PROLOG

910 85 18
                                    

DIEGO

Zaufanie.

Szczerość.

Miłość.

To trzy najważniejsze fundamenty, które budują udany związek. W świecie mafijnym ciężko jest znaleźć kobietę, która da radę żyć w świecie, który tonie w krwi i śmierdzi zapachem amunicji. Każdego dnia zabijam, egzekwuję prawo, pozbawiam nadziei tych, którzy liczyli, że ominą nasze zasady. Wymierzam sprawiedliwość, która dla większości kończy się śmiercią. 

I każdego wieczoru śpię spokojnie, bez wyrzutów sumienia.

Jednak pewnego dnia uwierzyłem pewnej kobiecie. Poznałem Natalie i wydawało mi się, że zakochałem się z wzajemnością. Plan był prosty. Nikt nie miał się o niej dowiedzieć. Im mniej osób wiedziało o moich prywatnych sprawach, tym lepiej. Każdy wiedział kim jestem i wbrew wszystkiemu, ktoś mógł chcieć się zemścić na osobach, na których mi zależy. Chciałem tego  uniknąć, więc moje małżeństwo pozostało tajemnicą, której nikomu nie wyjawiłem. Mając żonę obok siebie, nie zatraciłem ostatniej cząstki człowieczeństwa. Myślałem, że akceptowała mnie w stu procentach. Moją ciemną stronę, która budziła w ludziach największy strach.

Jestem jednym z najlepiej płatnych zabójców na świecie. Pracuję dla największych szych na świecie, a teraz zadomowiłem się we Włoszech, gdzie pracuję dla rodziny Venturi, która co rusz daje mi nowe zadania. Za dnia jestem kochającym mężem, a w nocy staje się bestią. Mordercą. Który zabija bez mrugnięcia okiem. Czy kiedykolwiek chciałem takiego życia? Nigdy. Jednak życie to nie telenowela, a możliwości, jakie miałem nie dawały mi wyboru. Chcąc przeżyć musiałem wybrać. Przemoc była mi dobrze znana, gdyż w moim domu nie miałem dobrego wzorca. Tak więc obsługa każdej broni czy noża w pewnym momencie życia nie stanowiła dla mnie problemu, a wręcz stała się codziennością.

Natalie pojawiła się w moim życiu jak brakujący element. Piękna, pełna wdzięku i pasji. Wiedziała, kim jestem i czym się zajmuje. Zdawała sobie sprawę, że świat, w którym żyję nie jest cukierkowy, ale to zaakceptowała. Niczego tak nie pragnąłem, jak możliwości posiadania spokojnego życia z dala od mordowania, krwi i narkotyków. Od zwyroli, którzy gwałcą kobiety, od ojców którzy katują swoje dzieci czy dopuszczają się innego gówna. Może byłem naiwny, ale chciałem w tym wszystkim normalności i kobiety, która będzie stać za mną murem. Będzie moim spokojem, którego potrzebowałem po dniu pełnym rzezi. A Natalie zdawała się idealną kandydatką, szczególnie że sama mnie do tego namówiła. Wyszła z tą propozycją, a ja nie oponowałem. Pragnąłem jej i chciałem, abyśmy byli dla siebie kimś więcej.

Zrobiliśmy ten krok i zostaliśmy małżeństwem. Byłem szczęśliwym dupkiem, a moja żona również zdawała się być pełna radości i nadziei co do naszego związku. Wpadliśmy w naszą rutynę, która pasowała obojgu nam.

Do pewnego słonecznego dnia, kiedy wróciłem wcześniej do domu.

Chciałem zrobić żonie niespodziankę. Dużo pracowałem, aby ona mogła mieć wszystko, czego zapragnie. Chciałem dać jej czas, czyli coś, czego nie miałem zbyt wiele, ale Natalie była kimś dla kogo chciałem go znaleźć. Czułem się za nią odpowiedzialny, dlatego sprawianie jej przyjemności oraz zarabianie na jej marzenia było dla mnie czymś normalnym. Jednak tamtego dnia wszystko się zmieniło.

Moja żona, ukochana kobieta, która obiecywała mi, że będzie tylko moja puściła się z jakimś pierdolonym gościem z ganku motocyklowego. Zastałem ich pieprzących się w naszej sypialni i ten widok zmroził moją krew w żyłach. Dosłownie nie pamiętam momentu, w którym rzuciłem się na tego mężczyznę. Wiem jedynie, że zabiłem go gołymi rękami.

Kobieta, która należała do mnie, wybrała innego mężczyznę.

Jej ciało, które mogłem dotykać tylko ja, było dotykane przez innego faceta.

Jej dusza, która pragnęła do niedawna tylko mnie, zapragnęła kogoś innego.

Wszystko poszło się jebać, kiedy ten gość włożył kutasa do jej cipki. Złość odebrała mi zdolność logicznego myślenia. Pragnąłem krwi i ją dostałem. Oboje zapłacili za swoje grzechy i choć nie potrafiłem zabić mojej żony, to ona zrobiła to sama. W momencie, kiedy zabiłem tego kutasa, miałem wrażenie, że najchętniej podzieliłaby jego los. Zresztą, nawet kiedy ją przyłapałem nie czuła się winna, a wręcz przeciwnie. Obwiniała mnie o wszystko, choć wcześniej nawet nie wspomniała o połowie swoich zarzutów. Na poczekaniu wyrzucała argumenty, których wcześniej nie słyszałem. Kurwa, mogłem jej to wszystko dać. Kluczem do poprawnej relacji jest rozmowa, a moja żona o tym zapomniała i wolała pieprzyć się za moimi plecami, a potem bawić się ze mną w rodzinę.

Zostałem oszukany i choć dzisiaj jestem innym człowiekiem, obiecałem sobie, że nigdy żadna kobieta nie dostanie ode mnie tak wielkiego kredytu zaufania. Im byłem starszy, tym krytyczniej patrzyłem na całą instytucję małżeństwa. Widziałem te wszystkie urocze żonki, które przy swoich mężach odgrywały rolę idealnych dam, a za kuluarami pieprzyły się ze swoimi ochroniarzami. Przysięgi stanowiły nic niewarte słowa, które były rzucane w eter dla poprawienia swojej pozycji w naszym świecie. Nie znaczyły nic.

Wierność jest dla mnie świętością. Oddaję komuś wszystko, włącznie z ciałem i duszą na wyłączność. Moja żona miała mnie całego, a ja jedyne co dostałem to w pysk wiadrem zimnej wody. I choć obiecywałem sobie, że nigdy więcej nie założę obrączki na palec, to moje myślenie zmieniło się, kiedy zobaczyłem ciemnowłosą, kruchą piękność.

Laura Wasilewska. Przepiękna kobieta o kruczoczarnych włosach i ciemnych oczach, która powaliła mnie jednym spojrzeniem. Miałem czterdzieści lat na karku, a ona była prawie o połowę młodsza ode mnie. Jednak nie tylko jej uroda sprawiła, że zapragnąłem czegoś więcej. Odkąd się poznaliśmy pokazała mi swoim charakterem więcej niż nie jedna kobieta przez kilka randek. Wykazała się odwagą, chroniąc syna swojej siostry, a także lojalnością wobec swojej rodziny. Jej waleczna postawa niesamowicie mi zaimponowała. Choć sama była poraniona, starała się być dobra dla wszystkich, a przez to ja sam zapragnąłem być dobry dla niej. Chciałem ją chronić.

Zanim mój mózg to zakodował, byłem już w drodze do Antonio, aby ten zgodził się oddać mi jej rękę. Zdawałem sobie sprawę, że to siostra przyszłej żony naszego Capo, ale miałem to w dupie. Venturi pragnął martwego Vincenta, a ja ręki Laury. Wiedziałem, że podejmowałem ryzyko, ale jeśli miałem z kimkolwiek jeszcze spróbować, to była to właśnie ona. Dlaczego? Bo od początku nie udawała. Nie kryła swoich emocji, nawet jeśli były one negatywne. I choć wiedziałem, że wizja aranżowanego małżeństwa nie przekona jej szybko do mojej osoby, postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę.

I tak pewnego słonecznego dnia w Katanii w posiadłości Venturiego Laura została moją żoną. W czarnej sukni ślubnej wyglądała niczym królowa piekieł, ale czego mogłem się spodziewać skoro sam byłem mordercą? Nie oczekiwałem anioła. Jedna już go udawała, a potem bez skrupułów zrobiła mi największe świństwo w życiu. Teraz pragnąłem kobiety zadziornej i pełnej ognia. I taką właśnie dostałem w swoje ręce.

Uśmiecham się, ponieważ wiem, że dopiąłem swojego i nareszcie kobieta przede mną jest moja. Jednak Laura Pazzi nie byłaby sobą, gdyby nie pokazała mi, gdzie jest moje miejsce. Z góry okazała mi swoje niezadowolenie, a ja w przyjemnością przyjmowałem każdy policzek, jaki mi ofiarowała.

Moja przyszłość jeszcze nigdy mnie tak nie ekscytowała.


1. Witaj ponownie rodzinko Venturi! Tęskniliście? *.*

2. Jakie odczucia po prologu? :)

NAGRODA DIEGO - DZIEŁO MAFII#4 - PREMIERA 19.09.2024Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz