Dylan
– Wyścig zaczyna się za pięć minut – powiedział Nathaniel.
– Przecież mam oczy – warknąłem.
– Oh, myślałem, że ślepy jesteś – odpowiedział.
– Zamknij się Nathan.
– Hmmm, ktoś tu jest wściekły – uśmiechnął się złośliwie.
Zerknąłem w stronę Natalie, stała i nad czymś rozmyślała. Po chwili zauważyłem jak składa ręce do modlitwy. Parsknąłem.
– Wyślij mi list z piekła z chęcią go przeczytam – powiedziałem i odwróciłem się do Nathaniela.
– Co? – zapytał zdezorientowany.
– Gówno, było słuchać.
– Ależ słuchałem, to ty się możesz pożegnać. Może będziesz żyć, ale twój samochód, rzeczy no i najważniejsze Nat będą moje – odpowiedział z rozbawioną twarzą.
– Oh, ale ty lubisz marzyć. A teraz żegnam, a i pamiętaj! Położę ci szczury na twoim grobie idealnie do ciebie pasują – powiedziałem i odszedłem zanim miał mi coś odpyskować.
Szedłem w stronę mojego samochodu i patrzyłem na Natalie. Jej blond, falowane włosy spływały jej po ramionach i jeszcze ta obcisła czarna sukienka. A jej chichot, kochałem tego słuchać. Była taka śliczna. Mogłem być dla niej wszystkim, a zarazem nikim. Dalej pamiętam jak krzyknąłem „Jedno zaliczone", ale niestety to prawda. Była moim zakładem i dalej nim jest. Muszę ją zaliczyć jeszcze w łóżku, ale nie. Nie mogłem. Żałowałem tak cholernie żałowałem, że tak krzyknąłem. Ona nie miała tego słyszeć, ale niestety... Unikała mnie, wszędzie. Nawet do szpitala nie przychodziła do Sarah jakby chciała się od nas odciąć. Dziś mi jeszcze dała do zrozumienia, że to na pewno słyszała. Widziałem na jej nadgarstkach blizny. Gdy tylko to ujrzałem moje serce boleśnie się ścisnęło, ponieważ zrozumiałem, że to przeze mnie... Zrobiła sobie krzywdę PRZEZE MNIE! Rozumiałem swój błąd, lecz po tym wszystkim dziś mi powiedziała, że się we mnie zakochała. Ale nie byłem pewny. Widziałem później jak szybko mrugała powiekami i otworzyła buzię. Wydaję mi się, że nawet nie pomyślała co powiedziała. Coś mnie tknęło jak pomyślałem, że to powiedziała, a tak naprawdę nie było tak...
Natalie
Patrzyłam na Dylana zdezorientowana, gdy stanął i wyglądał jakby nad czymś mocno rozmyślał. Podeszłam do niego i uderzyłam go w ramię. Przestraszył się, ale po chwili zasłonił to maską obojętności.
– Przestraszyłeś się! – krzyknęłam i zaczęłam chichotać.
– Wcale nie.
– Widziałam!
– Wsiadaj, zaraz zaczynamy – warknął.
– Ja nie będę jechać, zostanę tu i będę na ciebie czekać – odpowiedziałam.
– Proszę bardzo, ale nie odpowiadam jak ktoś cię wykorzysta, porwie czy zabije – powiedział.
Wolałam jednak nie ryzykować więc siadłam do samochodu. Dylan podniósł kąciki ust w drwiącym uśmiechu. Założył kaptur i zapalił.
– Daj jednegooo – powiedziałam.
– Nie
– Gbur – mruknęłam.
Po chwili wyrzucił peta i wsiadł. Wszyscy się już ustawili. Podeszła jakaś dziewczyna i stanęła w środku między nami i? Chyba Nathanielem.
– A Reiden? – zapytałam.