Cześć! Miło mi, że zabłądziłeś w to miejsce. To moje pierwsze publikowane podejście do tłumaczenia. Trafiłam na to opowiadanie w wersji polskiej niedawno, jednak nie było zakończone i pomyślałam "Czemu nie?". Sama praca ma 30 rozdziałów ale ze względu na długość prawdopodobnie podzielę niektóre.
Mam nadzieję, że spodoba wam się ta praca! Pierwsze dwa rozdziały są w formie prologów i zostaną rozwinięte w dalszej części. Miłego Czytania! ~Panda
Rozdział pierwszy: Zasadzka
Harry Potter nie sądził, że jego tydzień może być gorszy. Po szlabanie z okropną ropuchą, Umbridge, powiedziano mu, aby udał się do gabinetu dyrektora bezpośrednio po kolacji, zanim zgłosi się do gabinetu profesora Snape'a na wyrównawcze eliksiry. Właśnie dlatego nigdy nie rozumiał, z jakiego powodu jego najlepszy przyjaciel Ron Weasley mógł być zazdrosny o jego życie. Jego życie jest do bani!
Po prostu świetnie, stary głupiec ignorował go przez cały rok, a teraz ma się do niego zgłosić, ale nikt nie dał mu przeklętego hasła. Ile słodyczy musiałby wymienić, zanim odgadnie te właściwe? Czuł, jak wzbiera w nim gniew, niczym rozpalany ogień. Nie stracę panowania nad sobą; Nie stracę panowania nad sobą. Jeśli potrafię trzymać nerwy na wodzy, gdy wuj Vernon bije mnie i poniża każdym słowem, to z pewnością potrafię teraz panować nad sobą - pomyślał.
Na szczęście prefekt, nie pamiętał nawet jego imienia, akurat przechodził obok i szepnął – Skrzyneczka z przekąskami. - To był ostateczny dowód, na to, że staruszek naprawdę się starzeje. Wydał z siebie warknięcie godne Snape'a, wchodząc po schodach i głośno waląc w drzwi gabinetu dyrektora.
Świetnie, po prostu świetnie! Dumbledore chciał mu tylko powiedzieć, że ministerstwo odnawia bariery wokół Hogwartu podczas świąt i że będzie musiał spędzić Boże Narodzenie z Dursleyami. Bez względu na to, jak bardzo opierał się i błagał starca, Dumbledore był nieugięty. Jeśli Harry nie powie mu dokładnie, dlaczego nie chce wracać pod opiekę krewnych, odjedzie Hogwartskim Expressem wraz z resztą uczniów na trzy tygodnie do swojej rodziny. Nie było mowy, żeby Harry miał się skompromitować, mówiąc Dumbledorowi, co tak naprawdę wydarzyło się w tym domu. Cały czarodziejski świat śmiałby się, że Harry nie potrafił obronić się nawet przed otyłym mugolem, który lubił bić go do nieprzytomności przy każdej okazji. Tak, zgadza się, na pewno by się do tego przyznał, żeby Prorok Codzienny mógł go ośmieszyć na pierwszej stronie. Jego życie jest naprawdę do bani!
Zbiegł do lochów, aby umówić się ze Snape'em na spotkanie korepetycje z eliksirów. Właściwie pobierał lekcje oklumencji od tłustego gnojka, ale nikt nie powinien o tym wiedzieć. Oczywiście tak naprawdę niczego go nie nauczył, po prostu udało mu się sprawić, że jego blizna zabolała i Harry odczuwał poczucie winy po śmierci rodziców i Cedrica w kółko, aż nie mógł już dłużej wytrzymać. Potem wszystkie retrospekcje z opieki jego "kochających" krewnych jako dodatkowy bonus! Jakby krzyczenie "Oczyść umysł" przed atakiem miało go czegokolwiek nauczyć!
Zapukał głośno do drzwi gabinetu Snape'a, w fatalnym nastroju. Jego życie było naprawdę do bani! Snape krzyknął, żeby wszedł i zaatakował chłopca bez ostrzeżenia. W umyśle Harry'ego zaczęły pojawiać się obrazy z cmentarza. Mam dość! Jeśli wszyscy są tak bardzo zainteresowani moim życiem, niech je mają! Harry może w ogóle nie pojmował oklumencji, ale był niesamowicie silnym naturalnym legimentom. Zebrał wszystkie wspomnienia z czasów spędzonych u Dursleyów i wtłoczył je do umysłu Snape'a. Severus zachwiał się pod naporem wspomnień, które nie były jego własnymi. Zatoczył się w szoku, gdy Harry otworzył drzwi gabinetu i pobiegł pustymi korytarzami. Chłopiec był tak wściekły i zdenerwowany, że nie zauważył pojawienia się Malfoya, Goyle'a i Crabbe'a za następnym zakrętem, dopóki nie było za późno. Malfoy rzucał w Harrego zaklęciami i klątwami, aż ten leżał zakrwawiony i nieprzytomny na podłodze.
Gdy Malfoy ruszył w stronę Harrego, profesor Snape wyszedł zza rogu z zamiarem złapania Pottera i zmuszenia go do wyjaśnienia, co się właśnie stało i co oznaczają te wszystkie wspomnienia. Snape dotknął Harry'ego leżącego na podłodze, przewrócił go na bok i położył rękę na jego klatce piersiowej, aby upewnić się, że oddycha. W tym samym momencie, Malfoy, ze złym błyskiem w oku, rzucił szalik na klatkę piersiową Pottera. Z cichym trzaskiem zarówno Potter, jak i Snape zniknęli. W gabinecie profesora Dumbledore'a włączył się alarm informujący o użyciu czarnej magii, a korytarz wokół trójki Ślizgonów zamknął się do czasu przybycia dyrektora.
Po wysłuchaniu całej historii o niesprowokowanym ataku na kolegę i nieautoryzowanym porwaniu świstoklikiem tego samego ucznia oraz profesora pod Veritasem, wszyscy trzej chłopcy zostali wydaleni w trybie natychmiastowym i oczekiwali na przesłuchanie w Departamencie Egzekwowania Magicznego Prawa. Niestety, nie zmieniło to faktu, że Snape i Potter wciąż zaginęli i nikt nie miał pojęcia, gdzie ich szukać.
CZYTASZ
Harry Potter i Strażnicy Mocy - tłumaczenie | Severitus
FanfictionPołowa 5 roku. Po schwytaniu przez Voldemorta, Snape i Potter uciekają do... Nowych relacji i nowych mocy. Opowiadanie nie należy do mnie, a jedynie podjęłam się przetłumaczenia dzieł autorstwa teacherbev. Dopiero rozpoczynam przygodę z przekładem...