Rozdział 28 - runda druga zakończona, wredotko.

5.8K 208 22
                                    

- Porwali je. Tarę i Leę.

Dwa słowa. Tylko to wystarczyło żebym zaczęła się przejmować tymi wiadomościami. Moje przyjaciółki są w niebezpieczeństwie. Tara i Lea są mi bardzo bliskie. Z nimi mam najlepszy kontakt i zrobię teraz wszystko żeby je znaleźć.

Przeklety wyścig. To wszystko moja wina, bo mogłam sama jechać tam. Wtedy może to by mnie porwali.

- To wszystko moja wina - powiedziałam.

- To nie jest twoja wina, Viv. Nie mogłaś tego przewidzieć, że ktoś zacznie strzelać i porwie dziewczyny - powiedział Nicholas.

Gówno prawda. Tara i Lea przeze mnie mogą teraz cierpieć. A co jeśli one już nie żyją? Ktoś się nad nimi znęca?

One muszą żyć. Nigdy sobie nie wybaczę tego jakbym już je miała nigdy nie zobaczyć. One jako jedyne mnie rozumieją, a ja je.

Zawsze zostaję wszystko między nami. Sekrety, plotki, głupoty, przypały. Inni mówią, że przyjaźń w trzy nie może się udać, bo zawsze ta jedna jest odrzucona. U nas tak nie ma. Ja, Tara i Lea prawie wszystko robimy razem. Nigdy nie było tak, że jakaś z nas zostaje odrzucona.

A teraz gdy pomyślę, że już nigdy ich nie zobaczę, coś we mnie pęka. Nie coś, a serce. Na milion drobnych kawałeczków. Zabiję każdego, kto zrobi im krzywdę.

- Masz je znaleźć - powiedziałam do Richarda.

- Postaram się.

- Nie, nie postarasz się tylko je znajdziesz. I w dupie mam twoje inne zdanie na ten temat.

- Vivian to nie jest tak szybko kogoś znaleźć.

- Działasz w pierdolonej mafii, a nie umiesz zrobić jednej rzeczy?!

- Nie podnoś tonu.

- Bo co? Zabijesz mnie? Zamkniesz w pywnicy - prychnęłam. - Masz coś zrobić, a ja teraz wychodzę. Adios.

Powiedziałam, po czym idę w stronę drzwi i wychodzę. Nie chce mi się z nim kłócić. Czemu Rich musi wszystko utrudniać? To jego wada. Przynajmniej moim zdaniem.

Syn mafii, który jest w to zamieszany od trzech lat, a nawet nie umie zrobić jednej rzeczy dla mnie.

Dla nich to nie problem żeby kogoś znaleźć. Oni gdy chcą to to zrobią, ale nie chcą. Richard dzisiaj pokazał mi, że nie można na nim polegać. Pieprzony egoista.

Idę w stronę byle jakiego auta. Mam to gdzieś jakie to ma być auto. Ważne żebym gdzieś pojechała. Krwiste czerwone Ferrari. Podoba mi się.

Kluczyki są w stacyjce, więc wsiadłam, odpaliłam i ruszyłam z piskiem opon. Uwielbiam to. Nie ma nic lepszego od tego dźwięku.

Kto stoi za porwaniem dziewczyn? Kto rozpoczął strzelaninę? Kto mnie wtedy postrzelił na tej imprezie? Kto wysyła mi te, popierdolone, wiadomości? Kto wtedy chciał mnie zgwałcić w parku? O co chodzi z tymi rundami?

Jest tak wiele pytań, a zero odpowiedzi. Te wszystkie sprawy są powalone. Chłopacy wiedzą jak miał na imię ten chłop, ale nie chcą mi powiedzieć. Tylko, dlaczego?

Chcę żeby dziewczyny były przy mnie, a nie gdzieś indziej. Nawet nie wiem czy one w ogóle żyją. Nie wiem jaki jest ten porywacz. Przysięgam, że go zabiję gdy tylko się dowiem, kim on jest.

Chcę zapomnieć to co dzisiaj się stało, więc dodaję więcej gazu i skupiam się na drodze. Teraz tylko ja, noc i szybka jazda. Nic więcej, nic mniej.

Nie wiem gdzie chcę jechać. Po prostu jadę przed siebie. Z resztą tak jak zawsze gdy tylko jadę na małą, ale raczej niebezpieczną przejażdżkę. I taką lubię najbardziej.

Córka Mafii | Część 1 | [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz