3

36 2 3
                                    

12.06.2020  Evangeline

Stałam na pustym cmentarzu, przy nagrobku mojego przyjaciela. Otaczała mnie ciemność i gromki deszcz. Niebo było bezchmurne, a jedynym źródłem światła były świeczki i gwiazdy. Moje ciuchy przez brak parasola, były całe przemoczone, a z ud sączyły się stróżki krwi. 

-Cześć Row, poznałam kogoś..i..- 

Wychlipałam przez łzy  i usiadłam na pomniku.

-On jest, wspaniały. Czuję się przy nim tak jak dawno nie czułam się z nikim.Mam wrażenie, że przypadł by ci do gustu. Ale....

Przerwałam by  złapać , zimnego powietrza do ust.

-Nie jest tobą, i mam wrażenie, że nigdy nie zdołam obdarzyć  go uczuciem na jakie zasługuje. Boję. się, że go zniszczę.I bardzo chciałabym żebyś był teraz przy mnie, doradził mi i pogłaskał po głowię. Boję się, że nie dam rady. -

Mimo że wiedziałam iż to nie możliwe to i tak w moim sercu tliła się nadzieja że ktoś mi odpowie.Podobnie jak z  uda moje serce pokryło się czerwoną cieczą, gdy zamiast melodyjnego głosu chłopaka, usłyszałam brzęczenie świerszczy.

-On na to nie zasłużył. To jest świetny chłopa z perspektywą, a ja weszłam z nim w związek, mimo że nie darzyłam go uczuciem na jakie zasługuje. 

Schowałam twarz w dłonie.  

-Zobaczysz Row pogrążę go tak jak ciebie -

Nie miałam już siły, każdy kolejny dzień sprawiał mi ogromny ból.

-Jestem taka zmęczona i choć wiem, że muszę walczyć bo mam dla kogo. To powoli opadam z sił i boję się, że za niedługi znów się spotkamy.

Zmrużyłam oczy nie mogąc już  utrzymać ciężaru powiek.

-Bardzo mi ciebie brakuje, żałuję, że to nie ja jestem na twoim miejscu-

Powieki  całkowicie opadły na gałki oczny, powoli usypiałam.

17.07.2020 Evangeline

Wysiadłam z samochodu Brandon'a i obdarzyłam usta mojego chłopaka, krótkim pocałunkiem.I gdy chciałam odejść, chłopak przyciągnął mnie do siebie i pogłębił pocałunek, odwzajemniłam go i cicho zamruczałam. Podobało mi się to, do puki nie poczułam jego dłoni na swoich pośladkach. Ostatnio blask Brad'a nieco ściemniał, za bardzo na mnie napierał. Nie chciałam się z tym spieszyć, mój pierwszy raz powinien być wyjątkowy i musiałam być go w stu procentach pewna.Odrzuciłam jego rękę i posłałam nieśmiały uśmiech.

-Brad muszę już iść-

Uśmiech z twarzy chłopaka zniknął z twarzy, gdy się nieco oddaliłam.

-No, tak babski wieczór..-

Powiedział aroganckim tonem, głośno prychając. 

-Same baby i Michael-

Dodał gdy, już miałam odejść.

-Nie bądź zazdrosny, z rudym to co innego.-

-Tak, a dla mnie nie możecie zrobić wyjątku.

Posłałam mu poirytowane spojrzenie.

-Daj spokój, spędziłam z tobą całe dwa tygodnie. Teraz im chce, poświęcić  trochę czasu-

-No tak, oczywiście -

Posłałam mu przepraszające spojrzenie i dałam buziaka w  czoło.

-To pa moja iskierko-

Pomachałam mu na pożegnanie i sprężystym krokiem podeszłam do moich przyjaciół.

-Kłopoty w raju?-

Scarlett zadała pytanie 

-Jest zazdrosny o Michaela-

Zielonooki wybuchł, głośnym śmiechem. 

-Naprawdę ma o co. Jestem ciekawy kiedy skojarzy, że wolę chłopców.-

Zachichotał Mike 

-Szczerze to głupie, że chłop wyglądający jak grecki bóg jest zazdrosny o Michaela-

Dopowiedziała roześmiana Ner i razem udaliśmy się w kierunku mojego domu. Otworzyłam drzwi, zdjęliśmy buty i kurki, gdy nagle z za drzwi od salonu wyskoczył czterdziesto-sześciu letni , szarowłosy garbaty mężczyzna.Głośno pisnęłam i podleciałam do ojca, by go uściskać.

-Tatuś!-

Zielonooki chwycił mnie i zakręcił wokół własnej osi. Tak bardzo się cieszę, że do mnie wrócił.

-Moja córeczko, tak się cieszę że cię widzę-

Posłał mi promienny uśmiech.I zwrócił się w stronę moich przyjaciół.

-Cześć dzieciaki-

Nastolatkowie, wyszczerzyli się od ucha do ucha.

-Dzień dobry panie Taylor-

Odpowiedzieli chórem.

-Dobra koniec zbędnego gadania. Nasza dziewczyna się spisała i coś w pokoju czeka na ciebie  Evangeline-

Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się o co może chodzić.

-Tato ale w czym się spisałam?-

Tata wyszczerzył się do mnie chytrze. 

-Idź do pokoju to się dowiesz-

Zrobiłam tak jak powiedział, szybko wbiegłam po schodach i wparowałam do swojego pokoju. Na białym łóżku pościelonym, różowym kocem stało, czarne duże pudełeczko z czerwoną wstążką.Kompletnie nie wiedziałam co może się w nim znajdować. Podbiegłam podekscytowana do łóżka i zaczekałam na przyjaciół by rozpakować pudło z tajemniczą zawartością. 

-No dawaj-

Poganiała mnie białowłosa. Nie czekając dłużej rozwiązałam kokardę i uchyliłam wieczko pudełka. Moje oczy zaszkliły się łzami, gdy w środku znajdował się mały różowy kotek rasy sfinks. Moje marzenie się spełniło, co tym samym oznacza że zajęłam podium w olimpiadzie. Na szyi miał zawieszkę z napisaną płcią. To była samiczka 

-Ale ona jet piękna-

Wyszeptałam 

-Eva, ten kot wygląda jak łyse jądro-

Michael skomentował wygląd mojego kota, spiorunowałam go spojrzeniem.N

-Sam wyglądasz jak jądro ....-

Zastanowiłam się chwilę nad tym jak nazwać małą kotkę. Spojrzałam na zdjęcie, które wisiało nad moim łóżkiem. I wszystko stało się oczywiste 

-Marié jest piękna-

Arystokraci to była ulubiona bajka, Rowan'a więc nie mogłabym jej nazwać inaczej. 









Pamiętnik Evangeline Taylor /18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz