Jest w naszej szkole taki jeden. Nazywa się Justin, a dokładniej Justin Drew Bieber. Jest taki fajny. Jest obiektem westchnień wielu dziewczyn. Ale co tam ja. Mogę sobie tylko pomarzyć. Przy nim jestem małą, szarą myszką i nic nie wartym człowiekiem.
Dzisiaj w szkole "dziwnym trafem" wpadł na mnie na szkolnym korytarzu, wywalając mi z rąk wszystkie moje książki.
- Przepraszam... Ja.. Ja nie chciałem- zaczął się jąkać.
- Jest ok...- prychnęłam i poszłam dalej przed siebie.
- Jestem Justi... To znaczy... Mów mi Drew- odparł wesoło.
- Laura.
- Mogłabyś dać mi swój numer?
- W sumie... Czemu nie- podałam mu swój numer a on mi.
- Jesteś piękna- odparł i przyparł mnie do ściany z chęcią pocałunku.
- Ejejej nie za wcześnie na całowanie?( Co mi odwaliło mogłam się mu poprostu oddać, ale nie, musiałam wszystko popsuć...)
- Sory... Nie chciałem abyś źle się poczuła. No nic. Będę pisać. Pa.
**************
Może być coś takiego? :) wiem jestem okropna bo nie dałam im się pocałować xD