Rozdział 30

32 0 0
                                    

Mimo, że wiedziałam, że uczucie szczęścia jest przelotne, cieszyłam się nim jak głupia. Jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że po dobrym epizodzie nadchodzi ten zły. Im większa radość, tym większy smutek i rozczarowanie. Nie potrafiłam się jednak opanować, łapiąc to co się dało, aby chociaż na chwilę nie myśleć o codziennych sprawach.

W twoich ramionach znalazłam swoje szczęście.

            Powoli otworzyłam oczy. Przetarłam je, zapominając o moim wczorajszym makijażu. Oślepiły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Odwróciłam się na drugi bok. Napotkałam na mężczyznę leżącego na brzuchu z twarzą zwróconą w moją stronę.

Podniosłam się na łokciach przyglądając się jego profilowi. Wyciągnęłam dłoń, aby poprawić jego zmierzwione, ciemno-brązowe włosy. Uśmiechnęłam się, oglądając jego spokojną twarz.

Zjechałam wzrokiem w dół. Kołdra zasłaniała dół jego ciała, pozostawiając tors na widoku. Jego plecy były całkowicie odsłonięte. Pierwszy raz je ujrzałam. Zdobiły je także tatuaże. Wzdłuż kręgosłupa napis tak pochyły, że nie byłam w stanie go odczytać. Na prawej łopatce ogromny wąż. Z drugiej strony mniejszy smok chiński. Pozwoliłam sobie dotknąć ich. Pod palcami poczułam jednak coś więcej niż tylko delikatnie linie. Wytężyłam wzrok. Oprócz śladów powbijanych w skórę paznokci i ciągnących się od nich sinych smug, dostrzegłam też coś innego. Podłużne, ale też koślawe, różnokształtne blizny pod malunkami. Białawe. Zrośnięte. Całkowicie. Niektóre z nich były bardziej wypukłe, ale mogłam ocenić, że miały już parę lat.

Omal nie dostałam zawału, kiedy Ross poruszył się. Odsunęłam się od jego ciała. Nie obudził się jeszcze.

Ściągnęłam z siebie okrycie. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że jestem całkowicie naga. Złapałam pierwsze, najbliższe ubranie, którym była koszula Shane'a. Założyłam ją na siebie, zakrywając piersi. Zapięłam ją na trzy losowe guziki, czując się całkowicie otulona nim. Ruszyłam w poszukiwaniu jakiejkolwiek bielizny. Nie znalazłam absolutnie nic, nie chcąc grzebać w jego szafie. Dopięłam ostatni guzik, dziękując, za długość białej części garderoby. Lekko obolała ruszyłam do łazienki.

Wparowałam do pomieszczenia. Tak jak reszta mieszkania zachowane było w bieli z czarnymi i złotymi dodatkami. Toaleta, spora szafka z umywalką, pralka i prysznic. Stanęłam przed lustrem, prawie spadając z przerażenia. Cały mój makijaż był rozmazany. Tusz do rzęs razem z kreskami spłynęła po moich policzkach zeszłej nocy. Brwi nie były już idealnie ułożone na żelu. Korektor razem z pudrem zważył się. Moje włosy były całkowicie potargane. Złapałam za jeszcze wczoraj zawiązanego kucyka. Oczywiście wstążka dawno z niego zniknęła. Z bólem wyplątałam kosmyki, które owinęły się wokół gumki. Złapałam za szczotkę leżącą na szafce. Wyrwałam chyba połowę włosów, rozczesując je. Odgarnęłam je do tyłu, zauważając znamiona na swoim ciele.

Moją szyję zdobiła delikatna malinka, ale również dość jasne, fioletowe ślady odbitych palców Shane'a. Spojrzałam na swój dekolt. Jego również zdobiły różowe ślady. To samo zauważyłam na swoich piersiach. Odwróciłam się, szukając kolejnych śladów. Napotkałam jeszcze jeden. Ostatni. Odbite palce na moich pośladkach.

Wzięłam głęboki oddech, próbując nie wybuchnąć krzykiem. Co prawda nie miałam na co narzekać, oprócz tych małych komplikacji. W nocy przeżyłam to po raz pierwszy. Nigdy wcześniej żaden chłopak nie sprawił mi tyle przyjemności co Ross. Nigdy wcześniej się tak nie zatraciłam. W tamtym momencie pozwoliłabym mu na wszystko.

Sięgnęłam po żel do mycia twarzy. Dokładnie zmyłam okropnie wyglądający makijaż. Spędziłam w łazience następne pięć minut, całkowicie się ogarniając. Opuściłam pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi. Wróciłam do sypialni.

Fallen [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz