ROZDZIAŁ 2

13 1 0
                                    

      Siedziałam właśnie na sofach, które są w naszej bibliotece. Mam dziwne przeczucie, że coś się wydarzy. Atlas mówił o swoich planach na weekend, gdy nagle kątem oka widzę jak w grupka dziewczyn zaczyna się śmiać zerkając w strone mnie i moich przyjaciół. Delikatnie trącam ramie Snow, która siedzi obok mnie.
      - Nie, Venus. Nie zjadłam twojego batona.
      Marszcze brwi i odwracam głowę w stronę koleżanki.
      - Ale ja... - Zaczęłam.
      - Zjadłaś jej batona? - Wtrącił Atlas przerywając swój monolog o zagranicznych wycieczkach.
      - Właśnie nie!
      - To dlaczego go nie ma?
      - Ale ja dzisiaj nie... - Ponownie zaczęłam, ale przerwano mi drugi raz.
      - Dlaczego te sroki się śmieją gapiąc się na nas? - Zapytała Miley.
      Mam swoją małą grupkę znajomych. Atlas jest najwyższy z nas i w sumie jedynym chłopakiem. On jest totalnym fanem płaszczy. Potrafi je nosić nawet w wakacje. Snow jest za to przeciwniczką takiego ubioru. Nigdy jej jeszcze nie widziałam, żeby założyła inne ubranie niż z kolorem białym, za każdym razem musi mieć chociaż jedną rzecz z Hello Kitty. Miley za to uwielbia się malować i ma do tego talent. Jestem pewna, że kiedyś zacznie coś w kierunku malowania innych. Ma śliczne brązowe loki, które od zawsze jej zazdrościłam oraz nosi okulary. Camila ma krótkie brązowe włosy i jest najniższa z naszej paczki.
      - Jakie sroki, Mil? - Zapytała Snow.
      Spojrzałam ponownie na śmiejące się dziewczyny i jestem gotowa do nich podejść wyjaśnić co tutaj jest takiego zabawnego. Może pośmiejemy się razem?
      Wstałam z sofy, a razem ze mną wstała cała reszta. Ruszyliśmy w stronę tych osób, lecz nie przestawały tego robić. Co do chuja?
      - Co takiego śmiesznego znalazłyście? - Zapytałam poirytowana.
      - Mam nadzieję tylko, że nie zobaczysz mojego taty. - Oznajmiła jedna z nich ze śmiechem.
      - Kochana, wydało się dlaczego tyle profesorów cię lubi. - Dodała druga.
      - No dlaczego? Co takiego odkryłyście? - Dopytałam będąc ciekawa odpowiedzi.
      Ta pierwsza wyjęła swój telefon i pokazała mi nieoficjalną stronę naszej placówki, gdzie ludzie piszą posty, gdy chcą się czegoś dowiedzieć o tym miejscu. Wzięłam telefon od niej czytając post z wczoraj.

      Dowiedziałxm się czegoś o jednej z naszych studentek!
To jest obrzydliwe co ona robi... Ostatnio widziałxm jak podlizuję się do jednego z naszych starszych studentów, a teraz się okazuje, że woli facetów w wieku naszych rodziców! Specjalnie zaprzyjaźnia się z osobami, które mają "ładnych" ojców, by ich wyrwać. Widziałxm jak wypisuje do ojca mojego kolegi... Błagała o spotkanie w hotelu. Wiem, że w ten sposób opłaca swoją uczelnie. Ohydne. Ta studentka to nie kto inny jak słynna Venus z drugiego roku z kierunku prawa. Brunetka około metr sześćdziesiąt pięć wzrostu. Uważajcie na tego zboczeńca.

      Stałam jak słup patrząc się na komórkę dziewczyny. Kto to mógł napisać? Przecież od samego początku bycia w tym miejscu staram się być miła dla każdego. Pomagam każdemu kto tej pomocy potrzebuje. Ktoś próbuje mi reputacje zniszczyć. Ja się dowiem kurwa kto.
      Oddaje jej ten telefon, odwracam się na pięcie i idę w stronę sali gdzie będę miała teraz wykłady. Nie chcę mi się siedzieć tu dłużej. Muszę się dowiedzieć kto jest taki mądry, by mnie oczerniać na stronie uczelni. Śmiechu warte. Przy sali zatrzymuje mnie Camila, a za nią stoi reszta. Oby tylko się ode mnie nie odwrócili, bo wtedy się totalnie załamie.
      - Wiesz kto to mógł napisać? -Zapytała Camila.
      Sama się zastanawiam.
      - Nie mam pojęcia. Przecież nikomu nic złego nie zrobiłam. 
      - Może ktoś zazdrości. - Odezwał się Atlas.
      - Ale czego? Co ja mam takiego, że ktoś, by mi aż tak zazdrościł żeby posunąć się w tą stronę?
      - Różni są ludzie. - Oznajmiła Snow.
      Fakt. Ile ludzi tyle charakterów, ale jaki miałaby ta osoba sens, by pisać coś takiego? Co chciała osiągnąć? Dodatkowo brzydzi mnie to oskarżenie, że sypiam z dużo dorosłymi facetami, by mieć na czesne... Ble.
      - Nie wiem co dana osoba chciała tym osiągnąć, ale obiecuję, że się dowiem. Teraz chcę iść przyszykować się do zajęć. Spotkajmy się na następnej przerwie. - Pomachałam przyjaciołom i weszłam do sali.
      Zajęłam swoje miejsce mając w głowie wciąż ten wpis. Czuje wzrok innych, ale muszę to jakoś przetrwać. To będzie chwilowe Venus.. Dasz radę.

***

      Jestem szczęśliwa, że to koniec tych zajęć. Co chwilę widziałam jak ludzie się odwracają w moją stronę i rozpoczynały się szepty. Boże. Wychodzę z sali chcąc znaleźć przyjaciół, ale moja uwagę przykuwa pewien chłopak. Stoi oparty o MOJĄ szafkę i patrzy wprost na mnie. Przerażające. Pozwalam sobie na to, by trochę się mu przyjrzeć. Jest dość wysoki, ma bardzo czarne włosy, pewnie farbuje, bo to aż nierealne, że ktoś mógłby mieć AŻ tak czarne. Na rękach zauważyłam parę tatuaży. Kiedyś chciałam sobie zrobić, ale tata mi odradzał mówiąc, że zniszcze sobie ciało. Może miał rację, może nie, nie wiem, ale jego tatuaże mi się podobają, mimo że widzę je z daleka. Ma na sobie podkoszulke całą czarną i chyba coś jadł, bo ma uwaloną czymś. Typek chyba lubi kolor czarny, bo spodnie również ma takiego samego koloru. Gdyby Camila tu była i go widziała to od razu, by powiedziała, że to emos. Ale muszę przyznać, że jest całkiem atrakcyjny, ale jednocześnie budzi niepokój. Coś jest z nim nie tak.
      Idę w przeciwną stronę szukając pewnych osób. Wyszłam na zewnątrz, ale nie ma ich tu. Chryste znaleźć tych debili to graniczy z cudem. Wyjęłam telefon, by napisać do Camili, ale wchodząc w kontakty rzucił mi się w oczy kontakt taty. Zadzwonię do niego.
      Kliknęłam słuchawkę i przyłożyłam do ucha urządzenie.
      Pierwszy sygnał.
      Drugi sygnał.
      Trzeci sygnał.
      Czwarty sygnał.
      Westchnęłam i się rozłączyłam. Boję się o niego bardzo. Nie chcę, by zszedł na złą drogę. Nagle widzę przy ławce niedaleko parkingu szkolnego, że Camila tam siedzi. Może czeka również na innych, to postanawiam do niej podejść. Gdy mnie zauważyła od razu się uśmiechnęła, więc ja niemal po chwili odwzajemniłam uśmiech.
      - Cześć, gdzie reszta? - Zapytałam ciekawa.
      - Poszli do sklepu obok, bo Atlas uparł się, by Snow ci batona odkupiła. - Odpowiedziała ze śmiechem.
      - Ale ona mi żadnego batona nie zabrała. - Zaśmiałam się.
      - Ja to wiem, ale tamtemu nie przetłumaczysz.
      - Chociaż darmowy baton się trafi.
      Camila lekko pochyliła się do mnie i uważnie mi się zaczęła przyglądać. Uniosłam brew zdziwiona o co chodzi.
      - Mogę ci zadać takie... osobiste pytanie, Ven? - Zapytała niechętnie.
      -Raczej tak. Wal. - Odpowiedziałam natychmiast.
      Camila lekko się zawahała, ale postanowiła, że zapyta, bo wzięła głęboki oddech.
      - Co się wydarzyło z twoją matką?
      Zdziwiona tym pytaniem odwracam wzrok. Nie lubię tego tematu, bo matka opuściła nas gdy byłam młodsza. Była zwykłą kurwą.
      - Nie mam z nią kontaktu od paru ładnych lat, ale wiem, że zostawiła nas, bo się wystraszyła konsekwencji swoich czynów. Pierw zdradziła mojego ojca, a potem... - Urwałam, ponieważ zauważyłam znowu tą osobę. Znowu niego. Stał niedaleko nas i ponownie patrzył wprost na mnie. Tyle, że w tym wzroku nie było nic dobrego. Wyglądał jakby planował morderstwo. O Boże co jak chce mnie zabić? - Dokończę, gdy spotkamy się kiedy indziej, gdy nikt nie będzie podsłuchiwać.
      Camila obejrzała się dookoła, a potem wróciła do mnie wzrokiem zdezorientowana.
      - Nikt nas nie podsłuchuje, Ven. - Oznajmiła.
      Spojrzałam znowu na tego chłopaka i wciąż tam stał. Ona również się spojrzała w tamtym kierunku.
      - Dobra walić to. Opowiem ci innym razem. - Zaproponowałam.
      Dziewczyna skinęła głową wracając wzrokiem do mnie odpuszczając temat. Z jednej strony dziękuje temu komuś, że jednak tam stał i mogłam wymyśleć wymówkę, by jej nie opowiadać, ale z drugiej strony trochę chujowo, że podsłuchiwał tak na luzie i się z tym nie ukrywał. Znaczy lepiej żeby wcale nie podsłuchiwał, nawet w ukryciu. 

Memories remainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz