Rozdział I Część 2

95 4 0
                                    

☘︎

Gdy dotarłam na miejsce, zauważyłam swojego informatora chowającego się za śmietnikiem. Jak się spodziewałam, wyglądał okropnie. Nawet w bluzie widać było jego wychudzoną sylwetkę, a w cieniu dostrzegłam jego zaczerwienione i podkrążone oczy. Trząsł się i pocił, ale przynajmniej mógł podnieść głowę. To wszystko, czego potrzebowałam. Pomimo swojego uzależnienia wiedział, że jego życie zależy od rzetelnych informacji – pociąg z narkotykami zatrzyma się, jeśli przekaże mi błędne wiadomości.

— Co masz dla mnie? — Wyszeptałam wyraźnie, ale wystarczająco cicho, żeby tylko on mógł mnie usłyszeć.

Giulio wyciągnął rękę z kieszeni i wystawił ją przed siebie, domagając się najpierw zapłaty.

— Zachowujesz się, jakbym źle cię traktowała. — Uniosłam brwi, wyraźnie zirytowana jego postawą. — Obrażasz mnie tym zachowaniem.

— Człowiek musi z czegoś żyć. — Odpowiedział, poruszając dłonią, dając mi do zrozumienia, że czeka na pieniądze.
Westchnęłam, sięgając do kieszeni.

— Trzymaj. — Wyciągnęłam banknot i wręczyłam mu sto euro. — Resztę dostaniesz, jeśli to, co masz, okaże się przydatne.

— To dobra informacja, naprawdę dobra! — Uśmiechnął się z zadowoleniem. — Może nawet zechcesz dać mi więcej niż zwykle.

— Wątpię. — Parsknęłam rozbawiona.

— Twarda z ciebie sztuka, Nila.

— Przekaż to swoim przyjaciołom. — Skrzyżowałam ramiona, patrząc na niego uważnie. — Myślą, że wysyłając mi martwego kota, zmuszą mnie do wycofania się. — Giulio przełknął ciężko ślinę.

— To bezlitośni ludzie. Wiesz, jak jest w tym brudnym świecie. Wszystko ma swoją cenę. Lepiej uważaj na siebie, Nila.

Spojrzałam na niego spod rzęs, z szerokim uśmiechem na twarzy. Słyszałam te ostrzeżenia tyle razy, że już przestałam je liczyć.

— Mówię poważnie. Ci goście z mafii to sami psychole. Pierdolone psychole. — Rozejrzał się nerwowo, jakby bał się, że ktoś go usłyszy.

— Nie pamiętasz, jak próbowałeś się do mnie podkraść? Dostałeś wtedy, niezły wpierdol. Myślę, że to pokazało ci, że umiem o siebie zadbać.

— No tak... — Zaśmiał się niepewnie. — Jesteś zaskakująco silna, jak na to, że jesteś taka malutka. Prawie złamałaś mi kręgosłup. Powinienem cię pozwać.

— Pewnie. Niech twój prawnik się ze mną skontaktuje. Odbiorę, jak znajdę czas na głupoty. — Rzuciłam sarkastycznie.

— Szczerze? Przerażasz mnie. Jesteś przerażająca, Nila.

— Jak wspomniałam, przekaż to swoim przyjaciołom. — Uśmiechnęłam się z wyższością. — Ale dość gadania. Co masz dla mnie?

— Około północy w porcie La Verita będzie duża dostawa narkotyków. — Zniżył głos i ponownie się rozejrzał. — Sposób, w jaki się zachowują, sugeruje, że to coś naprawdę wielkiego.

— Dostawa, powiadasz?

— Kokaina. Słyszałem, że to nowe połączenie dostaw, więc są nieźle podenerwowani.

— Skąd pewność, że to coś ważnego? — Westchnęłam, starając się nie dać po sobie poznać, że informacja mnie zaciekawiła.

— La Duca są za bardzo podekscytowani. Musi to być ogromna dostawa. Może to też być kwestia terytorium.

Feather and Blood +18 [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz