Kolejny dzień. Wtorek. Głowa mi pulsowała. Usiadłam na łóżku i zerknęłam na zegarek. Jęknęłam opadając na poduszkę, musiałam już wstawać.
Szłam do szkoły nucąc piosenki. Nagle ktoś od tyłu złapał za moją talie i zakrył usta dłonią. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. Wyrywałam się, ale po chwili poczułam coś zimnego na mojej głowię.
Zamarłam.
To był pistolet... Zimny dreszcz przeszedł mi po plecach. Nie mogłam oddychać. Ręce zaczęły mi się trząść. Spojrzałam na człowieka, który mnie trzymał. Miał czarną kominiarkę. Ale po chwili spojrzałam na jego rękę, był tam duży czarny sygnet. A jego oczy były takie niebieskie. Skądś je kojarzyłam.
Nathaniel.
On wiedział kogo trzymał, nie puścił to było specjalnie... Nie pomylił się. Od krył mi usta.
– Nathaniel?! – krzyknęłam przerażona.
– Tak, to ja skarbie – uśmiechnął się złośliwie.
– Puść mnie! O co chodzi?!
– Nie, nie puszczę cię. To ty przyniesiesz śmierć zamiast Dylana to go zaboli mocniej – powiedział i zaczął się śmiać jak psychopata.
– Co?! Myślałam, że mogę ci zaufać! Uważałam ciebie za mojego kolegę! Wierzyłam tobie bardziej, niż Dylanowi, a tu proszę bardzo! – krzyczałam i zaczęłam płakać. Mój telefon zaczął wibrować. Nathaniel szybko po niego sięgnął i odebrał. Mam nadzieję, że to nie rodzice. Wziął na głośno mówiący.
Dylan.
– Gwiazdko co się dzieje?! – krzyknął.
– Dylann p – po – chciałam powiedzieć, ale Nathaniel zakrył mi dłonią usta.
– Siema stary – powiedział Nathan.
– NATHANIEL?! – krzyknął Dylan.
– Mhm
– Kurwa, zostaw ją! Ty psycholu, puść ją! – krzyczał. – Rozumiesz?! Masz ją puścić, to nie jej wina!
– Ale ciebie to bardziej zaboli jak ona zginie niż ty – uśmiechnął się przebiegle Nathan.
– Natalie spokojnie... Uratuję c...
Rozłączył go Nathaniel.
Wyrywałam się, płakałam. A on? Nie wiem co kombinował, ale czekał. Miałam pomysł, ale mógł się skończyć moją śmiercią. Zaczął mnie wiązać...
Dylan
Po tym jak się rozłączył, wybiegłem z lekcji i udałem się do samochodu. Usiadłem i włączyłem aplikacje. Po tym wszystkim wiedziałem, że może być w niebezpieczeństwem, dlatego rano, gdy jeszcze spała udostępniłem w mapach jej lokalizację. Może to za mało, ale wtedy nie miałem nic innego.
– Już po tobie Nathaniel – wycedziłem przez zęby do siebie.
Natalie
Usłyszałam jakiś samochód jak tutaj parkuję. Musiałam odpowiadać na pytania Nathana.
Zerknęłam w tamtą stronę. Dylan. Uśmiechnęłam się delikatnie do siebie. Wybiegł z swojego auta i postrzelił Nathaniela chyba w nogę. Podszedł, wziął mnie i zaczął uciekać. Szybko wrzucił mnie do samochodu. I odjechał.
– Wszystko okej? – zapytał.
– Tak
– Przepraszam to przeze mnie – powiedział.
– Nic się nie dzieje Dylan. Nic mi nie zrobił tylko prawie zawału dostałam – odpowiedziałam spokojnie.
– Ogarnij się i zawiozę cię do szkoły. Chyba, że nie chcesz.
– Chcę
Zatrzymał się na poboczu i rozwiązał mnie z tych sznurów. Gdy już to zrobił zaczęłam się ogarniać, a Dylan ruszył w stronę szkoły.
Miałam dość tego dnia, w szkole nauczyciele mnie się pytali czemu ostatnio mnie nie ma. Nie, spokojnie nie powiedziałam im, dlaczego. Nie mogłam. Siedziałam na łóżku i rozmyślałam. Po chwili sięgnęłam po telefon i przeglądałam media społecznościowe, aż zasnęłam.
Obudziłam się dość wcześnie, zrobiłam kilka ćwiczeń w domu. Na dwór mi się nie spieszyło. Zjadłam śniadanie i zaczęłam się uczyć.
Spojrzałam na zegarek więc zaczęłam się zbierać do wyjścia. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę szkoły Po chwili stanął obok mnie samochód. Przestraszyłam się i zaczęłam biec. Ktoś mnie łapie za rękę. Zaczynam krzyczeć.
– Zostaw mnie! – miałam już łzy w oczach.
Nagle ten ktoś mnie obrócił i mocno przytulił.
– Już spokojnie, to tylko ja gwiazdko. – Powiedział.
Dylan. Uff
– Jezu, przestraszyłam się! Myślałam, że to znów Nathan i chcę mnie porwać! – krzyknęłam.
– Przepraszam
– Mhm
– Chodź zawiozę cię do szkoły – powiedział.
Zgodziłam się i ruszyliśmy w stronę jego auta.
Na lekcjach starałam się wszystko zapamiętać i skupić się. Nie chciałam, żebym olała jakiś sprawdzian choć z tym skupieniem właśnie było ciężko. Położyłam się i zaczęłam czytać książkę.
Po 21.00 poszłam do łazienki wzięłam prysznic i ubrałam się w piżamę. Podeszłam do okna i siadłam na parapecie zaczęłam obserwowałam ulicę . Nagle coś zaszeleściło i krzyknęłam. Chyba wpadam w jakieś paranoje, bo tylko krzak.
Nieznajomy
Obserwowałem ją w krzakach, gdy zauważyłem jak siada na parapecie od razu się zerwałem, żeby ją lepiej zobaczyć. O boże... Jej blond włosy spływały jej po ramionach. I ta różowa piżama w Hello Kitty. Młoda dziewczyna, a taka mądra. Była mega śliczna. Gdy chciałem zmienić pozycję strasznie zaszeleściło. Cholera. Krzyknęła i odeszła od okna. No kurwa. Chciałem ją z stamtąd zabrać. Nie mogłem patrzeć jak męczy się w tej rodzinie. Jak ja mogłem... To wszystko przeze mnie. Poczułem jakąś energie chciałem w tej chwili ją zabrać, ale coś mnie zatrzymało, a raczej ktoś.
– Stary, nie możesz – powiedział.
– Szkoda, że jej nie widziałeś była taka śliczna...
– Idziemy, wracamy do domu. Czeka nas długa podróż – westchnął.
– O- okej. Ale obiecaj, że nie długo będziemy o nią walczyć.
– Zrobimy to, chodź.
Ze smutkiem się pożegnałem.
Natalie
Czułam się obserwowana. Długo nie mogłam zasnąć jednak zmęczenie wygrało i po kilku godzinach męczenia się- zasnęłam.
*********************
Hejka! Miał być to spokojny rozdział, ale to tak się dzieje jak włączam sobie piosenki... Trudno. Pojawiła się nowa postać! Jednak nie mogę wam zdradzić kto to :)
Będę wdzięczna za gwiazdki i komentarze daje mi to motywację do dalszego pisania! ❤️😘Przepraszam za błędy.
Dziękuję za ponad 1000 wyświetleń 100 gwiazdek i 35 obserwujących!
Miłego dnia kochani! ;)
NEXT?>>>>>>
Podoba wam się?>>>>>>
Krytyka>>>>>>>>>>