Rozdział 1

339 13 6
                                    

Husk

   Od dawna nie był w żadnym klubie hazardowym. Tęsknił za kartami, żetonami, ruletką i zapachem pieniędzy na sali. Można więc sobie tylko wyobrazić jak wielkie było jego szczęście, gdy Alastor wreszcie zezwolił mu na spędzenie w takim klubie jednej nocy. Nie miał żadnych pieniędzy, wziął ze sobą jedynie zamkniętą butelkę whiskey, którą chciał położyć na stole. Miał ogromną nadzieję, że jej nie przegra.

Dotarłszy do najbliższego klubu, wszedł do środka. Nie przeczytał, jaki to był klub i kto był jego właścicielem, ale tym się nie przejmował.
Usiadł przy jednym ze stołów. Chwilę później dosiadło się do niego troje mężczyzn. Dołożyli pieniądze do postawionej już butelki whiskey. Nie zdążyli jeszcze dobrze zacząć partii, a już dotarły do nich dwie striptizerki. Jedna z nich usiadła na kolanach Huska.
Mężczyzna po lewej zaczął rozdawać karty. Wszystko byłoby zrozumiałe, jeśli rozdałby dwie, ale rozdał ich aż po dwanaście.
   - W co wy chcecie grać? - spytał zdziwiony Husk.
   - W wojnę.
   - W wojnę? Na alkohol i pieniądze?
   - Owszem. Grasz?
   Husk rozejrzał się po sali. Wszystkie stoły były zajęte, a jemu nie chciało się chodzić po mieście w poszukiwaniu kolejnego kasyna.
   - Gram.
   Rozgrywka się zaczęła. Wojna to gra losowa, Husk doskonale o tym wiedział. Nie miał kontroli nad kartami ani nie patrzał, czy rozdający nie oszukiwał przy tasowaniu. Mógł tylko liczyć na to, że miał w kartach choć dwa asy, i że żaden z innych mężczyzn nie położy jokera, kiedy on położy mocne karty.

Przegrał. Miał tylko trzy damy i ani jednego asa. Był pewien, że rozdający oszukiwał. Chciał mu to wypomnieć, ale wtedy na scenę znajdującą się na środku sali wszedł Valentino.
   - Panie i panowie! - zaczął. - Przez cały wieczór mogliście państwo obserwować nasze tancerki, tańczące na rurze za mną. Teraz, natomiast, wibiła północ, a to oznacza występ wieczoru. Tym razem wystąpi przed państwem nasz najlepszy tancerz, czyli nikt inny jak Angel Dust!
   Husk poczuł, że zaczęło robić mu się duszno. Nie był gotowy na oglądanie Angela na rurze.
Światła zmieniły kolor na fioletowy. Oczy wszystkich zwróciły się ku scenie. Angel stał przy rurze i czekał na melodię, do której miał tańczyć.
Muzyka zaczęła płynąć z głośników. Angel wszedł na rurę, a Husk mimowolnie spojrzał w jego kierunku. Szybko przekonał się, że obroty, które Anthony wykonywał były niemalże hipnotyzujące. Z każdą kolejną pozycją Husk czuł, że jego serce biło szybciej.
W końcu się opamiętał. Zrzucił striptizerkę z kolan i wybiegł z sali. Potrzebował świeżego powietrza, choć z takim było ciężko, gdy wszyscy wychodzili tamtym wyjściem tylko po to, żeby palić pomiędzy partiami pokera.
Oparł się o ścianę i głęboko odetchnął. Zastanawiał się, w co on się do jasnej cholery wpakował. Pożałował, że nie przeczytał informacji na drzwiach ani... nie zwrócił uwagi na plakaty na oknach. Akurat jeden obok niego wisiał. Widniało na nim zdjęcie Angela, a pod nim napis:
Angel Dust na żywo! Po północy dostępny za kulisami tylko dla jednej osoby!
Husk przeraził się drugą częścią napisu. Bał się, że ktoś skrzywdzi Angela, pomimo tego, że wiedział, że i tak doświadczył już przemocy więcej razy niż mógłby zliczyć. Wbiegł z powrotem na salę. Angel kończył pokaz. Valentino powoli wchodził na scenę. Chwycił Angela łańcuchem i krzyknął:
   - Kto da więcej! Cała noc!
   Husk bez zastanowienia odkrzyknął:
   - Nie mam pieniędzy, ale co ty na to, żebym odbił go za wygraną w karty?
   - Takiej propozycji jeszcze nie słyszałem. Cóż, nie wiem na ile dobry jesteś, ale zapraszam do gry.
   Husk ponownie spojrzał na Angela. Valentino mówił coś do kogoś pod sceną, a Anthony wyglądał jakby za kilka sekund miał zemdleć.
Na więcej wolał nie patrzeć. Czekał aż Val zaprosi go do któregoś stołu, zastanawiając się, czy jego wybór był słuszny.

You're not poison | huskerdust fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz