Rozdział 2

752 43 6
                                    

Już kolejny raz tej nocy przewróciłam się na bok, walcząc, aby w końcu zasnąć. Spojrzałam na okno i zauważyłam, że powoli niebi się rozjaśnia. Nie było więc sensu dalej próbować.

Podniosłam się z łóżka. Wzięłam ubrania oraz bieliznę z szafy, po czym skierowałam się do naga i wszedłam pod prysznic.

Kiedy już ubrana umyłam zęby, zeszłam na dół do kuchni. Idąc przez salon, na stole zauważyłam kwiaty, które wczoraj dostałam, przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.

Podeszłam do stołu i wzięłam chryzantemy. Wyszłam z nimi na dwór, wyrzuciłam je do kosza na śmieci. Były piękne, bardzo piękne, jednak świadomość, że dostałam je od niego, powodował jedynie strach.

Wróciłam do środka i poszłam przygotować się do szkoły. Kiedy na zegarku zauważyłam godzinę 7:10, postanowiłam pójść do placówki. Przerażał mnie fakt, że znów musiałam przejść przez las, w którym doszło wczoraj do zbrodni.

Wzięłam gaz pieprzowy i wyszła z domu. Starałam się iść szybkim krokiem, cały czas rozglądając się dookoła. Uczucie, jakby ktoś mnie obserwował nie odchodziło ode mnie nawet na sekundę. Po niecałych piętnastu minutach stałam już pod szkołą.

Zmęczonym krokiem weszłam do środka i poszłam w stronę mojej szafki. Otworzyłam ją, a z niej wyleciała mała, czerwona karteczka. Podniosłam ją I otworzyłam.

Chryzantemo,

Dlaczego wyrzuciłaś kwiaty?
Nie podobały ci się?
Mogę podarować tobie wszystko,
Nawet czyjeś życie.

                                                       Bodo


Stałam tam jak w jakimś transie, z którego wybudził mnie dzwonek na lekcje. Włożyłam karteczkę do kieszeni spodni i weszłam do klasy.

Czułam niepokój, a bardziej on się nasilał, gdy wiedziałam, że od wczoraj nie miałam kontaktu z Chloe i Diego.

Do klasy wszedł szeryf Bratan, byłam przygotowana na najgorsze.

-Z przykrością stwierdzam, że wasz kolega, Diego Saintz został porwany przez Bodo. Jest on przetrzymywany w nieludzkich warunkach. Nie jesteśmy pewni czy dożyje jutra. Każda wasza pomoc nam się przyda.

-Szeryfie, co z Chloe? - zapytałam ze łzami w oczach.

-Jest bezpieczna w domu - wyszedł.

Poczułam jak jedna łza leci mi z lewego oka, szybko ją starłam. Ból, który poczułam był nie doniesienia. Niestety z tą świadomością musiałam poczekać, aż wszystkie lekcje się zakończą.

Przez następny tydzień zajęcia zostały odwołane, aby wzmocnić nasze bezpieczeństwo. Wyszłam ze szkoły i wsiadłam do samochodu, w którym czekał na mnie już tata.

Wróciliśmy razem do domu, od razu poszłam się przebrać, aby potem zejść na dół do salonu. Usiadłam obok mamy na sofie, a ta włączyła wiadomości.

"Przykro nam państwa poinformować, ale dziś został uprowadzony Diego Saintz, policja robi co w jej mocy, aby odszukać nastolatka. Dwie godziny temu znaleziono kolejne cztery, zmasakrowane ciała, które z tyłu na plecach miały wyryte pseudonim Bodo. Prosimy wszystkich mieszkańców Mill Valley o nie wychodzenie z domów o późnych godzinach oraz uważanie na każdym kroku. Nie mamy pojęcia kto będzie kolejną ofiarą zabójcy"

-Masz zakaz wychodzenia z domu do odwołania - powiedziała moja rodzicielka.

Załamana jej słowami z powrotem wróciłam do swojego pokoju, tylko po to, aby zgarnąć piżamę i pójść do łazienki.

Rozebrałam się i odkręciłam gorącą wodę, chciałam jak najszybciej zmyć to wszystko z siebie. W co tak naprawdę gra Bodo? Dlaczego to robi? Co jeśli do każdej swojej ofiary wysyła kwiaty i pisze liściki, a potem brutalnie ją zabija oraz tnie na jej plecach swój pseudonim?

Po ponad godzinie spędzonej w wrzącej wodzie, wyszłam z łazienki.

Otworzyłam drzwi od mojego pokoju i poczułam chłód. Weszłam głębiej, nie zapalając światła podeszłam do okna, któro było otwarte. Ogarnęła mnie panika, ponieważ wcześniej nie otwierałam żadnego z nich.

Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w tali jedną ręką przyciągając mnie do swojego ciała, natomiast drugą ręką zatkał mi usta.

-Witaj chryzantemo - mężczyzna wyszeptał mi do ucha.

W tamtym momencie zamarłam, to był on. Bodo stał za mną, a ja nie wiedziałam czy zaraz zginę, czy będę dalej żyć. Jak wcześniej się wyrywałam tak teraz stałam bez ruchu.

-Dziś jeszcze nie pójdziesz ze mną, jednak już niedługo będziesz tylko moja. Teraz dam ci przedsmak tego co cię będzie czekać. Jeśli zaczniesz krzyczeć, zabije Diego, rozumiesz?

Bałam się odpowiedzieć.

-Zapytałem czy rozumiesz! - krzyknął zniecierpliwiony.

-T-tak.

-No i widzisz nie masz czego się bać, nie zrobię Ci krzywdy.

Zdjął swoją rękę z moich ust i zaczął kierować ją niżej. Po chwili dotarł do moich spodenek. Położył dłoń na mojej kobiecości masując ją przez materiał.

Kiedy to mu się znudziło wsadził rękę pod spodenki. Ułatwiało mu to, że pod piżamą nie miałam bielizny. Moja cipka pod jego dotykiem była wilgotna.

Wyjął rękę i przesunął mnie tak, abym stanęła przed lustrem, a on za mną.

-Masz się cały czas patrzeć w lustro i masz mieć otwarte oczy, rozumiesz? - pokiwałam twierdząco głową.

Spojrzałam w lustro, mimo tego, że światło było zgaszone, księżyc oświetlał mnie oraz jego. Był on dobrze zbudowanym, wysokim mężczyzną, miał czarną kominiarkę na głowie. Ubrany był w czarną koszulkę na długi rękaw, która opinała jego ciało, a na nogach szare dresy.

Oblizał swoje palce i znów wsuną je pod moje spodenki. Od razu włożył we mnie dwa z nich. Ja z zaskoczenia cicho jęknęłam. Starałam się cały czas patrzeć w lustro, bo bałam się co by mi mógł zrobić, gdybym je zamknęła.

W szybkim tempie zaczął nimi poruszać, mimo, że bardzo tego nie chciałam,  moje ciało mnie zdradzało. Pojękiwałam, a on razem ze mną, to jeszcze bardziej mnie podniecało.

Poczułam jak zbliżam się do orgazmu. On to wyczuł i jeszcze szybciej poruszał palcami. Po chwili doszłam z głośnym jękiem.

Wyciągnął je ze mnie oraz ponownie je oblizał.

Nogi pode mną się ugięły, ale on na szczęście mnie trzymał.

-Pamiętaj, że jeśli powiesz komukolwiek o mnie, Diegowi stanie się krzywda. Do zobaczenia za kilka dni chryzantemo, będziesz tylko moja.

Otowrzył okno i przez niego wyszedł. Nie wiedziałam co mam zrobić, muszę jakoś go przechytrzyć. Muszę wygrać jego własną grę.

Bodo [18+] ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz