Rozdział 4 (wracam na właściwe tory)

224 13 1
                                    

Angel Dust

Obudzono go około godziny dziewiątej. Nie wyspał się, ale nie miał serca sprzeciwiać się tryskającej energią Charlie. Wstał więc z łóżka, nakarmił Fat Nuggetsa i razem z nim zszedł na dół. Husk właśnie był budzony przez Vaggie, ale jej metody na niego nie działały, bo Angel usłyszał jak krzyknął:
- Dajcie mi spać!
Vaggie odsunęła się od kanapy. Zobaczywszy Angela, podbiegła do niego i poprosiła, żeby on spróbował obudzić Huska.
Anthony ukucnął przy kanapie. Fat Nuggets usiadł obok niego i obserwował.
- Wstawaj. Charlie coś wymyśliła i podobno potrzebuje do tego nas wszystkich.
- Myślisz, że mnie to obchodzi?
- Nie, ale to nie zmienia faktu, że musisz wstać.
Angel pociągnął Huska za rękę, na co ten gwałtownie otworzył oczy i zszedł z kanapy. Dopiero po chwili zorientował się, co właśnie zrobił. Poczuł, że zaczyna się rumienić. Nie dopuszczał do siebie myśli, że mógłby coś do niego czuć. Reakcja jego ciała była dla niego czymś nowym. Bał się miłości i zauroczenia, więc miał ochotę dziękować na kolanach Charlie, która właśnie do nich podeszła.
- Coś się stało?
- Nie! Uch, nie - odpowiedział Angel. - Co na dzisiaj planujesz?
- Będziemy gotować! - wykrzyknęła radośnie. - Super, prawda?
Husk popatrzał na Charlie jak na szaleńca, a Anthony podskoczył z radości. Uwielbiał gotować i jeść włoskie jedzenie.
- Coś konkretnego? - zapytał.
- Nie, wybierzecie sobie. Będziemy gotować w parach. Ja z Vaggie, więc ty z Huskiem.
Angel spojrzał na partnera przydzielonego przez księżniczkę. Nie wyglądał na zadowolonego, raczej na przestraszonego wizją pracy z Angelem. On, z kolei, także nie był tym zachwycony, zwłaszcza po tym, co się stało.
- Chodźcie! - pogoniła ich Charlie.
Wykonali polecenie. Zostali zaprowadzeni do prowizorycznej kuchni zbudowanej specjalnie na potrzeby tego zadania.
- Mam pytanie - odezwał się Husk. - W jaki sposób to ma nam pomóc dostać się do Nieba?
- Dobre pytanie - mruknął pod nosem Angel.
- Nauczy was pracy w parach - odpowiedziała Charlie.
- Czy to naprawdę taka potrzebna umiejętność w Niebie? - spytał barman.
- Owszem. Anioły muszą sobie pomagać. W tej szafce macie wszystko, co udało nam się zdobyć. Macie godzinę. Powodzenia!
Charlie położyła na blacie stoper ustawiony na godzinę i odeszła. Angel otworzył szafkę. Popatrzał na zebrane jedzenie i od razu przyszedł mu pomysł na danie.
- Husk, gotujemy spaghetti. Co prawda nie mamy mięsa, ale trudno. Ugotujemy wegetariańską wersję.
Angel wyjął z szafki pomidory, makaron i trochę innych składników. Następnie rozkazał Huskowi wstawić wodę na makaron i pomóc mu w przygotowywaniu pomidorów.
- Rozumiem, że zrobisz ten sos, tak? - spytał Husk.
- Tak. Twoim zadaniem będzie go pilnować.
- Nie, ja nie potrafię gotować. Wszystko, co próbuję ugotować kończy spalone.
- Nauczę cię. To nie jest trudne, naprawdę.

Makaron się gotował, a sos powstawał. Angel wszystko nadzorował i wydawało mu się, że Husk wcale nie radził sobie najgorzej w kuchni.
Fat Nuggets kręcił im się pod nogami, czekając aż coś spadnie na podłogę. Husk już kilka razy zasugerował, żeby odprowadzić go do pokoju Angela, ale wtedy Nuggs, zupełnie jakby rozumiał, siadał i patrzał się w ciszy. To w jakiś sposób działało na barmana i pozwalał mu zostać. Na to z kolei Anthony się uśmiechał. Robiło mu się ciepło na sercu, gdy widział, jak Husk ulega urokowi jego zwierzątka. Tak jak on sam, kiedy po raz pierwszy go zobaczył.
- Koniec - rzekł. - Teraz tylko trzeba nałożyć to wszystko na talerze.
- Nic nie spaliłem?
- Nie. Bardzo dobrze ci poszło.
- Dziękuję...?
Zapadła niezręczna cisza. Obaj patrzeli sobie w oczy, a potem w podłogę, nie mogąc wytrzymać kontaktu wzrokowego.
Stoper zadzwonił. Do "kuchni" wpadły Charlie i Vaggie z dwoma talerzami ryżu z warzywami i dziwnie wyglądającym sosem.
- Macie spaghetti! - ucieszyła się Charlie.
- A wy macie... tak, wygląda... nieźle - skomentował Angel. - Ach, proszę. - Podał im talerze. - Jedzcie. My spróbujemy... tego.
Husk wziął jeden z talerzy. Anthony przypatrywał się jego reakcji na jedzenie. Na początku się skrzywił, ale potem chyba mu zasmakowało. Widząc to, Angel też nałożył na łyżkę trochę ryżu z sosem.
- Nie jest złe - powiedział Husk.
- Naprawdę? Smakuje ci? Tak się cieszę! - odpowiedziała Charlie. - A tak zmieniając temat, ustaliłyśmy z Vaggie, że następną grę wymyśli któryś z was. Albo wymyślicie ją razem.
- Nie znam żadnych gier oprócz tych karcianych.
- Może nauczysz nas grać w pokera?
Husk prawie zakrztusił się ryżem. Angel stanął za nim, gotowy mu pomóc, gdyby faktycznie tak się stało.
- Słucham? Nie, nie ma mowy. Ktoś z was jeszcze się uzależni i będę miał to na sumieniu.
- W jaką możesz nas nauczyć?
- Makao?

You're not poison | huskerdust fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz