Lorene wysiadła z czarnej taksówki. Nie znała miasta, do którego trafiła, więc podróż komunikacją miejską bardzo ją stresowała. Gdy tylko łysiejący taksówkarz wyjął z bagażnika jej torbę podniosła głowę do góry żeby przyjrzeć się budynkowi. W środku mieścił się motel pracowniczy, w którym miała zatrzymać się na kilka tygodni. Budynek był dość obskurny z zewnątrz. Elewacja dość ponura, brudna od glonów, miejscami odpadała na wąski.
Lorene szybko chwyciła swoją sfatygowaną walizkę i ruszyła do drzwi wejściowych. W środku był półmrok ze względu na brak okien a nad rejestracją swieciła jedna lampa jarzeniowa. Za ladą siedziała strasza Pani z zadbanymi włosami uczesanymi w koka.
- Witam czy ma Pani u Nas rezerwacje ?- spytała, gdy tylko dostrzegła, że Lorene przekroczyła próg motelu.
- Tak, rezerwowałam miejsce 5 dni temu. - odparła.
Tydzień temu straciła pracę w restauracji, w której pracowała od trzech lat. Właściciel ogłosił upadłość tuż przed rozpoczynającym się sezonem nad jeziorem. Lokal miał olbrzymi potencjał, niestety z roku na rok przyciągał coraz to mniej turystów. Winne temu były ceny i pogarszająca się jakość jedzenia. Sprawdziło się przysłowie,że chytry traci dwa razy. Jake wlaściel oświadczył całemu personelowi po sobotniej zmianie,że zamyka lokal i niestety tym samym stracili pracę. Wypłata choć wypalcona od razu była tylko za przepracowane pół miesiąca. Trzeba było znaleźć nową pracę i to natychmiast. Okazało się, że w mieście sezonowe oferty rozeszły się niemal natychmiast. Nie istniał praktycznie żaden większy zakład, który mógłby zatrudniać większą ilość osób. Lorene była zmuszona wyjechać za pracą do innego miasta.
Tego samego wieczoru, którego ją straciła postanowiła, że poszuka ofert w internecie żeby nie użalać się za bardzo nad losem.
Na odchodne Jake dał każdemu po butelece wina, które stało za barem jako podziękowanie za pracę.
Po długim prysznicu ubrała się w wyciągnięte domowe dresy i usiadła na kanapie. Nalała wina i zaczęła szukać pracy. Potrzebowała czegoś dobrze płatnego najlepiej z tygodniówkami by na samym początku móc wynająć jakiś pokój w innym mieście. Nie miała za wiele oszczędności gdyż spłacała kredyt zaciągnięty na studia. Chodź skończyła je z dobrym wynikiem nie znalazła jak do tej pory pracy w sowim zawodzie. Pracować w restauracji zaczęła na końcówce studiów a wypłata i napiwki zadawalały ją jak do tej pory. Wpisała hasło w wyszukiwarkę i zaczęła przeglądać. Siedziała tak już ponad godzinę wypijając prawie całe wino. W tym momencie jej oczą ukazało się ogłoszenie.
Szukam do pracy kobiety utrzymanie czystości w mieszkaniu, opieka nad psem w czasie służbowych wyjazdów, szykowanie posiłków. Wypłaty tygodniowe premie za dobrze wykonaną pracę.
To było coś czego szukała na początek. W jej głowie rodził się plan by przeczekać kilka miejscy w między czasie znajdzie pracę w zawodzie i wypowie zatrudnienie gosposi. Dużo nie myśląc wysłała swoje CV. Po dwóch godzinach na jej adres mailowy przyszła wiadomość, że zapraszają ją na rozmowę następnego dnia o siedemnastej. Musiała dojechać czterdzieści kilometrów do drugiego miasta. Sprawdziła szybko połączenia autobusowe i kupiła bilet online. Lorene położyła się podekscyowana i zestresowana późno w nocy.
Rano obudził ją budzik. Wstała półprzytomna, więc postanowiła wziąć szybki prysznic by się rozbudzić. Po kąpieli zjadła śniadanie i zajrzała do szafy by wybrać stosowny ubiór na rozmowę kwalifikacyjną. Wybór padł na ołówkową spódnice przed kolano i koszule. Wieczorem zapowiadali deszcz więc postanowiła, że weźmie lekką kurtke by nie zmarznąć. Ubrana spojrzała w lustro. Była szczupła, wysportowana. Sprzyjało temu szybkie tempo pracy i dojazdy do pracy rowerem. Lorene była brunetką jej włosy sięgały za łopatki. Oczy ciemne niczym dwa węgle, w których wtapiali wzrok mężczyźni. Jej policzki zawsze lekko się rumieniły a usta były pełne i różowe. Postanowiła, że jeszcze się przebierze żeby nie poplamić ubrań bo miała jeszcze sporo czasu do wyjścia. W tym czasie przygotowała obiad, który planowała zjeść wieczorem po powrocie. Teraz była zbyt zestresowana. Zegar wybił czternastą więc ubrała się w przyszykowany stroj i wyszła na autobus. Droga zajęła jej nieco ponad godzinę. Wraz z nią jechało sporo osób. Gdy dojechała na dworzec autobusowy miała tylko dokładny adres pod, który miała się udać. Nawigacja nie wiele jej w tym pomogła więc wzięła taksówkę. Okazało się, że dom oddalony jest o trzy kilometry od dworca. Była to spora posiadłość. Dom był piękny i zadbany. W koło rosły przycięte żywopłoty a przed nimi hortensje i rabaty obsadzone kwitnącymi roślinami. Budynek piętrowy z wieloma oknami i jasną elewacją. Było jeszcze dziesięć minut do rozmowy więc chwilę przyjzala się posiadłości. Punkt siedemnasta zadzownila dzwonkiem do drzwi. Po chwili otworzył jej wysoki brunet z zadbanym zarostem. Ubrany w białą koszule z podwiniętymi rękawami i spodniami zaprasowanymi w kant. Zmierzył Lorene wzrokiem i zaprosił do środka.
W domu było jasno, elegancko. W powietrzu unosił się zapach męskich perfum gospodarza. Po przekroczeniu wiatrołapu ukazała się otwarta przestrzeń na salon z jadanią. Dom urządzony był minimalistycznie. Meble choć proste widać było, że kosztowne. Na wprost stał szary narożnik po prawo stół z sześcioma krzesłami. Gospodarz zaprosił Lorene do salonu i wskazał miejsce by usiadła.
- Dzień dobry, jestem Harry.
- Dzień dobry, a ja Lorene.- odpowiedziaa lekko nieśmiała. Osobowość Harrego dominowała , było czuć jego pewność siebie.
- Proszę powiedz mi coś o sobie, czemu zgłaszałaś się do pracy jako pomoc domowa?
- Mój były szef zamknął firmę. Potrzebuje pracy od zaraz. Mam doświadczenie w pracy na kuchni i jako kelnerka. Kiedyś dorywczo zajmowałam się opieką nad dziećmi. Jestem zaangażowana w pracę i punktualna.
- Ile masz lat?
- Dwadzieścia sześć niedługo.
- Mam dla ciebie dwa zadania, jeżeli się sprawdzisz być może cię zatrudnię.
- W takim razie co mam zrobić?- odparła Lorene.
- Wyprasuj mi koszulę następnie zrób kolacje z tego co jest w lodówce.- z tą kolacją Harry popłynął ale był głodny a nie chciało mu się samemu gotować. Do tego jutro szykował mu się wyjazd a trzeba było oprónić lodówkę. Nie znosił matnotractwa.
Lorene spytała gdzie ma wyprasować koszule. Na co gospodarz wskazał pralnie. Nie był to dla niej problem, ponieważ codziennie prasowała koszule do pracy w restauracji. Szybko uwineła się z powierzonym zadaniem. Zawołała gospodarza.
- Proszę Pana koszule wyprasowane.
- Mów mi po imieniu. Świetnie pierwsze zadanie masz zaliczone Lorene. - spojrzał jej głęboko w oczy na co ona się wzdrygła i zarumieniła.- Teraz Proszę zrób kolacje.
Przeszli do kuchni. Jak reszta domu urządzona minimalistycznie. Blaty że spieków kwarcowych, czarne szafki i srebrne dodatki. Lorene otworzyła lodówkę. Nie było zbyt wielu rzeczy. Trochę warzyw, kawałek steka. Zrobiła więc mięso medium rare i do tego sałatkę. Na deser zapiekła w piekarniku jabłka z żurawiną i orzechami. W między czasie zastawiła stół dla gospodarza. Gdy z kuchni zaczął wydobywać się zapach przyszedł Harry. Obserwował przez chwilę kobietę. W jego głowie zaczęły znów snuć się myśli o tym, że jest samotny i chciałby już mieć stałą partnerkę. Jego poprzednia Eve była z nim tylko dla pieniędzy a gdy nadarzyła się okazja szybko uciekła do Dubaju dla bogatszego. A Lorene była całkiem atrakcyjna, wydawała się skromna, spokojna. Uwijała się w kuchni a do tego te gęste włosy splątane w luźnego kucyka. Kilka kosmyków wisiało jej przy twarzy podkreślając kości policzkowe.
- Gotowe. - Powiedziała dziewczyna, wyrywając go z zamyślenia.
- Doskonale, może usiądziesz ze mną do stołu, pomówimy o warunkach zatrudnienia.
To nie było pytanie tylko brzmiało jak polecenie. Lorene lekko skrępowana wyjęła sobie talerz i sztućce i usiadła obok Harrego.
- Dobrze się spisałaś. Jestem zadowolony. Koszule były poprawnie wyprasowane a posiłek jest smaczny. Chciałbym Cię zatrudnić. Zaczniesz od poniedziałku, teraz na weekend wyjeżdżam. Płacę tygodniówki. Jeżeli będę zadowolony dostaniesz premię.
- Dziękuję proszę Pana.
- Mówiłem Ci. Jestem Harry.
- w porządku Harry- powiedziała
- Masz pytania?
- Co dokładnie mam robić i jakie będę mieć godziny pracy?
- Do Twoich obowiązków będzie należeć utrzymanie porządku w domu, pamiętaj, że jestem perfekcjonistą. Przygotowanie lunchu i obiadu. Zrobienie zakupów. Pod moją nieobecność musisz się też zająć psem. Jeżeli to nie problem chciałabym żebyś to zrobiła już od jutra. Rano wyjeżdżam, a nie chce dawać psa do hotelu.
Lorene nie sądziła,że zacznie już jutro. Problemem był dojazd od jej mieszkania. Nie miała samochodu, a komunikacja jechała tylko cztery razy dziennie od niej do miasta. Spojrzała na zegarek i lekko się zestresowana gdyż za godzinę odjeżdżał jej ostatni autobus do domu.
- Z chęcią zajmę się Pan..Twoim psem.- zająkała się. Co za człowiek tak mnie onieśmiela. - ale mieszkam kawałek drogi stąd i planowałam wynająć coś tutaj by mieć bliżej ale na razie nie mam gdzie się zatrzymać.
- To nie problem możesz zostać dziś na noc tutaj.
Ta propozycja ją zestresowała, nie chciała zostać w domu u obcego mężczyzny.
- Nie bój się nic ci nie zrobię. Możesz zadzwonić do kogoś,że zostaniesz u mnie. Rano zawiozę Cie do domu po potrzebne rzeczy. Nim czegoś nie znajdziesz możesz zostać tutaj.
Ta propozycja trochę ją zachęciła. Mogłaby znaleźć jutro jakiś motel dopóki nie wynajmie czegoś.
- To jak zgodzisz się zająć moim psem na dwa dni? W niedziele w południe wracam.
- Dobrze, zadzwonię tylko do mojej przyjaciółki.
- W takim razie dam Ci pięć minut i pokaże Ci pokój, no i przedstawię Ci mojego psa.
- Dziękuję.
Lorene wybrała numer do Suzi to jej przyjaciółka i poinformowała, że znalazła pracę i nie wróci dziś na noc bo uciekł jej autobus. Ta ją przestrzegła, że to zły pomysł, ale Lorene i tak już nie miała wyboru. Autobus odjechał było już późno a od emocji była już zmęczona.
Po rozmowie z koleżanką, której obiecała pisać wiadomości co jakiś czas,że żyje zeszła do Harrego. Ten już czekał na nią z Luną, psem rasy Owczarek Australijski. Miała piękne umaszczenie w łatki i jak przystało na radę, różne oczy. Z miejsca polubiły się.
- Cieszę się, że Luna Cię zaakceptowała. Musisz z nią wychodzić chociaż na jeden dłuższy spacer. Część dnia spedza w ogrodzie ma tam swój ulubiony kąt. Karma jest w spiżarni. Uważaj bo postaci być absorbująca jak się jej pozwoli.
- Dobrze. Będę o nią dbać.
- W takim razie pokaże Ci teraz pokój. Możesz tu zostać dopóki nie wynajmiesz czegoś w okolicy.
Przeszli na piętro domu. Pokój znajdował sie po lewej stronie. Był średniej wielkości znajdowała się w nim komoda, szafa i duże łóżko. Na pewno większe niż to, które miała w domu.
- Przepraszam ale mam jeden problem. - przypomniała sobie, że nie ma żadnych rzeczy że sobą.
- Jaki?
- Nie mam nic na przebranie.
- Dam Ci coś.
Harry wyszedł na chwilę poczym wrócił ż równo złożonymi ubraniami w kostkę. Wręczył jej ubrania.
- Dziękuję. - odparła.
- W łazience są podstawowe kosmetyki, powinnaś znaleźć to co potrzebne. Zostawię Cie teraz, gdybyś czegoś potrzebowała to jestem u siebie. Jutro o ósmej bądź gotowa odwiozę Cię do domu.
- Na którą przygotować śniadanie?
- Nie musisz zjem po drodze.
- Dobrze będę gotowa na ósmą.
- Dobranoc Lorene.
- Dobranoc Harry.
Dziewczyna położyła się na łóżku. Było miękkie, pościel pachaniała a rzeczy Harrego pachniały jego uwodzicielskim perfumem. Były dobrej jakości patrząc na metki. Lorene nie mogłaby sobie pozwolić na takie ubrania. Napisała do koleżanki,że jest cała wysłała jej zdjęcie i poszła się umyć. Po szybkim prysznicu wskoczyła w nieco za duże ubrania swojego szefa i poszła spać.
Harry w tym czasie nie mógł przestać myśleć o dziewczynie. Jej usta , włosy i biust. Dziewczyn nie zdawała sobie sprawy,że przy nachylaniu było widać jej jędrne piersi. Było to mega podniecające. Jej spódniczka opinała biodra, które kusiły go żeby chwycić ją i posadzić na blacie w kuchni. Harry zapędził się z myślami. Do cholery była to jego pracownica. Ale jakże seksowana. Z tymi myślami poszedł spać.
Rano obudził go budzik. Była szósta. Wziął szybki prysznic i wziął Lunę na spacer przy okazji trochę z nią pobiegać. Po powrocie zrobił sobie kawę i proteinowe białko. Lorene jeszcze nie zeszła ma dół. Postanowił się ubrać i poczekać za nią w salonie. Lorene nie mogła już spać, spoglądała na zegarek i w pół ósmej zeszła na dół. Spotkała Harrego w drzwiach kiedy ten akurat też szedł w środę schodów.
- Dzień dobry, jak się spało? - zapytał.
- Dzień dobry. Bardzo dobrze, dziękuję.
- Jeżeli jesteś gotowa możemy jechać.
- W porządku.
Dziewczyna podała mu adres i wyjechali. Umówili się, że wróci popołudniowym autobusem żeby móc zostać z psem.
W między czasie w samochodzie, oczywiście jednym z najnowszych modeli Mercedesa. Lorene zarezerwowała pobyt w motelu pracowniczym. Nie chciała spać u Harrego. Droga przebiegła szybko. Harry dał kilka wskazówek jak dojechać z autobusu do niego i pożegnał się.
- Jak wrócę przygotuj mi kolację. Odgrzeje sobie. W poniedziałek bądź na ósmą.
- Dobrze, dziękuję.
Pożegnali się. Harry odjechał z piskiem opon. Dziewczyna działała na niego coraz bardziej podniecająco. Była jak zakazany owoc. Przez chwilę pożałował, że ją zatrudnił. W spodniach zaczęło mu się robić ciasno jak tylko wyobraził ją sobie w jego sypialni.
Lorene wynajmowała małe mieszkanko, które nie należało do najładniejszych lokali, nie było jej w całe przykro, że będzie się przeprowadzać. Swoich rzeczy też nie miała za wiele. Poinformowała, właściciela,że na dniach opuści lokal. Poczym poszła spakować najważniejsze rzeczy i pobiegła na autobus powrotny. Po drodze cały czas myślała czy na pewno dobrze robi zatrudniać się u Harrego, ale w końcu to ma być praca tylko dorywcza. Mężczyzna wzbudzał w niej pewne uczucia, których dawno nie doświadczała. Czuła się przy nim jak mała dziewczynka.
Po dojeździe wzięła taksówkę żeby dojechać do motelu pracowniczego. W recepcji powitała ją starsza Pani.
Pokój był dwu osobowy, ale że nie było obłożenia była sama. Pokój raczej niskich standardów. Planowała rozejrzeć się za czymś po tygodniu pracy gdy tylko otrzyma pierwszą wypłatę. Liczyła,że jak się przyłoży dostanie premie. Oferta była i tak atrakcyjna finansowo jak na obowiązki. Gdy tylko się rozpakowała pojechała do pracy. W progu powitała ją Luną, z którą wyszła od razu na spacer. Kolejne godziny mijały jej na sprzątaniu. W domu było w miarę czysto więc nie musiała mocno szorować. Nim się obejrzała był już wieczór. Postanowiła wyjść na ostatni spacer z Luną i wróciła do hotelu. Na zajutrz miał wrócić szef z wyjazdu. Nie wiedziała o nim za wiele. Postanowiła więc wpisać jego imię i nazwisko w internet.
CZYTASZ
Twoja Premia
RomanceLorene po tym jak straciła swoją pracę zaczyna poszukiwaania nowej. Trafia na ogłoszenia pomocy domowej z atrakcyjnymi warunkami zatrudnienia. Nowy pracodawcą bardzo ją onieśmiela. Dziewczyna jest przy nim skrępowana a on wykorzystuje ten fakt. Drob...