Rozdział 11 Koszmar lub slodki sen

42 3 11
                                    

Właśnie dojeżdżałam pod przedszkole po moją córeczkę... to znaczy naszą córeczkę małą brunetkę Sophie.
Razem z Theodorem byliśmy już ponad 5 lat i niedługo braliśmy ślub.

Kto by wtedy pomyślał, że ja z tym starym chujem będę razem. Na pewno nie moja siedemnastoletnia wersja mnie.

Zaparkowałam na parkingu dla rodziców i wyszłam z auta. Tak, w końcu zrobiłam prawo jazdy.
Weszłam do środka I przechodząc przez szatnie weszłam do sali, która była przypisana do grupy Sophie.

Nagle obudził mnie koszmarny krzyk otworzyłam oczy i okazało się, że to był tylko koszmar lub słodki sen.
Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, że nadal byłam u Theodora w domu, ale jeszcze bardziej zastanowiło mnie, to czemu krzyczy.

– Dlaczego ty krzyczysz, jakby ktoś Ci dupę rozrywał szczotka od kibla? – zapytałam.

– Bo mnie kurwa kopnęłaś w jaja! – krzyknął oburzony Theodor, a ja próbowałam powstrzymać śmiech.

– Eee nie przypominam sobie takiej sytuacji – powiedziałam, patrząc w jego niebieskie tęczówki.

– Wariatka – odpowiedział mężczyzna, masując się po obolałym miejscu.
– Która mamy godzinę? – zapytałam a brunet spojrzał na telefon.

– 3,28 – burknął.

– Nie chce mi się iść dziś do szkoły.

– To nie idź, ale teraz idź spać – rozkazał Theo.

– Tego też mi się nie chce – stwierdziłam.

– To kurwa licz barany – warknął niebieskooki.

Wkurwiłam się i już nic więcej nie powiedziałam tylko przyłożyłam głowę do poduszki. Na serio spać mi się nie chciało.

Leżałam tak przez jakiś czas i nagle poczułam głód przecież nie zejdę do kuchni i czegoś sobie nie zrobię, bo jestem w gościach I nie wypada.

– Ej Theo śpisz? – zapytałam, szepcząc by w razie co go nie obudzić.

– Nie mogę zasnąć – odpowiedział od razu. – Czego chcesz niewiasto – dodał po chwili.

– Bo ogólnie to ten no wiesz – powiedziałam, przerywając na chwilę.
– Głodna jestem – dodałam I odwróciłam się w stronę bruneta.

Od razu napotkałam jego wzrok – i myślisz, że teraz pójdę do kuchni i ci coś zrobię do żarcia? – zapytał, lecz bardziej brzmiało to jak stwierdzenie.

Pokiwałam głową, a Theo tylko sapnął
– Jak ty dobrze masz ze mną też bym tak chciał jedzenie do łóżka o prawie czwartej nocy – powiedział, wstając z łóżka.

– Jak nie będziesz marudził to dostaniesz nagrodę – rzekłam w jego kierunku.

Odwrócił się w moją stronę – Ciekawe, jaka – odrzekł, wychodząc z sypialni.

No właśnie Ver, jaką nagrodę.

Czasami to ja kurwa byłam głupia.
Zastanawiałam się co mi przyniesie Theodor modliłam się o płatki czekoladowe prawda była taka, że jakby ktoś mi kazał wybrać jedno danie, które miałabym jeść do końca życia byłyby to płatki czekoladowe.

Sięgnęłam do szafki nocnej, na której wcześniej położyłam telefon i go odpaliłam po spojrzeniu na wyświetlacz zamarłam.

3 nieodebrane połączenia od mamy

2 wiadomości od mamy

No to mam kurwa przejebane odblokowałam smartfona I weszłam w SMS.

Godzina 2,56

The First and The Last TimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz