-czy ty możesz się chociaż na chwilę uspokoić?- Zapytałam spokojnie, przewracając oczami
-jesteśmy w miejscu publicznym. Lepiej by nikt nie zwracał na nas teraz uwagi. Wiem że lubisz być w jej centrum Natsuo- powiedziałam spokojnie, a następnie ciężko westchnęłam. Jako liderka zespołu Black Velvet musiałam pilnować reszty. Mam na imię Kakashami Tanaka. Nie lubię swojego imienia, dlatego skracam je do "Shami". Moi rodzice chyba byli fanami Naruto. Założyłam zespół już dokładnie cztery lata temu. Mieliśmy łącznie również czterech członków łącznie ze mną. Czerwonowłosy chłopak zaśmiał się cicho.Natsuo: -czyżbyś miała okres?- Zapytał, po czym dostał z otwartej dłoni w tył głowy -już się nie wściekaj kochana. Wiesz, że lubię cię denerwować- powiedział, poprawiając swoją maseczkę na twarzy. W końcu musieliśmy się kamuflować w miejscu publicznym. Nasz zespół powoli zdobywał coraz większą popularność. Specjalizowaliśmy się tym na tle innych zespołów, że tworzyliśmy muzykę różnych gatunków. Skupialiśmy się na ciężkich brzmieniach, ale dodatkowo tworzyliśmy utwory popowe, które posiadały do tego układy taneczne. A to dopiero początek tego, co mógłbym teraz wymienić. Raz nawet próbowaliśmy stworzyć wspólnie coś pokroju disco polo.
Misuki: -Nie bądź dla niego taka okrutna Shami..Wiesz jaki jest- Powiedział cicho i spokojnie. Był kolejnym członkiem naszego zespołu. Grał na gitarze basowej. Jest raczej tym, który panuje nad sytuacją oprócz mnie. Liderki. Bardzo zdrowo nastawiony do życia i ludzi.. a można nawet rzec, że chodzący ideał chłopaka, chociaż on osobiscie nienawidzi się tak określać. Czasami aż zbyt naiwny. To jest chyba najgorsza jego wada. Ma białe krótkie włosy. Stylizowane modą koreańską. W końcu pochodziliśmy z Japonii. Mieszkaliśmy teraz poza miastem Tokyo. Mało kiedy przebywaliśmy w miejscach publicznych, tak jak teraz w kawiarni. Misuki chciał jednak spędzić z nimi trochę czasu tak...normalnie. Chłopak z długimi czarnymi włosami przysiadł się do nas, stawiając kawę na stoliku dla każdego
Ren: -czasami trzeba na niego nacisnąć. Inaczej nigdy się nie nauczy- wymamrotał pod nosem. Grał razem z Natsuo na gitarach elektrycznych. Dlatego mi została perkusja. Czasami się zmienialiśmy na koncertach, przechodząc na zupełnie inne instrumenty. Natsuo przechodził na perkusję, Ren na gitarę basową. To tylko jeden z przykładów.
-Ren ma rację. Natsuo musisz mieć w uwadze, że jesteśmy bardzo rozpoznawalni. Tym bardziej w naszym kraju. W końcu dopiero od niedawna śpiewamy po angielsku- skierowałam się ku Natsuo, zsuwając sobie maseczkę do szyi. Napiłam się kawy, wzdychając cicho. Byliśmy bardzo zżyci ze sobą. O to właściwie dbał czerwonowłosy. Wszelki humor czy żarty, które mają na celu nas rozluźnić, są kierowane głównie z jego ust. Uśmiechnęłam się lekko -I nie. Nie mam okresu. Myślałam że znasz mój cykl na pamięć- zażartowałam, łapiąc za ciastka. Wsunęłam je ostrożnie w usta każdego z chłopaków, na końcu swoje.
Łączy nas bardzo dużo. Głównie to,
ile przecierpielismy. Niestety, bądź stety, nasz zespół zasłynął z początku jako "pokrzywdzone rodzeństwo". Połączyło nas bowiem wspólne cierpienie. Wspólny ból, którego musieliśmy się pozbyć. Udało nam się to dopiero wtedy, kiedy zaczęliśmy się wszyscy przyjaźnić.Natsuo: -oj już dobra. Chciałem wam smętne miny zażegnać- Prychnął śmiechem delikatnie, zsuwając sobie również maseczkę z twarzy. Na szczęście siedzieliśmy w osobnej sali. Zadbał o to nasz wspólny znajomy, który prowadzi tą kawiarnie. Napił się swojej gorącej czekolady, spoglądając na laptopa, którego wyciągnął Misuki -mieliśmy dzisiaj nie rozmawiać o pracy, tylko spędzić czas razem z dala od tego, by trochę chociaż odpocząć- powiedział do Misukiego, lekka oburzony jego zachowaniem.
Misuki: Spojrzał na Natsuo zdziwiony, drapiąc się lekko po karku -chciałem wam jedynie pokazać jak będzie wyglądała scena do naszego przyszłego koncertu. Dodałem trochę poprawek. Zrobili dla nas zdjęcia i filmiki- kiwnęłam głową, pokazując by pokazał nam rezultaty, włączył laptopa, wpisując w niego długie, silne hasło. Westchnął z uśmiechem na twarzy -mam nadzieję że będziecie zadowoleni- odwrócił laptopa w ich stronę, puszczając przy tym filmik za pomocą kliknięcia spacji. Obraz przedstawiał scenę koncertową na wielkiej arenie w głównym centrum Tokyo. To ostatni koncert w stolicy, zanim wyjedziemy w trasę koncertową z dala od naszego kontynentu.
Wpatrywałam się w ekran, pijąc swoją kawę co jakiś czas. Na scenie pojawiło się mnóstwo czerwonych świateł. Zaś chwilę po tym pojawiły się trzy różne kolory obok siebie. Już wiedziałam, że będziemy stać na platformach w tych miejscach. Białe dla Misukiego, ultrafioletowe dla Natsuo I czerwone dla Rena. Otworzylam szerzej oczy, widząc że światła zniknęły i pojawiło się jedno przed nimi. Było ciemnoczerwone. Najwidoczniej będę tu stała. Cała sala została oświetlona parokrotnie czerwonymi laserami w dość powolnym, następnie szybkim tempie. Uśmiechnęłam się, po obejrzeniu filmiku -podoba mi się. Jak zawsze. Jesteś wspaniały Misuki- Wstałam I pocałowałam go w czubek głowy. Nasze relacje były dość..wyjątkowe. Nikt nie był ze sobą w związku, ale posiadaliśmy każdy między sobą jakieś...zbliżenia. Traktowali mnie jak swoją opiekunkę, z którą mogą nie tylko porozmawiać, pośmiać się i spędzić czas, ale również czasami nawet udawać parę w związku. Musieliśmy oczywiście na to również uważać. Jednakże ludzi to jarało. Chcieli tego więcej. Na scenie mamy wiele zbliżeń ze sobą. Głównie przez targające nas emocje w trakcie grania muzyki. Nie przeszkadzało to raczej nikomu. Każdy żył ze sobą w zgodzie, chociaż Natsuo potrafi okazać sporo zazdrości. Ja również.
Natsuo: Poczochrał Misukiego po głowie zadowolony, obejmując go ramieniem wokoło jego barków -stary nie sądziłem, że odwalisz taki kawał roboty. Jesteśmy bardziej niż tylko zadowoleni racja?- kiedy Ren pokiwał głową z lekkim uśmiechem, przytulił do siebie nieco zawstydzonego białowłosego -pij kawę, bo zaraz zaśniesz. Tak jak jesteś chodzącym green flag, to powinieneś zacząć normalnie sypiać- dogryzł mu z czystej troski, puszczając go.
Misuki: -wiem wiem..- powiedział niepewnie, odsuwając się powoli od chłopaka -nie moja wina, że wolę działać w nocy. Taki już jestem. Można powiedzieć że przedstawiam obraz typowego programisty z Japonii- Prychnął śmiechem, żartując oczywiście. Napił się kawy, chowając laptopa z powrotem do czarnej teczki leżącej przy nodze stołu.
Ren: Poprawił swoje długie czarne włosy za ucho palcem wskazującym -Wiesz Misuki, że to jedynie z troski racja?- poprawił mu włosy, które wczesniej popsuł Natsuo swoją dłonią. Spojrzał na moje dłonie, zauważając na nich czerwone wręcz siniaki. Kiedy zakryłam je rękawami bluzy, Spojrzał na moje czerwone oczy. Praktycznie zawsze nosiłam soczewki. Taki styl. Zwykle na czarno i dość mrocznie. Krótkie czarne włosy prawie do barków. Lekka grzywka i ostre spojrzenie. Jak się na mnie patrzy, czuje się respekt. A przynajmniej oni tak sądzą. Byłam na dodatek bardzo wysoka -brat ci to zrobił prawda?- Zapytał ciszej, a reszta zamilkła -chyba złożę mu wizytę jak się nie uspokoi. Na cholerę wyciągałaś go z psychiatryka? Dostajesz przy tym. Mógł tam zostać dopóki się całkowicie nie ogarnie- westchnął ociężale, łapiąc mnie delikatnie za dłoń, schowaną w rękawie bluzy.
Ścisnęłam dłoń Rena automatycznie. Czułam się źle z tym co mówi, jednakże prawdopodobnie miał rację. Kiedy skończyłam osiemnaście lat, wyprowadziłam się od rodziny zastępczej. Nie mieli raczej nic przeciwko. Od razu po tym musiałam dostać się do szpitala, by wyciągnąć mojego nieletniego wówczas brata z psychiatryka. Trafił tam po tym, jak nasi rodzice się zabili na naszych oczach. Wtedy próbowano nas rozdzielić. W końcu się udało. Zamknęli nas w dwóch różnych światach. Nie miałam z nim praktycznie kontaktu. Nie byłam świadkiem tego jak dorastał w tych murach. Nie raz wychodził i wracał. Może robił to specjalnie? No cóż. Na razie się tego nie dowiem. Chłopacy nie sądzą, że powinnam mieć z nim nawet kontakt. Jest niebezpieczny i posiada sporo cech psychopatycznych, które potem zostawiają ślad na moim ciele. Ja również nie byłam całkowicie zdrowa. Ale o tym, opowiem może później...
CZYTASZ
Black Velvet
Mystère / ThrillerZaczął powoli dłubać swoim śrubokrętem w jego gałce ocznej, dopóki ta całkowicie nie wypłynęła. "Należało Mu się...prawda?" - zapytał mnie mój brat, wymachując bronią przed moją twarzą. Ja..ja chciałam jedynie założyć swój własny zespół i być szczęś...