ROZDZIAŁ 1

471 61 5
                                    

LAURA

            Wcześniej...

Nigdy nie przypuszczałam, że moje życie będzie tak wyglądać, ale najwidoczniej rolę męczennika w rodzinie przypadł właśnie mi. Pierwszej córce Niny i Tomasza Wasilewskich. Mam wrażenie, ze po raz kolejny coś, co wywalczyłam, zostało mi bezczelnie wyrwane z rąk.

Moje życie – tak pełne wzlotów i upadków trafiło ponownie w moje ręce, a potem brutalnie zostało mi odebrane. Nie byłam dobrą kobietą. Moja matka wpoiła mi złość i gniew oraz nienawiść do samej siebie, aby nigdy nie przyszło mi przez myśl, że mogę stać się lepsza od niej. Matka wychowywała nas sama, ale jej sposoby były delikatnie mówiąc inne od tych, które miały moje koleżanki w domu. Mój ojciec w tym czasie pełnił służbę w policji i nie było go w domu tak często, jakbym tego chciała. Oboje z moim bratem Igorem byliśmy wyrzutkami. Niechcianym dziećmi, które pojawiły się w związku ludzi, którzy nie mieli ochoty nawet przebywać w jednym domu.

Matka nie szczędziła mi przykrych słów, kiedy dojrzewałam.

Masz szerokie biodra.

Nie masz kompletnie biustu.

Okropne masz te piegi na twarzy.

Gdybyś miała blond włosy byłabyś ładniejsza.

Codziennie słyszałam, co okropnego we mnie widzi, a ja każdego kolejnego dnia spoglądając w lustro dostrzegałam w sobie te mankamenty, które kruszyły i tak liche poczucie pewności siebie. Mój brat nie miał tego problemu. Miał zupełnie inny charakter niż ja i wszystko, co mówiła do niego matka, odbijał od siebie, kompletnie się tym nie przejmując. A ja cały ból przyjmowałam do siebie, czując się coraz gorzej.

Słaba.

Brzydka.

Niewystarczająca.

Choć ojciec ciężko pracował, aby zapewnić nam wszystko, co trzeba, ciężko mi było słuchać cały czas komentarzy od mamy, która powinna być dla mnie wsparciem, a stała się moim koszmarem. Nawet jej śmierć niczego nie zmieniła. Jej zepsucie żyło we mnie, a nienawiść którą mi wpoiła przelewałam na wszystkich, którzy próbowali się dostać do mojego serca. Obiecałam sobie, że ono nigdy nie zostanie odkryte. Będzie moje i nikogo innego. Odtrącałam wszystkich po kolei włącznie z bratem i przyrodnią siostrą, która była dla mnie wrogiem numer jeden. Wybrałam zło, bo to uczucie było bezpieczniejsze. Każdy z góry zakładał, że coś jest ze mną nie tak i nie zadawał pytań. Było mi to na rękę. Nie musiałam się tłumaczyć.

Moja przyrodnia siostra Wiktoria była piękna. Niebieskooka blondynka, która jednym spojrzeniem roztaczała wokół siebie dobro. Ojciec patrzył na nią jak na siódmy cud świata, bo była córką kobiety, którą kochał nad życie. Lidia była miłością jego życia. Po śmierci mojej mamy Lidia traktowała nas dobrze, ale nie miałam zamiaru dać się jej złamać. Nikomu nie mogłam na to pozwolić. Dobrymi słowami i chęciami nikt nie mógł mnie kupić. Moja siostra była piękna, a ja chciałam, aby wszyscy patrzyli na mnie tak jak na nią. Pogubiłam się w mojej głowie.

Zaczęłam korzystać z medycyny estetycznej, jednak nie w odpowiedni i rozsądny sposób. Poprawiałam się, aby w lustrze widzieć kogoś piękniejszego, jednocześnie pozbawiając się dawnego blasku. Dawnej siebie. W pewnym momencie przed lustrem stała inna kobieta. Smutna i taka... pozbawiona jakichkolwiek emocji. Nie chciałam nią być. Poddałam się i pewnego dnia postanowiłam pójść na terapię. To ona pomogła mi wyjść na prostą zrozumieć moje błędy i uleczać moją duszę. Każdego dnia stawałam się innym człowiekiem.

NAGRODA DIEGO - DZIEŁO MAFII#4 - PREMIERA 19.09.2024Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz