2.

0 1 0
                                    

Mari

W przeciwieństwie do wczoraj, dziś była ładna pogoda. Słonko świeciło, wiał przyjemny wiaterek. Jednak to wciąż nie było to... ciągle mi czegoś brakowało. No cóż może później coś wymyślę. Trochę ciężko myślec o pogodzie i spisywać wszystkie informacje o dynastii Jagiellonów na raz. Nawet ja nie mam takiej podzielności uwagi. Ana w przeciwieństwie do mnie zapisywała wszystkie informacje niemal z prędkością światła. Skubana jest w tym lepsza niż myślałam. Jeszcze się okaże, że jest kujonem. Nie żeby mi to jakoś wielce przeszkadzało.

Już miałam usypiać z nudów, jednak najwidoczniej świat postanowił się nade mną zlitować. Dzwonek! To chyba pierwszy raz gdy tak mnie cieszył. Pośpiesznie zapakowałam wszystkie życzy i wybiegłam z klasy. Uwielbiam przerwy, chyba nigdy mi się nie znudzą. Jak zwykle popędziłam przed salę w której mieliśmy mieć następną lekcję. Ana biegła tuż za mną. Od wczoraj chodzi za mną krok w krok. Usiadłyśmy na najbliższej ławce, starałam się nie przejmować nią zbytnio. Jednak ona wcale mi tego nie ułatwiała. Cały czas gapi się na mnie tymi swoimi maślanymi oczami.

- Tak właściwie to czemu przeniosłaś się do tej szkoły, nie jest jakoś wybitnie dobra - wcześniej zapomniałam ją to to zapytać, może chociaż na to pytanie mi odpowie.
- Dopiero niedawno przeprowadziłam się do tego miasta. Wcześniej mieszkałam w truj-mieście - odpowiedziała ciesząc się jak głupi do sera, jakby od samego początku liczyła na to pytanie.
- I z jakiego niby powodu musiałaś przeprowadzić się z tak pięknego miejsca, do miasta które już do końca zostanie obiektem memów - zaśmiałam się żartobliwie.
- Czy tylko ja nie wiem o co chodzi w memach?
- Szczerze? Też nie wiem! Jedyne co zauważyłam to jakieś dresy pod słoneczną. Chyba brali coś mocnego, bo naprawdę ledwo dychali- to były piękne czasy. Dodałam w myślach.
Ana przez chwile się zastanowiła i wypaliła jak z karabinu.
- To może byśmy gdzieś poszły? Jeszcze wszystkiego nie widziałam a skoro twierdzisz, że nie ma się czego bać... - po tych słowach zamilkła.

Trochę zdziwiła mnie jej propozycja, nie powiem, że nie. Jednak po chwili namysłu.

- Czemu nie. I tak nie mam co robić - odpowiedziałam uśmiechając się.
Najwidoczniej spodobała jej się moja odpowiedź bo wyglądała jak dziecko któremu ktoś dał cukierka.
- To co od razu po lekcjach?
- Okej

Nie mam nic ważnego do roboty więc co mi szkodzi? Może w końcu zobaczę coś ciekawego. Wydawało mi się, że Ana ma coś do powiedzenia, jednak powstrzymał ją dzwonek. Trochę posmutniała, jakby miała coś ważnego do powiedzenia. Nie wiem czy mam jakąś schizę czy mi się tylko wydaje, że ona coś przede mną ukrywa. Wiem, że znamy się od niedawna ale nie mogę pozbyć się wrażenia że to coś ważnego.

***
Ana od razu po wyjściu z sali podeszła do mnie i powiedziała przesłodzonym głosem.
- Idziemy?
Aż mnie ciarki przeszły... już czuję na sobie wzrok kilku osób. Pewnie myślą że jesteśmy jakieś nienormalne. I choć mnie niezbyt obchodziło ich zdanie trochę martwiłam się o Anę. Jeszcze wczoraj miała pół klasy u swych stup... a teraz. Łazi za mną a na nich nawet nie patrzy.

- No odpowiedz, że w końcu!

Z natłoku myśli wyrwał mnie krzyk Any. Ciągnęła mnie za policzki wpatrując się w moje oczy. Wyglądała tak uroczo... że mogłabym ją schrupać. Ale to nie czas na takie fantazje.

- Puść, to boli - starałam się mówić spokojnie, jednak najwidoczniej mi nie wyszło.
Ana jeszcze mocniej rozciągnęła moje policzki.
- Nie, do puki nie odpowiesz na moje pytanie - zaśmiała się już trochę spokojniejsza.
- A jakie było pytanie - najwidoczniej spodziewała się takiej odpowiedzi bo wbiła mi paznokcie w i tak pewnie spuchnięte policzki. - Ała. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

MariAna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz