Rozdział 1 Wakacje

4 2 0
                                    

Zamknęłam oczy czując letni wiatr we włosach, planowałam inaczej spędzić te wakacje, lecz rodzice kochają niszczyć plany biednej nastolatki. Spojrzałam na samochód stojący przed domem, tata pakował właśnie ostatnie walizki do bagażnika szykując nas do podróży, mama w tym czasie zamykała dom.

Poczułam uderzenie w plecy krzywiąc się zmierzyłam moją siostrę wzrokiem. -Przemoc- pomyślałam obserwując ją gdy ta wsiadła do auta. Mama podeszła do mnie szybko podając mi mój plecak który zostawiłam w pokoju, zerknęła jeszcze raz czy drzwi są zamknięte i ruszyła w stronę samochodu. Stałam tak jeszcze chwile obserwując podwórko.

-To tylko dwa miesiące, dasz radę.- odezwał się mój tata, mimo że to tylko dwa miesiące, to i tak będą to dwa miesiące z dala od przyjaciółek, co dobija. Pokiwałam tylko głową i założyłam plecak na jedno ramie.

***

Obserwowałam obraz za oknem, jechaliśmy drogom pomiędzy polami. Oparłam głowę o szybę i rozejrzałam się wzrokiem po pasażerach pojazdu, rodzice rozmawiali na tematy z ich pracy, siostra słuchała muzyki śledząc wzrokiem ekran jej telefonu. Tegoroczne wakacje ja i Mable miałyśmy spędzić na wsi u naszych dziadków, ich dom znajdował się na końcu małej wsi, brzmi jak tania fabuła horroru ale to prawda. Miasteczko to było spokojne, bo mieszkali tu w większości starsi ludzie, zero hałasu i świeże powietrze, tego potrzebowali.

Myśląc nad tym co mogę tam robić, na myśl przychodzą mi dwie rzeczy. Odpoczynek i Słodkości, z czego te drugie jest pewne. Rodzice wiozą nas tam by w spokoju zająć się pracą, w korporacji w której pracują dostali projekt nad którym muszą się skupić. Gadanie, jedyną osobą która mogłaby im przeszkadzaj jest moja siostra, nie wysoka blondynka z niebieskimi oczami, żywiołowa nastolatka z lekkim problemem panowania nad głosem, jej piski można usłyszeć z końca sąsiedztwa. Czeka nas długa wycieczka, dziadkowie mieszkają w Portland a my w Arizonie, jest to kawałek drogi nie patrząc, ale raz na rok taka wycieczka nikomu nie zaszkodzi, zwłaszcza mi.

Skanując pejzaż za oknem dostrzegłam małe stworzonko w trawie, zmrużyłam oczy by lepiej zobaczyć...królika. Nie widziałam za wiele lecz byłam pewna że był biały, tak biały jak śnieg.

Daleko jeszcze?- Mabel niecierpliwiła się prostując swoje nogi, nie dziwie jej się mamy za sobą już trzy godziny jazdy a przed nami jeszcze masa drogi.

Mama uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową odwracając się do nas.

-Jeszcze kilkanaście godzin, może położycie się spać- zaproponowała na co siostra parsknęła spoglądając na nią.

-Czemu nie mogliśmy lecieć samolotem?- dołączyłam do dyskusji, lot byłby najkorzystniejszy lecz rodzice woleli przejażdżkę samochodem. Mama wzięła głęboki wdech.

-Nie było lotów na dziś, a nie mogliśmy poczekać. Czas nas gonił.- Jasne.

Tata spojrzał na mnie w lusterku, i dał znak oczami bym siedziała już cicho. Wzruszyłam ramionami i oparłam głowę o fotel.

-Zatrzymamy się niedługo w jakimś hotelu, prześpimy się i ruszymy znowu.- oznajmił. Mabel wydała z siebie dziwny odgłos nudy i oparła głowę o fotel przed nią, ciekawie się zapowiada. Będąc szczerą w sumie cieszę się na wizytę do babci, gdy byłyśmy mniejsze opiekowała się nami więc powinnyśmy nie marudzić.

***

Słońce powoli zachodziło a my dojechaliśmy do jakiegoś motelu, mogło być gorzej. Spojrzałam na siostrę która spała w najlepsze, zaczęłam szturchać jej ramie by ją obudzić ale nic.

Po drugiej stronieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz