*Hrabstwo*

1 0 0
                                    


Rozdział 1

Niebo nad Teksasem rozświetliło się dziwnym blaskiem, kiedy Antonius, kosmiczny najemnik, stracił kontrolę nad swoją mocą. Jego ciało, otoczone aurą niebieskiego światła, spadało z ogromną prędkością, przecinając atmosferę Ziemi jak spadająca gwiazda. Uderzenie w ziemię było gwałtowne i nieuchronne. Antonius, mimo swoich nadludzkich zdolności, nie był w stanie złagodzić siły uderzenia i z impetem rozbił się na pustynnym terenie Teksasu.

Wśród nocnej ciszy, jedynie wiatr niosący ze sobą zapach suchych traw był świadkiem tego kosmicznego zdarzenia. Antonius leżał nieprzytomny, jego ciało pokryte ranami, a moc, która go otaczała, powoli zanikała, uwalniając z siebie ostatnie iskry energii.

W oddali, zza wzgórz, dobiegał dźwięk samochodowego silnika. Kamara, tajemnicza dziewczyna o ciemnych oczach i włosach, jak noc bez gwiazd, prowadziła swój stary pickup przez bezdroża. Była na tyle daleko od cywilizacji, że żadne światła miasta nie zakłócały jej widoku na nocne niebo. To właśnie blask spadającej gwiazdy przykuł jej uwagę i skłonił do zmiany kursu.

Kiedy dotarła na miejsce, jej wzrok natychmiast padł na sylwetkę mężczyzny leżącego na ziemi. Zatrzymała samochód i wysiadła, podchodząc z dużą ostrożnością.

"Wszystko w porządku?" - spytała, choć wiedziała, że to pytanie było zbyt banalne na tak niezwykłą sytuację.

Antonius powoli odzyskiwał świadomość. Jego oczy, mieniące się nieznanymi barwami, otworzyły się, a spojrzenie skupiło na dziewczynie.

"Kim jesteś?" - zapytał słabym głosem.

"Jestem Kamara," - odpowiedziała, podając mu rękę. "Znalazłam cię tutaj, na ziemi... dosłownie. Co się stało?"

Antonius próbował usiąść, ale ból przeszył jego ciało, przypominając o brutalnym lądowaniu.

"Nie pamiętam," - wyznał. "Wszystko jest zamazane. Ale wiem, że muszę się ukryć. Czy możesz mi pomóc?"

Kamara, choć pełna obaw, dostrzegła w jego oczach uczciwość i desperację.

"Oczywiście, że pomogę. Ale musimy się pospieszyć. Nie wiem, kto jeszcze mógł zauważyć twoje... no, dosyć spektakularne przybycie."

Pomogła mu wstać i wspólnie skierowali się do pickupa. Niebo nad nimi było już spokojne, ale noc w Teksasie była pełna tajemnic, a ta, którą Kamara właśnie odkryła, mogła zmienić wszystko.

Wnętrze pickupa Kamary było skąpane w ciepłym świetle pochodzącym z deski rozdzielczej. Antonius, choć wciąż oszołomiony, próbował zebrać myśli, opierając się o starą tapicerkę siedzenia. Kamara rzuciła mu troskliwe spojrzenie, a jej czarne oczy lśniły w półmroku.

"Nie wyglądasz dobrze," zauważyła Kamara, odpalając silnik. "Może powinieneś zobaczyć lekarza?"

Antonius pokręcił głową, choć każdy ruch sprawiał mu ból. "Nie... nie mogę iść do żadnego lekarza. Muszę unikać ludzi."

Kamara, choć zaniepokojona, skinęła głową z wyrozumieniem. "Dobrze, zawiozę cię do mojego domu. Mieszkam sama, na małym ranczu. Będziesz miał czas, żeby się pozbierać."

Droga była wyboista, a każde nierówności przypominały Antoniusowi o jego ranach. Kamara zauważyła jego skurcze bólu.

"Co cię sprowadza na Ziemię, Antonius?" spytała, starając się odwrócić jego uwagę od dyskomfortu.

Antonius westchnął, jego zielone oczy utkwione w ciemności za oknem. "Nie pamiętam... Wszystko jest zamglone. Ale czuję, że to ważne."

Kamara skinęła głową, akceptując jego odpowiedź. "Cóż, jesteś bezpieczny. I będziesz bezpieczny na moim ranczu."

Między MultiversumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz