☆★☆
— Omm. — Rudy zanucił, siedząc ze skrzyżowanymi nogami na ziemi i medytując, podczas gdy Milton i Eddie trenowali z manekinami za nim. — Omm. OMM! — Rudy zaczął nieco głośniej, gdy weszła Azalea.
— Co z nim nie tak? — Zapytała, wskazując na brata.
— Mam to. — Eddie zgłosił się na ochotnika. — Co robisz?
— Staję się jednością z wszechświatem. — Wyjaśnił Rudy. — Jestem teraz mistrzem medytacji. — Wskazał drzewko bonsai przed nim i mały wodospad.
— Od kiedy? — Eddie prychnął.
— Odkąd dostałem ten magiczny pierścień do medytacji. — Rudy dumnie pokazał im swój pierścień na kciuku. — Zmienia kolory w zależności od mojego nastroju. Jest w mojej rodzinie od trzech pokoleń.
— Widzisz, to jest dowód. — Powiedziała Azalea. — Że jestem jedyną rozsądną osobą w mojej rodzinie od co najmniej trzech pokoleń.
— Uch-och. To nie jest dobre. — Powiedział Rudy z niezręcznym śmiechem. — Myślę, że ten zielony kolor oznacza, że mam wzdęcia.
— Właśnie zrobił się niebieski. — Milton przyjrzał się bliżej pierścionkowi.
— Tak, zdarzyło się. — Przyznał Rudy z zawstydzonym uśmiechem. — Chodźcie troje, cieszcie się moją strefą medytacji. — Zaprosił ich, aby usiedli z nim. — Mam wodospad, moje drzewko bonsai. Zainstalowałem nawet głośnik bezpośrednio nad matą, dzięki czemu mogę słuchać muzyki medytacyjnej.
— Zainstalowałeś głośnik? Bezpośrednio nad matą? — Zapytała Azalea, odsuwając się nieco tak, że siedziała metr od maty. — Lepiej dmuchać na zimne.
— Czas przekroczyć granicę. — Powiedział Rudy włączając muzykę po tym jak cała czwórka zamknęła oczy i skrzyżowała nogi. Jednak zamiast spokojnej muzyki medytacyjnej zaczęła lecieć okropna muzyka rockowa, przez co wszyscy podskoczyli w szoku. — CO TO DO DIABŁA BYŁO?! — Krzyknął Rudy.
— Kung Fu Lightning. — Powiedział Jack wchodząc z Jerrym do dojo.
— Największy zespół wszechczasów. — Dodał Jerry. — Słuchaliśmy ich nowego albumu na twoim stereo, przepraszamy.
— Cóż, no to wyjmij to stamtąd i włóż z powrotem moją płytę medytacyjną. — Rozkazał Rudy jak zrzędliwe dziecko, a Jerry zrobił tak jak mu powiedziano.
— Czy Kung Fu Lightning nie koncertuje tutaj, w Seaford? — Zastanowił się Milton.
— Och, tak, są. — Powiedział Jerry po wyłączeniu muzyki. — I będziemy stać w kolejce tyle, ile potrzeba, żeby zdobyć dwa bilety.
— Trzy, jeśli Zalee zdecyduje się do nas dołączyć. — Jack zwrócił się do swojej dziewczyny z bezczelnym uśmiechem. — Chcesz iść z nami i zobaczyć największy zespół wszechczasów?
— Jestem przerażona, że uważacie tę obrzydliwość muzyczną za najwspanialszy zespół wszechczasów. — Azalea poklepała go po ramieniu. — Największym zespołem w historii zawsze będzie Queen i będę walczyć z każdym, kto powie inaczej.
— Moja mama nie pozwala mi chodzić na koncerty. — Przyznał Eddie. — Chyba że piosenkarze mają na sobie duże, wyściełane kombinezony i jeżdżą na łyżwach.
— W porządku, do zobaczenia później. — Powiedział Jerry wychodząc z dojo ze śpiworem, który rzucił mu wcześniej Jack.
— Spokojnie. — Powiedział Jack, rzucając Azalei dyskretne mrugnięcie, po czym wyszedł za nim z dojo.
CZYTASZ
𝐤𝐢𝐜𝐤𝐢𝐧'𝐢𝐭 | 𝘧𝘦𝘮𝘪𝘯𝘢 𝘣𝘦𝘭𝘭𝘢𝘵𝘰𝘳
Fanfiction[TŁUMACZENIE] Wszelkie prawa należą do @isa-tnj 25.08.2022-