ROZDZIAŁ 12

349 25 28
                                    

Dylan

   Szedłem w stronę samochodu, a moje ręce były zaciśnięte w pięść. Nie mogłem uwierzyć, że Nat zrobiła to przeze mnie, przez tą głupią szminkę, którą zostawiła Paris. Tak, jak możecie się domyślić zdradziłem ją, ale wtedy byłem kompletnie pijany, nie myślałem racjonalnie. Siadłem do samochodu i odjechałem z piaskiem opon.

Natalie

   Byłam w kompletnym szoku jak wyszedł. Zamiast no nie wiem mnie przytulić, pocałować albo powiedzieć, że zostanie i mnie wysłucha on tak po prostu wyszedł trzaskając drzwiami. Ale w sumie czego miałam się po nim spodziewać? Dalej nie rozumiem naszego związku. Niby jest super, ale gdzieś każdy z nas coś przed sobą skrywa, a tak nie powinno być, prawda? Jak jesteśmy razem, to dlaczego nie mówimy sobie o wszystkim? Jak jesteśmy razem, to dlaczego nie zostajemy przy sobie jak jest źle? Jest, przecież jeszcze dużo powodów. Wszytko wygląda na to, że ja byłam do zaliczenia, no bo jak nie inaczej? Każdy wie, że Dylan jest najprzystojniejszym, popularnym, bogatym chłopakiem w szkole i każda dziewczyna go chcę. Zalicza dziewczyny, a później je zostawia. Nawet ta pierdolona szminka coś o sobie mówiła w jego samochodzie. Ja byłam pewnie kolejną laską na kilka tygodni.
– Ja pierdolę – szepnęłam.
Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam do swojego pokoju. Zostawiłam ten cały syf w salonie nie miałam na nic siły. Bolały mnie nadgarstki jak i zachowanie Dylana.
    Po 10 minutach zasnęłam.

                                  ★★★
  
   Obudził mnie dzwonek do drzwi zdziwiłam się, ponieważ nie spodziewałam się nikogo o tak wczesnej porze. Zegar wskazywał 5.34. Z ociąganiem zeszłam na dół. Kolejny raz usłyszałam dzwonek do drzwi.
– Już idę – krzyknęłam.
Przystanąłam przed lustrem i spojrzałam na swoją twarz. Wyglądała bardzo źle, ale nie miałam już czasu na jej umycie i pomalowanie. Już otworzyłam i zamarłam.
Spodziewałam się Dylana albo Sarah, jednak nie takiego widoku...
– Tata? – wydukałam drżącym głosem.
– Jest nasza gówniara – powiedział kpiącym głosem.
– Mama?! Co wy tu r...
Nie udało mi się dokończyć, ponieważ dostałam od ojca w policzek. Łzy stanęły mi w oczach.
– Myślałaś, że po tym jak zobaczyłam, że masz tyle nieobecności i spóźnień wyjdzie ci to na sucho? – powiedziała karcącym tonem.
Rozległ się huk zamykanych drzwi.
– Już do salonu! – wydarł się mój ojciec.
Posłusznie to zrobiłam, ale przypomniałam sobie, że nie ogarnęłam po naszym filmie.
O Boże...
– Co to za syf?! – wydarła się matka.
– Ja... Przepraszam... – łzy spływały mi po policzkach.
– Przepraszasz?! Czy ty siebie słyszysz, gówniaro?! – krzyknął ojciec.
– Już naszykuj ręce! – powiedziała matka ostrym głosem.
Proszę, żeby nie zobaczyli moich nadgarstek – modliłam się w myślach.
Podsunęłam rękawy do góry. W tym samym czasie dostałam pasem, a później kolejny raz. Zagryzam wargę, żeby nie pisnąć.
Bolało jak cholera.
W buzi zaczęłam czuć metaliczny smak krwi. Ojciec się nie ograniczał, uderzał raz po razie. Moje ręce wyglądały masakrycznie...
– A teraz kucnij i podsuń do góry koszulkę – powiedział.
Płakałam, ale starałam robić się to bez głośnie, bo mogło się to na mnie jeszcze gorzej skończyć. Wykonałam jego polecenia. Matka za to stała i obserwowała to w milczeniu nawet się trochę uśmiechała. Nie pomogła mi. Nic z tym nie zrobiła.
Ręce paskudnie zaczęły mi puchnąć i sączyła się krew w miejscach gdzie był uderzany metalowy drążek od paska. Wzięłam głęboki oddech. Po chwili poczułam mocne pieczenie na plecach. Łzy spływały strugami po moich policzkach. Ojciec nie przestawał. Po chwili myślałam, że był to koniec i już miałam wstawać, ale ojciec kopnął mnie 2 razy w brzuch. Dusiłam się łzami, ale musiałam stąd wyjść.
– Idź już do swojego pokoju i przyszykuj się do szkoły – powiedziała matka.
– Dobrze...
   Weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżko, ale natychmiast tego pożałowałam.
– Kurwa – krzyknęłam w poduszkę.
Szybko poszłam do łazienki i zaczęłam szukać jakiś opatrunków.
   Gdy skończyłam opatrzać rany wzięłam się za malowanie twarzy i ten paskudnie czerwony ślad na policzku. Chciało mi się płakać, ale nie miałam już czym, bo wszytko już wypłakałam. 
      Szłam do szkoły, Dylan nie przyjechał po mnie i w ogóle się nie odzywał od wtorku. Wszytko mnie bolało...

                                ★★★
 
    Na lekcjach nie mogłam się skupić, ponieważ gdy się ruszyłam czułam niemiłosierny ból. Nauczyciele cały czas pytali się mnie czy wszytko okej, więc odpowiadałam im, że tak. Inaczej, przecież nie mogłam im odpowiedzieć. Dylana dzisiaj w ogóle nie wiedziałam. Zabolało mnie to mocniej, ponieważ myślałam, że może się odezwie po wczorajszym, ale nic. nawet w szkole się nie pojawił co było dość podejrzane po tym wszystkim. Albo ktoś go porwał. Zaśmiałam się na ten widok.
– Co tak panią śmieszy? – zapytała mój nauczyciel.
Wstałam i wyprostowałam się. Wszyscy patrzyli na mnie zdumieni.
– Proszę pana, śmieszy mnie to, że nikt pana nie słucha to co pan teraz tłumaczył – powiedziałam i się słodko uśmiechnęłam.
Stałam i rozejrzałam się po klasie, wszyscy rzucali mi wściekłe spojrzenia.
– Dobrze o tym wiedzieć, dziękuję, proszę usiądź – powiedział.
Usiadłam i zaczęłam przepisywać dalej z tablicy.
– Proszę wyciągnąć karteczki
i zrobimy kartkówkę. – Powiedział.
Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.

                                  ★★★

      Do domu wróciłam bardzo późno. Na szczęście nie zastałam rodziców, więc poszłam na górę i tam zaczęłam się uczyć. Jak można było się domyślić zasnęłam nad książkami.

**************
Hejka!
Nie jest to długi rozdział, bo w ogóle nie mam weny, ale cały czas się pytaliscie kiedy kolejny rozdział więc napisałam.

No powiem szczerze, że Dylan to jeszcze nie będzie jej prawdziwy chłopak hah. Kochani Dylana nie lubimy hehe

Przepraszam za długa przerwę, ale byłam na wakacjach.

Jeśli Ci się spodobało to proszę zostaw coś po sobie ;)

Miłego dzionka! <3

Next?>>>>
Krytyka?>>>>
Podoba wam się?>>>>

Williams' Dark Secrets || 16+ [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz