dobra, wygrałaś. – mruknął kocurek – Ale następnym razem to ja będę oprowadzać!

Mórzka uniosła ogonek.

- To się okaże. – miauknęła z satysfakcją, wychodząc z groty. Miętka podążyła jej śladem. Gdy wyszła z osłoniętej bluszczem i jeżynami jaskini, aż dech jej zaparło. Obóz był taki wielki! Na środku polany kręciły się trzy koty.

- Ten czarny z wieloma bliznami to Zabliźniony Ogon, Prążek mówił, że chciałby się od niego uczyć. – miauknęła Mórzka – Ale mnie on nie pasuje. Ja wolałabym się szkolić u Jagodowego Ogona, to ta ciemno-granatowa kotka – dodała wskazując ogonem kotkę stojącą w pobliżu jakiegoś pnia – Jest świetną wojowniczką!

Wojownicy Blask KsiężycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz