1.

29 2 0
                                    

Obudziłam się jak zwykle rano, aby ogarnąć się do szkoły i po prostu przeżyć ten dzień jak każdy inny. Sięgnęłam po telefon na szafce nocnej i szybko sprawdziłam powiadomienia, a następnie wstałam i zeszłam na dół do kuchni, żeby sprawdzić czy mama jeszcze jest w domu. Ostatnio zaczęła brać podwójne zmiany w klinice ze względu na odejście dwóch lekarzy ale jak pytamy ją z moim bratem czy to nie za duża odpowiedzialność to odpowiada nam, cytuję - dam sobię radę, nie przejmujcie się.

Moja mama od zawsze była kobietą którą ciężko było zatrzymać. Zawsze wpadała na jakieś nowe pomysły, a jak już przystępowała do ich realizacji to nie potrafiła odpuścić i wszystko musiało być zrobione jak najlepiej. Jest ona osobą zaradną, piękną i niezwykle mądrą. Zawsze powtarza, że jeśli chce się aby coś było zrobione dobrze to trzeba to zrobić samemu. Kilka lat przed moimi narodzinami sama założyła firmę, a potem otworzyła klinikę dentystyczną która działa do dziś i jest jedną z najlepszych w mieście. Zawsze ją podziwiałam i zastanawiałam się jak doszła do tego wszystkiego sama.

Po upewnieniu się, że nikogo nie ma wstawiłam wodę na herbatę i zaczęłam odpisywać Layli.

layla: pamiętasz te moje czarne kozaki
layla: ???
rilay: te w których ostatnio u Vic prawie spadłaś ze schodów?
rilay: tak pamiętam xddd

Jakieś dwa dni temu moja przyjaciółka stwierdziła, że super pomysłem będzie jak pójdziemy do Vic - dziewczyny z drugiego roku - na imprezę. Jej rodzice wyjechali, a ona miała cały dom dla siebie i jak się jej spytałyśmy z jakiej okazji ta impreza, odpowiedziała tylko krótkim - z żadnej, po prostu mi się nudziło.

layla: o super
layla: a pamiętasz może czy nie zostawiłam ich u ciebie?
rilay: na pewno nie
rilay: przecież od razu pojechałaś do siebie

Layla była osobą, która wszystko potrafiła zgubić tylko, że później przez to bardzo często się spóźniałyśmy.

layla: jesteś pewna?
layla: nie mogę ich nigdzie znaleźć
rilay: tak jestem pewna
rilay: lepiej się pośpiesz bo za pół godziny po ciebie jestem
layla: JAK TO ZA PÓŁ GODZINY?!?!
layla: muszę się jeszcze pomalować
layla: nie zdążę!
rilay: to się pośpiesz

Zalałam kubek gorącą wodą i udałam się do swojego pokoju. Po drodze minęłam sypialnie mamy a później mojego brata, który jeszcze nawet nie raczył wstać, żeby kolejny raz się nie spóźnić. Niestety pod tym względem byliśmy całkowicie inni, gdyż ja przynajmniej starałam się być na czas, natomiast Aiden miał to totalnie w dupie.

Szybko weszłam do swojego pokoju. Odstawiłam kubek na biurko i stanęłam przed dużą szafą z lustrem na drzwiach. Mimo, że moja szafa była jedną z największych w naszym domu to i tak moje ubrania się z niej wysypywały. Zgarnęłam z półki ciemno granatowy komplet dresowy i weszłam do łazienki. Umyłam twarz i zęby, a następnie rozczesałam splątane po śnie włosy. Przebrałam się i jeszcze raz spojrzałam na swoje odbicie w lustrze.

Ciemno brązowe włosy sięgające mi połowy pleców ładnie opadały w dół. Ciemno zielone oczy przyozdobione wachlarzem rzęs były ewidentnie moich atutem, a duże malinowe usta tylko czekały abym nałożyła na nie błyszczyk. Miałam jasną cerę i bardzo często miałam problemy z trądzikiem ale w takie dni jak dzisiaj kiedy nie widziałam na niej żadnych niedoskonałości nie chciałam jej obciążać zbędnym makijażem.

Ostatni raz spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, a następnie przeszłam do swojego pokoju gdzie nałożyłam jedynie błyszczyk i tusz do rzęs. Dopiłam herbatę, założyłam okulary przeciwsłoneczne, bo świeciło na prawdę ładne słońce i zgarnęłam moją czarną skórzaną torbę. Wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach żeby się nie spóźnić. Założyłam moje białe air force, chwyciłam kluczyki do samochodu i wyszłam z domu.

The other wayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz