Rozdział I- 𝒫ℴ𝓏̇ℯ𝑔𝓃𝒶𝓃𝒾ℯ

2 0 0
                                    


-MAXINE!-Krzyknęła moja rodzicielka z dołu.-Gotowa? Chyba nie chcesz spóźnić się na rozdanie dyplomów!

To prawda nie chciałam, ale nie mogłam zdecydować się czy zostawić kucyka czy może rozpuścić włosy aby dobrze nałożyć kapelusz żeby pasował do szaty.

-Już mamo schodzę!-Krzyknęłam, gdy wkońcu zdecydowałam się na rozpuszczone włosy.

Dzisiaj jest zakończenie szkoły dla klas maturalnych, czyli dla mnie, ale też ostatni w tym roku dzień w Seattle. Dlaczego? Ponieważ wyjeżdżam do Bostonu studiować. Na szczęście w Bostonie mieszka mój tata, więc będę miała gdzie się podziać gdy wyleją mnie z mieszkania lub sąsiedzi zrobią imprezę.

-Rozmawiałaś z ojcem?-Soytala mama gdy wsiadałyśmy do naszego Mercedesa klasy G.

-Tak, dowiedziałam się że mój brat, jego syn którego ma z Georgia jest na drugim roku. Przynajmniej nie będę sama.-Powiedziałam uradowana.

Mama jedynie kiwnęła głową w geście że rozumie, a ja jedynie oglądałam widoki za oknem. Seattle było ślicznym miejscem, które bardzo pokochałam, więc rozstanie się z nim na rok nie będzie przyjemne. Na święta podobno Mama i Betty Mają przyjechać do Bostonu, i spędzimy je razem z tatą i jego nową rodziną.

Ja się już przyzwyczaiłam do towarzystwa Georgi, bo tata dużo razy albo z nią przyjeżdża do Seattle aby wspierać ją w jej butikowym biznesie, albo do mnie w odwiedziny. Nie poznałam nigdy Gabriela, ich syna który urodził się jeszcze przedemną.

Wychodząc z auta już widziałam przyjaciółkę która do mnie macha. Stała między krzesłami w których siedzieli absolwenci i rodzice. Natychmiastowo do niej podbiegłam, i przytuliłam.

-SOPHIAA-Wykrzyczałam jej wprost do ucha.

-Nie mogę uwierzyć że widzimy się ostatni raz na tym parkingu, w tym miejscu, w...-Już rozpoczynała swoją gadkę, ale jej przerwałam.

-Cicho bądź, będę płakać.-Powiedziałam na co ona jedynie przytaknęła.

-Na jaki uniwersytet idziesz?-Zapytałam.

-Złożyłam papiery na harvard, tam gdzie ty i na berkeley, i nie uwierzysz co-Powiedziała podekscytowana, na co ja jedynie spojrzałam na nią wyczekująco.-DOSTAŁAM SIĘ NA OBA!!

ucieszyłam się, jednak wolałabym żeby Sophia szła na Berekley, bo tam jest jej wymarzony kierunek i ma tam znajomych. Nie chciałam się z nią rozstawać ale chciałam żeby spełniała marzenia, mimo że będzie mi jej brakować to są telefony i zawsze możemy pogadać na kamerce lub popisać.

-Sophia..-Zaczęłam, by przekonać ją aby nie szła tam gdzie ja.-Wiesz że cieszę się z twojego szczęścia prawda?-Zapytałam, na co pokiwała głową.-Proszę, spełnij swoje marzenie na Berekley, zawsze przecież możesz do mnie dzwonić. Wiesz że złożyłaś wniosek na Harvdzie o totalnie inny kierunek byle by być ze mną?

-Tak wiem, ale no Maxi..-Zaczęła ale znów jej przerwałam.

-Proszę spełnij swoje marzenie, jeszcze mi podziękujesz.-Powiedziałam i się uśmiechnęłam.

Przyjaciółka już się nie odezwała, a nasza rozmowę przerwała pani dyrektor wchodząca na scenę.

***

Przytulałam się z Sophią, i innymi ludźmi z którymi dobrze się bawiłam przez ostatnie lata. Wszyscy wyjeżdżają na studia, i z dwoma osobami widzę się na Harvardzie, więc miło.

-Do zobaczenia!-Pożegnałam się, i wsiadłam do Mercedesa mojej mamy.

Przetarłam pod oczami miejsca w których mialam rozmany tusz do rzęs. Popłakałam się na sam koniec kiedy się wszyscy żegnaliśmy, oczywiście poleciało kilka łez na przemówieniu Sophii, czy jednego z rodziców absolwentów, jednak nie aż tak aby rozmazać.

Było mi przykro jeszcze długo, dopóki nie przypomniałam sobie że już dziś wylatuje do Bostonu, i wkońcu spotkam się z tatą.

Gdy dojechaliśmy nie odzywałam się z mamą, wolała przemilczeć tą część bo wiedziała że bym się jeszcze bardziej popłakała. Poleciałam do domu po walizkę, i najpotrzebniejsze rzeczy na lot, i wróciłam szybko do auta, gdzie tylnie siedzenie zajmowała moja dziesięcioletnia siostrzyczka Betty.

-Nie chcesz zostać na wakacje? Na te kilka tygodni jeszcze??-Pytała moja młodsza siostra.

-Nie Elizabeth, muszę zobaczyć listę kto się dostał i napisać do paru osób. A pozatym to muszę poznać się z Gabrielem.-Mówiłam, i widzałam jak mama się spina na wzmiankę o Gabrielu.-A no i tata zaplanował jakąś wycieczkę żebym poznała okolice.

Moja siostra posmutniała, dla niej rozłąki trwają całą wieczność. Mama za to żeby uratować dziwną atmosferę puściła jakąś muzykę w radiu.

-Betty, nie martw się. Przyjedziemy przecież do Max i taty na święta.-Odezwała się mama, udając że ją to cieszy.

Pewnie nie cieszyła się z faktu że wręcz zmusiłam tatę żeby ją zaprosił na święta. Zmusiłam go tylko dlatego żeby ich relacja przestała być tak skomplikowana jak jeszcze dwa miesiące temu, i dlatego że Betty prawie ojca nie zna. Muszą wkońcu zaakceptować przebywanie czasu ze sobą, wkońcu mają dwójkę dzieci.

Betty jedynie radośnie się uśmiechnęła i wróciła do słuchania muzyki na słuchawkach. Ja za to cieszyłam się że po dwóch miesiącach zobaczę tatę. Nie było go na dzisiejszej ceremonii, tylko dlatego że w pracy wypadło mu bardzo ważne spotkanie, a Georgia sama nie przyleciałaby. Mimo że w zasadzie to nie jest moją mamą, ale jak spotkam się z tatą, to ona przeważnie mu towarzyszy. Kilka razy nawet musiałyśmy same spędzić popołudnie bo tata musiał załatwiać jakieś sprawy online.

Mama nie byłaby przeciwna że Georgia przyleciałaby, Znam ją na tyle że wiem, że żalu nie ma do Georgi. wkońcu jak gadały kiedyś to mama później powiedziała mi, że Georgia nie wiedziała że tata ma w ogóle rodzinę. Jakby wiedziała to by w ogóle z nim nie gadała. Większy żal mama ma do taty, więc gdyby przyleciał zrównała by go z ziemią.

-Max-Odezwała się mama.-Wiesz że zawsze możesz do mnie dzwonić? Nawet w środku nocy.-Widziałam jej zmartwienie w oczach.

-Tak mamo, wiem.-Oznajmiłam jej.

-Przepraszam że nie mogę cię odprowadzić na lotnisko, ale muszę zarabiać żeby móc utrzymać nas.-Mówiła a ja udawałam że ją słucham.

-Mamo, nie musisz mi tego tłumaczyć znowu. Nie mam pięciu lat.-Zironizowałam.

-Dobrze, to papa. Kocham cię!!-Krzyknęła gdy zamknęłam drzwi, na co ja jedynie pokazałam jej serduszko.

Wyciągnęłam walizkę z bagażnika, i plecak podręczny. Wkońcu będę leciała 5godzin bez przerwy. Obkrążyłam auto by móc następnie otworzyć drzwi od strony gdzie siedziała Betty i móc się z nią pożegnać.

-Papa kocham was-Oznajmiłam gdy już odsuwałam się od siostry.

-Pa, będę tęsknić-Powiedziała trochę przytłoczona.

Ja natychmiast zamknęłam drzwi, żeby nie widzieć jak płacze. Zawsze jak widziałam jak ktoś z moich bliskich płacze, to coś we mnie pękało i automatycznie sama zaczynałam. Mimo że nie miałam powodu.

Przekroczyłam próg lotniska i udałam się do odprawy. Gdy przeszłam przez bramki wyciągnęłam książkę z plecaka i chwyciłam ją pod pachę. Wchodząc do samolotu oglądałam ostatnie widoki Seattle a w zasadzie zachod slonca.

Papa, Seattle.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 05 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

God knows im not dying but i bleed nowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz