Rozdział I Część 1

143 6 0
                                    

Nalałam sobie kawy i usiadłam obok mojej współlokatorki Kelly. Czułam przyjemne ciepło kubka w dłoniach, a aromat świeżo parzonej kawy powoli wypełniał cały pokój.

— Przyszła gazeta? — Zapytałam, biorąc pierwszy łyk i przyglądając się jej z zaciekawieniem.

Kelly bez słowa podała mi najnowszy numer. Od razu zaczęłam przeglądać strony z lekką ekscytacją.

— Jesteś na pierwszej stronie. — Zauważyła, wskazując palcem na artykuł. — Musisz być z tego powodu naprawdę szczęśliwa. — Uśmiechnęła się do mnie, żartobliwie, a w jej oczach błysnęło rozbawienie.

Zerknęłam na nią. Kelly, moja współlokatorka i przyjaciółka, była profesjonalną modelką. Trudno było oderwać od niej wzrok. Rano ledwo udawało mi się wziąć prysznic i przeczesać włosy szczotką, a ona, jak zawsze, siedziała naprzeciwko mnie perfekcyjnie wystylizowana. W pełnym makijażu, z długimi, lśniącymi włosami opadającymi za ramiona, w krótkiej sukience, za którą niejedna dziewczyna mogłaby zabić. Brunetka o włosach sięgających pasa wyglądała, jakby była gotowa na sesję zdjęciową, a nie zwykłe śniadanie w naszym salonie.

— Myślałam, że dzisiaj nie pracujesz. — Rzuciłam od niechcenia, przeglądając dalej gazetę.

— Bo nie pracuję. — Odpowiedziała, a w jej oczach pojawił się znajomy błysk.
— Więc dlaczego o tak wczesnej porze jesteś tak wystrojona? — Uniosłam brew, doskonale wiedząc, że nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo rzuca się w oczy.

— Wystrojona? — Spojrzała na mnie zdziwiona, jakby naprawdę nie wiedziała, o czym mówię.

— Nieważne. — Parsknęłam śmiechem, lekko rozbawiona jej niewinną reakcją.

Wróciłam do czytania gazety, a kącik moich ust uniósł się, kiedy zobaczyłam swoje nazwisko w jednym z artykułów. Santino La Duca. Zaledwie kilka dni temu zakończyłam śledztwo, a teraz jego twarz zdobiła pierwsze strony gazet. Wszystko, od jego najmniejszych przestępstw do największych zbrodni, było teraz na widoku. Długo pracowałam, aby sprawa dotarła do opinii publicznej.

— Nie boisz się? — Przerwała ciszę, a jej głos brzmiał cicho i nieco niepewnie.

— Mam bać się klauna? Bez przesady. — Zaśmiałam się, próbując nie dać po sobie poznać, że choć trochę czułam napięcie.

— Nila! To nie jest śmieszne... To szef zorganizowanej mafii! — Zmarszczyła brwi, a twarz wypełniła się troską. — Powinnaś dostać podwyżkę za to, że ryzykujesz życie! — Uderzyła dłonią o stół z gniewem. — Osobiście zadbam, żeby szef podał ci ją na kolanach!

— Dobrze wiesz, że nie chodzi mi o pieniądze. — Odparłam, patrząc jej prosto w oczy. — Nienawidzę tych wszystkich skurwieli! — Wybuchłam, a gniew zaczął we mnie narastać.

Zamilkła, widząc moją reakcję. Oparła się o krzesło, splatając ręce na piersi, obserwując mnie z troską. W końcu przerwała ciszę innym tematem.

— Nila, swoją drogą, poznałam naprawdę świetnego faceta, a on ma super przyjaciela. Przypadkiem nie jesteś wolna w piątek wieczorem? — Zbliżyła się, opierając łokciem o kant stołu i patrząc na mnie z nadzieją.

Westchnęłam ciężko. Znowu próbowała mnie z kimś umówić. Była w tym niezwykle uparta, choć wiedziała, że to nie jest coś, czego teraz szukam.

— Ile razy mam powtarzać, że nie chcę chłopaka? To tylko zbędne problemy. — Powiedziałam szczerze, mając nadzieję, że tym razem da spokój.

— Odrobina miłości ci nie zaszkodzi! — Zaprotestowała, ale ja nie zamierzałam ustąpić.

— Miłość jest dla słabych. — Stwierdziłam chłodno, wstając z miejsca i zgarniając gazetę ze stołu. — Idę do pracy. — Dodałam na odchodne, zanim zdążyła odpowiedzieć.

Feather and Blood +18 [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz