Nowy uczeń Liverpool
Damon
Nienawidzę swojego życia.
Dopiero co zacząłem uczęszczać do liceum w Liverpool, a już zostałem wyśmiany i poniżony przez jakiegoś chłopaka. Patrząc na to, jak się zachowuje wnioskuję, że należy do tych popularnych bananowych uczniów, których jedynym problemem jest odcięcie od pieniędzy.
Chłopak nade mną śmiał się i drwił w najlepsze, przykładając czarnego buta do mojej głowy. Chłopak nie zwracał uwagi na to, że jesteśmy w miejscu publicznym, a za chwilę mogłaby przyjść tu nauczycielka.
Zdążyłem zauważyć, że część szkoły, do której trafiłem nie jest zbyt często odwiedzana przez uczniów. Najprawdopodobniej jest wyłączona z użytkowania, ale skąd mogłem o tym wiedzieć, w końcu byłem tutaj pierwszy raz.
Pomimo mojej siły i mięśni pozwalałem na takie traktowanie. Nie mogłem sobie pozwolić na bitwy i starcia, ponieważ obawiałem się, że również tym razem nie zdołam się opanować i kogoś skrzywdzę, a co gorsza wrócę do poprawczaka. Nie po to stamtąd uciekłem. Poza tym nadal jestem poszukiwany, ale na szczęście zmieniłem się w ciągu tych dwóch lat na tyle, by na pierwszy rzut oka mnie nie poznają.
Przycisnął moją głowę mocniej do zimnej podłogi i rzekł pełnym kpiny i cynizmu głosem:
- Nie potrzebujemy w naszej szkole zombie. - Wycedził, mając na myśli moją rękę. - Jebana przybłęda.
Nic nie robiłem sobie z jego słów. W końcu to tylko słowa. Nic nieznaczące łączenia liter. Miałem na głowie o wiele więcej problemów, o wiele bardziej poważniejszych, żeby przejmować się czymś takim. Jedynym problemem był jego but na mojej głowie. Pomimo iż sprawił, że skupiłem cały swój ból na tym miejscu, to i tak już przestało być to zabawne.
- Co tutaj się dzieje?!
Usłyszałem podniesiony głos nauczycielki. Miałem szczęście, że mój oprawca nie zdażył zrobić mi niczego gorszego. W końcu nie znałem go więc nie mogłem stwierdzić na ile i na co go stać.
Chłopak o ciemnym kolorze włosów zastygł w miejscu, a chwilę później jego but został ściągnięty z mojej głowy. Miał szczęście, bo już zacząłem się zastanawiać czy nie wykonać w prawdziwym życiu makabrycznych wizji jakie posiadałem w swojej głowie. Wszystkie były z jego udziałem. Szkoda tylko, że musiałem się hamować.
Starsza kobieta ubrana w ciemną spódnicę i białą koszulę złapała za ramię chłopaka i ruszyła w tylko sobie znanym kierunku. Domyśliłem się, ze poszła do dyrektora. W końcu byłem tam kilka minut temu odebrać kluczyk do szafki.
Wstałem z zimnej podłogi i ruszyłem w stronę, gdzie kilkanaście sekund wcześniej zniknęła nauczycielka. Czułem na sobie spojrzenia wielu osób, gdy szedłem szkolnym korytarzem. I wcale nie były to miłe spojrzenia.
***
Siedziałem na kanapie, w moim małym mieszkanku, kilka przecznic od szkoły. Lubiłem je. Pomimo swojej wielkości naprawdę dobrze mi się w nim pomieszkiwało. Dokładnie, pomieszkiwało. Nie zostanę w tym mieście na zbyt długi okres. Może w tym roku uda mi się skończyć szkołę. To napewno byłoby dużym ułatwieniem i mógłbym w końcu zabrać się za coś legalnego.
Całe pomieszczenie było zachowane w jasnych barwach, jednak nadal brakowało tutaj ciepłych kolorów i było jakoś tak... pusto.
Westchnąłem i rozłożyłem się na kanapie, spoglądając na telewizor, na którym leciał jakiś serial.
To nie tak, że samotność mi doskwierała. Prawdę mówiąc była mi na rękę. Żeby się utrzymać, muszę sprzedawać narkotyki, czyli być dilerem. Jak za takie pieniądze warto babrać się w narkotyki. Zarabiam na tyle dużo, by móc opłacić niewielkie mieszkanie i móc żyć jak normalny człowiek. Na całe szczęście w tym popapranym miasteczku, które nie jest wcale takie małe policja bagatelizuje sprawy narkotykowe. Takim sposobem nastolatkowie i inne ćpuny mają duże możliwości, a ja mam się na czym utrzymać. Właśnie dlatego nie posiadam przyjaciół i nie bawię się w związki.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Zdziwił mnie on, w końcu nikt mnie nie odwiedza, a na dodatek mieszkam w nieprzyjemnej okolicy.
Wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę drzwi, po drodze zamykając te od mojej sypialni, która najdowała się naprzeciwko salonu. Złapałem za klamkę i pociągnąłem je w swoją stronę.
Jakie było moje zdziwnie gdy zauważyłem, że na mojej wycieraczce stał wysoki, ścięty na buzzcuta postawny chłopak. Aviel miał sobie miał czarne dresy Nike'a i Białe Air Maxy. Gestem ręki pokazałem by wszedł do środka.
Ale co ja mogę poradzić. W końcu zadaję się z takimi ludźmi. Ludźmi spod ciemnej gwiazdy.
Chłopak stanął przy ścianie i założył ręce na tors wpatrując się we mnie swoimi ciemnymi oczami. Wydawał się zdenerwowany i spięty. W końcu wypuścił ze świstem powietrze i opuścił ręce wzdłuż ciała. Widziałem, że przyszedł tylko po jedno.
- Kiedy zamierzasz spłacić swój dług?
Jego głęboki głos odbił się od ścian mojego mieszkania, a ja westchnąłem i zamknąłem za sobą drzwi. Czyli nasz szef już się niecierpliwi. Cholera, wolę nie mieć z nim na pieńku.
Westchnąłem.
- Nadal nie mam wystarczającej ilości pieniędzy - Odwróciłem się w jego stronę.
Taka była prawda. Zadłużyłem się u szefa, ponieważ podczas jednej z transakcji, w której miałem wypadek cała zawartość bagażnika zniknęła. Najprawdopodobniej był to inny gang. Zawsze mieli mnie za słabego, a gdy dowiedzieli się, że będę przewoził półtora narkotyków dla naszego ulubionego kupującego postanowili zadziałać. Takim sposobem oni zyskali półtora białej damy, a ja straciłem trzydzieści tysięcy. Szef nie wyjebał mnie tylko dlatego, bo dzięki mnie zarobił już dużo pieniędzy i byłem mu potrzebny. Postanowił więc, że da mi trzy miesiące na zebranie pieniędzy, bym spłacił dziurę jaką spowodowałem, a sam pracuje nad zemstą. Minęło już dwa miesiące, zostało mi niecałe cztery tygodnie. Jeśli nie oddam pieniędzy, to będę mógł pożegnać się z ,,pracą".
- Pamiętaj o tym. Masz jeszcze miesiąc - Powiedział Aviel i ruszył w stronę drzwi.
Pokiwałem głową i spojrzałem w bok, natrafiając na swoje odbicie. Miałem dłuższe, czarne włosy, które opadały na skronie, a ubierałem się raczej jak typowy chłopak. Szerokie spodnie i bluzy. Nic nadzwyczajnego. Pomimo moich blizn na ręce i ramieniu oraz na kawałku szyi byłem całkiem przystojny. Szczególną uwagę zwracały moje szare oczy. Cienie dodawały mi kilku lat, a twarz była poszarzała. Miałem już osiemnaście tysięcy, ale to nadal zbyt mało. Sprzedałem już dużo rzeczy, jednak została mi biżuteria po mojej mamie. Szkoda mi, ale nie po to walczę każdego dnia, by teraz znowu wylądować bez dachu nad głową, jak było to kilka lat temu, gdy moja mama zmarła. Poukładałem sobie jakoś życie, gdy skończę szkołę postaram się znaleźć legalną pracę i będę żył jak każdy normalny człowiek, a z dilerstwa zrezygnuję. Nie mogę tego zaprzepaścić, w końcu już tyle udało mi się zrobić.
Chłopak wyszedł, a ja zamknąłem za nim drzwi na klucz, poszedłem się wykąpać.
__________________________
Półtora narkotyków - 1 kg narkotyków
Biała dama - kokaina/POPRAWIONY/
CZYTASZ
Soothe The Soul | 16+ [Zawieszone]
Teen FictionŻycie dziewiętnastoletniego Damon'a Willow'a nigdy nie było usypane płatkami róż. W każdej szkole był wyśmiewany, a powodem było jego lewe ramię, które zawiera różnego rodzaju blizny. Gwoździem do trumny Damon'a było pobicie ze skutkiem śmiertelnym...