Miasto-Brittlemoor
Dystrykt-północne Belebor{Wracałem, jak co dzień, do domu przez czarny rynek, ale ze względu na pewne sprawy, które musiałem załatwić, wybrałem inną drogę. Nexto był wielkim i głośnym targiem, pełnym neonów czy świateł, targiem, który sprzedaje wszelkiego rodzaju dobrodziejstwa, w tym niewolników - chociaż ja preferowałem zawsze określenie "Zależnych Asystentów". Miejsce to było mroczne i futurystyczne, gdzie światy splatały się od lat; inne rasy wraz z naszą ludzką. Ale sam nie pamiętam, jak bardzo się to miejsce zmieniło, bo pamiętam jak przez mgłę, gdy to centrum niemoralnego handlu było zaledwie nędznym bazarzyskiem. Któż by przewidział, że dojdzie tu do barteru i handlu żywym towarem.}
{Gdy miałem już opuszczać to przygnębiające miejsce, pełne nieszczęśników i krętaczy, dostrzegłem pod ścianą młodą dziewczynę w łańcuchach. Od razu jej naturalne rysy rzuciły mi się w oczy, przez co nie dziwiło mnie, że jest elfem. Siedziała tak na ziemi, na jakimś wysłużonym i dziurawym skrawku materiału, czekając, ale nie wiadomo w sumie na co; zapewne tylko aż ktoś ją sobie kupi. Jej długie blond włosy już dawno straciły połysk, a jedyne co ukazywały to nędzę i potarganą rozpacz. Natomiast jej pusty wzrok był już tylko odbiciem niegdyś pełnego radości lazurytu. Ona była już tylko pustą skorupą. Ku mojej uwadze nagle odezwała się słabym, bez emocji i nadziei na życie głosem. Gdy mnie dostrzegła, nieznacznie się ożywiła i lekko wyrwała, posuwając swymi kolanami w mym kierunku. Ale pociągnięty łańcuch przez kupca siedzącego na krześle zatrzymał ją skutecznie, grodząc na ułamek sekundy dostęp swobodnego oddychania. Widziałem, jak złapała swymi pokaleczonymi dłońmi swoją obrożę i odezwała się ledwo słyszalnym, łamiącym się głosikiem.}-...L...Litości błagam...
{Nie musiałem długo czekać na reakcję, bo momentalnie kupiec ponownie pociągnął za łańcuch. Elf zamilkł, z drżącymi dłońmi spuszczając głowę.}
-Witaj, witaj! Co cię tu sprowadza, szlachetny kliencie? Szukasz czegoś wyjątkowego? Mam w ofercie rzadkie klejnoty, gustowne dodatki dla damy serca, wszelakie tkaniny i... tą tutaj. Tak, tak, ja wiem, że towar jest w stanie pozostawiającym sporo do życzenia, ale to tylko kwestia wyglądu; tak naprawdę jest silna i ochocza do prac fizycznych i, heh... uciech cielesnych. Przekonam Pana dziś do jakiegoś zakupu?{Ten natrętny kupiec zraził mnie już, zanim się odezwał. Nie miałem ochoty na rozmowę, ale same maniery wypadały przynajmniej powiedzieć, że nie mam czasu na jego towary. Chociaż ten bezczelny typ poirytował mnie już samym jego podejściem do niewolnicy. Przyznam, że niejedno zwierzę ma lepsze warunki; ta nieszczęśniczka była obrazem nędzy i rozpaczy, zapewne głodzona, niezadbana, pogardzana i bita... Nie miałem nawet w planach niczego kupować, ale impuls sprawił, że postąpiłem inaczej.}
-Czy ty sobie kpisz ze mnie kupcze? Jak możesz trzymać ją w takich warunkach! Niejeden niewolnik ma lepsze traktowanie a ja tutaj widzę ewidentnie, że traktujesz tę dziewczynę jak odpad.
-A cóż tobie do tego? Elfka jest moją własnością, a ja jestem jej właścicielem. Jeżeli tak bardzo ci przeszkadza jej stan, to czemu jej nie wykupisz? Mi przyda się trochę grosza, a takiemu paniczowi towarzystwo kobiety w samotne noce. Wiedz, że wszystko można posiadać za odpowiednią cenę, chociaż nic nie jest tanie; nawet życie jej rasy ma jakąś wartość.
{Spojrzałem to na niego, to na elfkę. Wiedziałem już, że robię coś, czego mogę żałować, ale nie pozwolę się tak traktować i głównie traktować tak innych, nawet jeżeli są na tym bazarze żywym towarem. Zamilkłem na chwilę i, unosząc laskę, podparłem końcówką podbródek dziewczyny, unosząc jej głowę, aby spojrzeć jej w oczy.}
CZYTASZ
Mistrz i jego oblubienica
Teen FictionW mrocznych zaułkach targu niewolników, gdzie losy sprzedawane są za srebrniki, zamożny, lecz ponury dżentelmen odkrywa światło w najciemniejszym miejscu. Kiedy wyczerpana, bez nadziei elfia niewolnica błaga go o wykupienie, nie wie jeszcze, że ten...