Uczyłam się właśnie na jeden z ważniejszych egzaminów na studia, ale gdy zadzwonił mój telefon musiałam przerwać tę czynność. Na wyświetlaczu urządzenia pojawił się napis Will, więc odebrałam bez zastanowienia.
H: Halo?
W: No hej malutka, co tam? Wszystko w porządku?
H: Hej Will. Tak wszystko w porządku. A u was? Okej?
W: Tak jest wszystko okej. Jak tam ci idzie na studiach?
H: Bardzo dobrze. Niedługo mam egzamin dość ważny, bo zakończeniowy rok akademicki, ale jakoś się nie stresuje.
W: To dobrze.
H: Will? Na pewno wszystko w porządku? Jakiś inny się wydajesz..
W: Dobra nie będę przedłużał, bo miałem jak najszybciej cię o tym poinformować. Tata uciekł z więzienia. Musisz przylecieć do Stanów. Rozkaz Vincenta.
H: Słucham?! Nie mogę sobie teraz na to pozwolić mam egzamin końcowy!
W: Przepraszam malutka, ale to dla twojego bezpieczeństwa.
H: Nie obchodzi mnie to. Jak pozdaje egzaminy to przylecę.
W: Hailie musisz przylecieć. Niedługo będzie samolot. Nie chcę słyszeć, że ciebie nie było na lotnisku jasne? Za maksymalnie godzinę musisz być już w samolocie a za dziesięć minut przyjedzie po ciebie kierowca. Masz zostawić tam swój telefon i bez dyskusji. - Wtrącił się w rozmowę Vincent.
H: Nienawidzę cię.
Połączenie zakończono
Rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź. Poszłam spakować jedne z najważniejszych rzeczy takie jak ładowarka, telefon zapasowy pierwsze lepsze ubrania i cztery książki do nauki na studia, bo nie zamierzam przez cały lot i pobyt w Stanach siedzieć na tyłku i nic nie robić.
Tak jak Vincent powiedział po wyjściu z budynku ujrzałam auto, do którego miałam wsiąść. Oddałam swój telefon kierowcy i pojechaliśmy na lotnisko, na którym było trzech ochroniarzy, z którymi wsiadłam do samolotu.
Lot minął mi na spaniu i nauce do egzaminu, którego i tak nie napiszę, bo tatusiowi znudziło się życie w więzieniu.
Gdy dotarłam do Stanów od razu pojechaliśmy do Rezydencji zgodnie z poleceniami najstarszego brata.
Już pod rezydencją widziałam, że jest reszta braci. Bliźniacy musieli zaprzestać na jakiś czas swoje wycieczki, Will musiał wrócić z Miami a Dylan z Nowego Yorku.Weszłam do środka i widać po mnie było żeby lepiej się do mnie nie odzywać dopóki sama nie zacznę rozmowy, co zauważyli również bracia, gdy weszłam do salonu gdzie siedzieli.
Na mój widok się uśmiechnęli, ale zobaczyli mój wyraz twarzy i w sekundę zniknął im z twarzy. No oprócz Vincenta. On ciągle miał kamienną twarz.
Stałam tak z minutę i na nich patrzyłam bez żadnego wyrazu emocji. Widać było jedynie po moich oczach, że mam chęć zamordowania ich.
- Kurwa tatusiowi znudziło się życie w więzieniu?! O co do kurwy chodzi, że musiałam tu przylecieć?!
- Słownictwo Hailie.
- Kurwa nie obchodzi mnie teraz słownictwo! Mogę nie zdać roku czy ty kurwa nie rozumiesz?!
- Zdasz tym się nie przejmuj, ale...
- Nie ma, ale Vincent! Nie będę korzystała z tego, że mam na nazwisko Monet i większość rzeczy załatwię sobie bez problemu! Nie będę do cholery korzystać z takich przywilei, bo chce być traktowana tak jak inni studenci nie rozumiesz tego?!
CZYTASZ
Opowiadania Rodzina Monet
FanfictionBędzie tu opowieść o Rodzinie Monet. Staram się aby rozdziały miały minimum 1000 słów. Postaram się również aby to opowiadanie nie było krótkie 🙃 Mam nadzieję że wam się spodoba. miłego czytania