II

22 4 7
                                    

słowa: 1023

Nie spodziewał się, że w środku nocy obudzi go przyjście najważniejszej czarownicy z żywiołu ognia. Jeszcze większym zaskoczeniem było dla niego to, że chciała odebrać mu życie.

-Jak "ktoś wie o mojej tożsamości"? Kto niby! - zaczął krzyczeć Jisung, wcześniej zakładając na swój pokój barierę, aby żaden dźwięk się z niego nie wydostał.

-Nie unoś się tak - zaśmiała się.

-Nie zabijesz mnie dopóki mi nie powiesz, jaki debil do kurwy rozgadał, że jestem czarodziejem!

-Felix, kojarzysz może? - uśmiechnęła się szeroko - ten piegowaty taki - dodała, widząc, że nastolatek nie miał pojęcia kim był niejaki Felix. 

-No ja pierdolę! A mogłem go tam zabić! - warknął - mam pomysł.

Magiczka spojrzała na niego. 

-Słyszałem, że lubisz się targować. Zrobię coś dla ciebie, a za to ty mnie nie zabijesz.

-Brzmi ciekawie - odparła - ale jeżeli nie uda ci się tego zrobić, zabiorę ci moce - jej uśmiech się poszerzył. 

-Zgoda - wyciągnął w jej stronę rękę. Po chwili jej dłoń, również ścisnęła tą jego, a magia zapieczętowała obietnicę. 

-Znajdziesz dla mnie kamień płomienny, na pewno kiedyś słyszałeś - oznajmiła, na co kiwnął głową - jak wiesz tylko czarownice mogą go zdobyć, a ja jestem aktualnie bardzo zajęta - niespodziewanie w jej rękach pojawiła się klepsydra - ta klepsydra odlicza czas około 120 godzin, czyli około 5 dób. Tyle czasu masz na znalezienie kamienia. Jeżeli tego nie zrobisz - pożegnaj się z mocami - rozpłynęła się w powietrzu.

Jisung słyszał kiedyś o tym kamieniu. Ponoć bardzo trudno go zdobyć i mogą to zrobić tylko osoby władające magią. Zmartwił się trochę, bo przecież nie ma pewności, że akurat jemu uda się go znaleźć, ale musiał zaryzykować. 

Po jego ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz, gdy pomyślał o tym, że musiałby żyć bez mocy, jako zwykły śmiertelnik. Ponownie się wzdrygnął. Musiał znaleźć ten kawałek skały, choćby się waliło i paliło. 

Jak powiedział tak zrobił. Całą noc szukał jakiejś wzmianki o kamieniu w bibliotece dla czarowników, do której zrobił portal. Teraz kiedy miał wchodzić do szkoły prawie zasypiał na stojąco. Jakie było jego zaskoczenie, gdy okazało się, że każdy już wie o tym kim jest. 

Wszyscy usuwali mu się z drogi, bojąc się, że coś im zrobi. Był niewyspany i zdenerwowany. 

Zauważył swoich przyjaciół, więc zaczął iść w ich stronę. Kiedy go dostrzegli od razu stanęli jak słup soli, nawet nie oddychając. 

-Cześć - powiedział Jisung.

-Cześć - odparł zdenerwowany Jeongin. 

-Może my już pójdziemy... - zagaił Seungmin. 

-Pójdę z wami. 

-Nie! - krzyknął Kim, ale szybko się opamiętał - znaczy nie trzeba, pójdziemy sami. 

Zrobili krok w tył.

-Chodzi o to, że nie jestem człowiekiem, prawda? Nic wam, przecież nie zrobię. Znacie mnie - zaczął zdesperowany. 

Kolejny.

-Też myśleliśmy, że cię znamy, a ty okazujesz się być czarodziejem i to jeszcze władającym magią ognia - powiedział smutno Yang - powinniśmy iść. 

-Nie zaczepiaj nas więcej - dodał Seungmin. 

Odeszli w nieznanym mu kierunku. W oczach Han'a zebrały się łzy. 

-Niech to szlag! - krzyknął, wcześniej dbając o to, żeby nikt nie mógł go zobaczyć. Powoli osunął się po ścianie. Przysunął kolana, a głowę odchylił do tyłu - jebany Felix!

Siedział, siedział i jeszcze raz siedział, aż w końcu przypomniał sobie, że musi iść na lekcje. Było już dawno po dzwonku, więc oczywistym było, że żeby wejść do sali użyje czarów, jednak najpierw musiał znaleźć salę oznakowaną numerem 28, która najpewniej znajdowała się na drugim piętrze. Zaczął się wspinać po schodach, a następnie ruszył w stronę drzwi, kiedy poczuł, że ktoś w niego wpada i upada na ziemię. 

Szybko spojrzał na chłopaka i wyciągnął rękę w jego stronę. Nastolatek spojrzał na nią, po czym sam wstał i otrzepał się. 

-Spokojnie nie gryzę - prychnął Jisung, zabierając dłoń. 

-Niczego nie mogę być pewien - puścił mu oczko fioletowo włosy. Był naprawdę przystojny. Jego brązowe oczy wcale nie wpatrywały się w niego ze strachem, czy obrzydzeniem, a z zaciekawieniem. Był ubrany w mundurek, co oznaczało, że na pewno należał do drugiego skrzydła szkoły - mówią o tobie w całej szkole - zaśmiał się, a Jisung zauważył, że mógł słyszeć tak szczery śmiech codziennie - pewnie nie spodziewałeś się, że zrobisz takie show.

-Czemu takie rzeczy zawsze muszą mieć największy rozgłos - jęknął przeciągle, na co wyższy położył mu dłoń na ramieniu i uśmiechnął się pokrzepiająco. 

-Minho - wyciągnął rękę przed siebie. 

-Jisung - odpowiedział po chwili zawahania, następnie ściskając jego kończynę - chwila... - zastanowił się Han - czyżby sławny Lee Minho z drugiego skrzydła? - uniósł żartobliwie brew.

-Słyszałeś o mnie? - zdziwił się.

-Niedużo. Tylko tyle, że ponoć rządzisz tamtą połową i masz fioletowe włosy. Pasują ci.

-Dziekuję - uśmiech nadal nie schodził mu z twarzy - pomożesz mi znaleźć sekretariat? Mój nauczyciel kazał mi tam pójść, a nie ma pojęcia gdzie to może być.

-Jasne, chodźmy.

Szli śmiejąc się, aż w końcu z ust starszego wyszło pytanie:

-Naprawdę jesteś czarodziejem?

-Nie na niby - prychnął - Tak, naprawdę.

-Jakim cudem jeszcze żyjesz?

-Targowałem się z Kariną. Czarownicą odpowiedzialną za mój żywioł - dodał, widząc, że imię wiedźmy nic mu nie mówi - muszę znaleźć jakiś kamień. Jak mi się uda, nie zabije mnie.

-Pójdę szukać z tobą.

-Nie pójdziesz. Ten kamień mogą zdobyć tylko czarownice. Poza tym strasznie ciężko go znaleźć. Całą noc szukałem jakiejś informacji o nich, ale nic nie znalazłem.

-I tak pójdę. Przydam się - powiedział, w momencie, w którym oboje się zatrzymali, gdyż stali przed danym pokojem - wyczarujesz mi jakąś karteczkę i długopis?

W tym momencie w prawej ręce Lee pojawiła się kartka formatu A5, a w lewej długopis.

Chłopak zdziwił się, ale szybko to uczucie zostało zastąpione szczęściem.

-Ale masz dobrze - westchnął rozmarzony - w każdej chwili, możesz sobie wyczarować, co tylko chcesz.

Jisung w odpowiedzi uśmiechnął się i, popatrzył na chłopaka, który zaczął coś pisać na kartce.

-Proszę - powiedział, wyciągając kawałek papieru w jego stronę - mój numer telefonu. Zadzwoń jak będziesz szukał tego kamienia, czy coś - uśmiechnął się jeszcze szerzej - a teraz muszę juz wchodzić i tak, jeśli Felix i Changbin dowiedzą się, że gadałem z tobą będę martwy.

Han zaczął intensywnie wpatrywać się w natsolatka:

-Przyjaźnisz się z Felix'em? - zapytał.

-Mhm. Znasz go?

-Wpadliśmy na siebie wczoraj. Pozdrów go ode mnie! - krzyknął na odchodne.

Do dzwonka zostało niecałe 10 minut. Jisung przeteleportował się do ławki, następnie wstawił sobie obecność na lekcji i, rzucił urok na wszystkich w klasie, tak aby każdy myślał, że był w klasie od początku.

Każdy, prócz Hyunjin'a, który cały czas uważnie go obserwował.



You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 25 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

4 breeds [minsung]Where stories live. Discover now