Rozdział 2 Podwieczorek

5 2 0
                                    

Brązowowłosa dziewczyna kroczy w stronę kolorowej chatki, przed którą znajduje się długi stół na którym roi się od przysmaków oraz kilku talerzyków. Widziała że czekają już tam na nią jej przyjaciele, i patrząc na zegarek kieszonkowy podbiegła do stołu i zajęła miejsce.

-Wybaczcie spóźnienie ale coś mnie zatrzymało.- oznajmiła poprawiając kosmyki włosów, wygładziła swoją białą sukienkę sięgającą do kolan która wiązana była czerwonym gorsetem w pasie.

Rudy chłopak spojrzała na nią spod cylindra wygwizdując -Lepiej późno niż wcale, prawda?- rozejrzał się po wszystkich obecnych, siedzący obok niego niebieskooki blondyn kiwnął głową mieszając łyżeczką herbatę, odziany był w zieloną skórzaną zbroje a przy pasie lśniący miał miecz.

-Valeno, znów byłaś w drugim świecie?- zapytał marszcząc brwi. Dziewczyna upiła łyka herbaty patrząc się na talerzyk, a rudzielec zaśmiał się lekko -Po co ją stresujesz, ona chociaż może wychodzić nie to co my.- spoważniał wpatrując się w chłopaka obok. Po chwili ciszy uderzył pięścią w stół co spowodowało że Valena lekko wzdrygnęła, podniósł się z krzesła i zdjął nakrycie głowy. Jasno włosy spojrzał na niego kątem oka, gdy szatynka nadal trzymała filiżankę przy ustach.

-Nie nasza wina że jesteśmy tu uwięzieni.- wojownik oznajmił, czuć było napięcie które Valena próbowała rozwiać -Gdzie Dana?- zapytała odkładając naczynie, Loron wziął głęboki wdech i usiadł z powrotem na miejsce.

-Moja siostra.... Ah! Faktycznie, powinna niedługo tu być- klasnął w dłonie i założył cylinder. Dźwięk zegarka zwrócił uwagę wszystkich zebranych, ale Loron jako jedyny się ucieszył -Zawsze jest czas na dobrą herbatę!- zaczął nalewać im płyn do filiżanek.

-Wracając do tematu drugiego świata.- Mick rozsiadł się wygodniej na krześle kierując swój wzrok na dziewczynę naprzeciwko. -Znalazłaś już ją?- Valena przegryzła wargę zastanawiając się nad odpowiedzią.

-Jestem w trakcie.- westchnęła, przez to że jako jedyna z wszystkich mogła przemieszczać się między granicami tych światów wszyscy liczyli na to że któregoś dnia sprowadzi wybrańca który zdejmie czar. Po chwili usłyszeli czyjeś przyśpiewki, Valena odwróciła głowę w stronę osoby którą okazała się być Dana. Czerwono włosa była ubrana w kolorowy płaszcz zszywany różnymi materiałami. Pomachała jej i wskoczyła na stół idąc w stronę swojego krzesła.

-Hej!- Mick krzyknął gdy ta prawie wylała jego herbatę, parsknęła siadając na krześle i rozejrzała się po gościach zatrzymując swój wzrok na dziewczynie. -Nie było cię od dawna.- wskazała na nią palcem.

-Jesteś zaskoczona?- zapytała podnosząc brwi.

-Nieee. Ale i tak miło cię widzieć- Zaśmiała się chwytając za dzbanek nalewając sobie herbaty.

-Król planuje podróż w morze i zostawia królową na jakiś czas.- oznajmił blondyn, a Dana rzuciła w jego stronę imbrykiem -Uwaga leci!- ale on schylił się unikając przedmiotu i spojrzał się na nią zdziwiony. Dziewczyna razem z bratem zaśmiali się głośno.

-Rodzina wariatów.- powiedział zirytowany, a Valena wzruszyła ramionami gdy jej wzrok powędrował w stronę chmur -Są ciemniejsze niż ostatnio.- Mick uczynił to samo -Może przez to że nie było cię kilka miesięcy.- zmrużyła oczy, czas tutaj miła szybciej niż za norką. -Gdy ty skakałaś po polach, królowa traciła coraz więcej siły.- powiedział zaciskając dłoń na filiżance co nie umknęło uwadze Lorona -Ej! Tylko nie filiżanka.- zabrał ją mu oglądając z każdej strony.

-To nie moja wina, staram się jak mogę.- powiedziała spoglądając na niego poważnie, była cierpliwą osobą lecz tylko nieliczni potrafili wyprowadzić ją z równowagi, na przykład Mickel. -To że ty jeszcze nie znalazłeś osoby odpowiedzialnej za klątwę nie oznacza że mam odpowiadać za twoje obowiązki!.- rzuciła naczyniem o ziemię roztrzaskując je. Podniosło mu to ciśnienie chłopakowi, rudzielec powoli kładzie się na krześle planując schować się pod stołem gdy jego siostra udawała że nalewa sobie herbaty.

Po drugiej stronieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz