PROLOG #Ból

225 10 3
                                    

Biegła.

Na tyle szybko, na ile pozwalały jej na to siły, które z każdym krokiem malały. Nie myślała dokąd. Bose stopy niosły ją, nie zważając na przeszkody leżące na ziemi.

Chciała uciec. 

Pozbyć się tego. Tego cholernego bólu, przez który każdy oddech wydawał się niemożliwy. Przeszywał całe jej ciało. Czuła się jak sparaliżowana. Wszystko wydawało się jak przez mgłę. Włosy kleiły się do skroni, a nogi traciły siły. Ledwo potrafiła się na nich utrzymać.  

Drżała. 

Czuła spływające krople potu po czole. Zwiewna biała sukienka była całkowicie przyklejona z tyłu pleców. Słone łzy spływały po lekko zaróżowionych policzkach tocząc się po wilgotnej skórze. 

Dookoła niej panowała ciemność. Ogarnęła ją błoga nicość. Jakby zaraz miał nadejść upragniony koniec. Koniec bólu. Przerażające dźwięki wydobywały się z jej głowy. 

Krzyki. Przekleństwa. 

Kolejna fala bólu spadła na jej ciało pozbawiając ją racjonalnego myślenia. Biegła ile sił w nogach, nie chcąc dać się oddać w sidła przerażającej czerni, która wydawała się nie mieć końca. 

Płacz dzieci. Prośby. 

Głośny wiatr odbijał się echem o konary drzew. Chmury robiły się coraz ciemniejsze. Poczuła pojedyncze krople deszczu okalające jej nagie ramiona. Traciła oddech. Każdy najmniejszy ruch sprawiał jej coraz większy ból. Upadła na ziemię. Biały kolor sukienki zaczął mieszać się z błotem. 

Kroki. Ciężkie masowe kroki odbijały się echem po piaszczystej ziemii i nagle jak za dotknięciem magicznej różdżki wyrosła przed nią czarna postać mężczyzny. Twarz miał zasłoniętą, jedynie jego niebieskie jak ocean oczy odbijały się od blasku księżyca. Z każdym głębszym wpatrywaniem się w jego tęczówki, czuła ulgę. Cały ból znikał. Potrafiła znów samodzielnie oddychać. Wiedziała kim był. Te czarne oczy rozpoznałaby wszędzie. Był jej wybawcą. Bohaterem, który nie wiedząc jak pojawiał się zawsze, kiedy tego potrzebowała. Padł na kolana tuląc ją do siebie, jakby bał się, że jest to ich ostatnie spotkanie. Jakby zaraz miał ją puścić i już nigdy nie poczuć.

W swojej głowie słyszała nawoływania ludzi: 

 ,,Nie rób nam tego!" 

Oczy stawały się coraz cięższe. Z jego pół przymkniętych powiek skapywały łzy tocząc się po zabrudzonym od błota policzku. Bał się. Wiedział co miało nadejść.

 ,,Pomóż nam, biegnij" 

Zamknęła oczy pochłaniając wszystko co działo się wokół niej. To był koniec. Koniec ludzkiego, marnego istnienia. Czy tak sobie to wyobrażała? Czy chciała umrzeć w wieku 18 lat? Większość ludzi w tym momencie dopiero zaczyna żyć na nowo. Otwiera skorupę nastoletniego dzieciaka i wychodzi na wolność. Pozostawia w tyle zabawki, którymi bawił się jeszcze tak niedawno. Staje się osobą dorosłą. Nie bojącą się życia. Wyrusza w świat poznając co chwile to nowe rzeczy. Zbiera doświadczenia, popełnia błędy, śmieje się, korzysta z życia póki może a Ona? Umierała. 

 - Przykro mi - załkał - Tak cholernie mi przykro - słyszał jej myśli. Jego wilgotne od łez wargi delikatnie muskały jej rozchylone od drżenia usta. Nikt nie chciał takiego zakończenia. Miał obowiązek, który musiał wypełnić. Miał zabrać ból

 Ból, który tkwił w niej od dawna.



GłosyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz