🦴

127 9 9
                                    

Pomysł podpierdalam od wybitnych twórców nelsonistea a potem od matashaw. Zainspirowali mnie do napisania takiego ff za co bardzo im dziękuje i przepraszam, że nie zapytałam o zgodę. 😶‍🌫️😶‍🌫️

________

Śmiech Shakesa co chwila nawiedzał myśli Skarry nie ustannie mu o nim przypominając. Od śmierci napastnika Supa Strikas minęły już trzy miesiące przez które Mashona nie potrafił się otrząsnąć ze straty.

Razem z Shakesem w związku trwał przez pół roku, choć zainteresowanie jego osobą trwało znacznie, znacznie dłużej. Już od czasu ich dawnej przyjaźni czuł zauroczenie w stosunku do chłopaka a konflikt dodatkowo to wszystko nasilił.

W końcu, dzięki ich "współpracy" podczas konfliktu gdy super liga zarządziła, ze mają wspólnie pracować w instytucie Szwajcarskim przez ich występki podczas rozdania nagród fair play. Skarra widząc okazje bycia z ukochanym dam na sam miał okazję wszystko mu wyjaśnić i przede wszystkim go przeprosić za wszystkie krzywdy jakie mu wyrządził.

Wreszcie zrozumiał, że to on zachowywał się samolubnie nie dając Shakesowi cieszyć się z przyjęcia do Supa Strikas.

Jednak jakie to ma teraz znaczenie, gdy jego nowy chłopak tragicznie zginął z powodu pandemii wirusa Covid-19. Tragedia wydarzyła się zupełnie niespodziewanie co jeszcze bardziej uderzyło w Skarrę. To było tak niesprawiedliwe, dlaczego to nie mógł być on, dlaczego zginęła tak dobra, uczynna osoba, dlaczego nie wyznał mu uczuć wczesniej. Napastnik czuł do siebie żal za takie zwlekanie. Gdyby tylko zeszli by się wcześniej z Shakesem miałby więcej okazji by go chronić.

Teraz gnił w łóżku przytulając do siebie starą koszulkę ukochanego, którą ten non stop wkładał na treningi. Cały jego pokój w luksusowej willi był, podobnie jak jego właściciel, w rozsypce. Wokół centralnie ułożonego łóżka walały się przeróżne śmieci, ciuchy, pudełka po śmieciowym jedzeniu i butelki po alkoholu.

Pomieszczenie było przyciemnione przez niedbale zasłonięte zasłony które zdawały się puszczać pojedynczy pasek światła. Skarra bez celu wpatrywał się w zdjęcie zrobione kilka miesięcy ukazujące dwóch piłkarzy na randce podczas finałów super ligi. Głupio, pełen łez uśmiechnął się w stronę zdjęcia przypominając sobie uchwycone na obrazku wydarzenie.

Gdy w końcu udało mu się wstać i skierować do kuchni, na dole swojego dwupiętrowego domu usłyszał jakiś hałas. Na tą chwilę, było mu obojętne czy ktoś go okrada, a może nawet zabije, nie mógł się tym dłużej przejmować po odejściu chłopaka.

Z obojętną miną zszedł po schodach i skierował się do pomieszczenia, gdzie znajdzie lodówkę. Jakież było jego zdziwienie gdy przy blacie pełnym brudnych naczyń stał Shakes w sportowym stroju. Skarra nie mógł uwierzyć własnym oczom, przecież jego ukochany nie żyje, jak więc stoi przed nim i się uśmiecha.

Nie było mowy o upozorowaniu śmierci, jeszcze trzy miesiące temu został wezwany do zweryfikowania tożsamości zmarłego. Widział go martwego, jego lekko sine ramiona, suche usta oraz otwarte, zamglone oczy w których nie dopatrzył się żadnej nadziei. Shakes uśmiechnął się do kochanka po czym wrócił do robienia jajecznicy.

- Nie jesteś prawdziwy prawda? - zapytał Skarra wątpiąc w swoje szczęście. Na pytanie Shakes ponownie odwrócił się, tym razem smutny. Po chwili zastanowienia striker pokiwał głową.

Jednak nawet z tą wiedzą niepokonany ucieszył się. Mimo tego, że jego chłopak nie wrócił do życia, czuł jego obecność przy sobie co skutkowało ogólny spokój w jego głowie. Myślał nawet, że chłopak wrócił do niego jako duch i teraz znów mogą żyć razem.

- Wiem co myślisz - odezwał się niespodziewanie Vusi. - Zostanę na tyle ile tylko będziesz chciał - dodał potwierdzając, że umie czytać w myślach ukochanego.

Skarra nie mógł uwierzyć jak to w ogóle było możliwe, nigdy nie wierzył w żadne duchy, nie bał się ich ponieważ żył w przekonaniu, że ludzie zmyślają takie anomalie. Teraz jednak miał kompletny mętlik w głowie. Do myśli dopuścił fakt, że wiele, a nawet wszystkie osoby umierają w taki sposób, czyżby właśnie odkrył tajniki życia pozagrobowego?

Skarra chwilę ciszy, gdy już miał się odezwać do Shakesa zwymiotował. Może z powodu ogromu emocji jakich w nim buzowały a może z głodu, który zachęcił go do wstania z łóżka. Gdy napastnik już się otrząsnął jego chłopaka już nie było.

Zniknął razem z jajecznicą i patelnią. Rozpłynął się w powietrzu. A może wcale go tam nie było? Może Skarra przez stratę zaczął sobie wyobrażać niestworzone historie?

Zdziwiony mężczyzna zaczął szukać wzrokiem postaci dawnego kochanka. Pewnie siedzi gdzieś w salonie albo schował się za blatem kuchennym. Czemu przyszedł na tak krótko? Chce żebym popadł w jakiś obłęd? Miał przecież zostać jak najdłużej  - zapytał sam siebie Skarra podczas gdy usiadł przy wyspie kuchennej.

Jego wzrok po chwili przeniósł się na jego własne wymiociny. Skrzywił się widząc niesteawione resztki pokarmy z czerwonymi plamkami krwi. Aż tak naruszył swój organizm, że ten zaczął krwawić?

- Mam dość - wyszeptał chowając twarz w dłoniach. Jego całe życie zostało wystawione w tym momencie na próbę. Każdy kąt jego domu, otoczenia zdawał się przypominać ukochanego. Martwy kwiat w doniczce o którego Skarra zapomniał dbać, książki na półkach które wniósł do mieszkania Shakes, nowy dywan który miał zapewnić z willi przytulne miejsce spotkań zakohanych. Teraz Skarra doceniał wszystko co wniósł do jego życia Shakes włącznie z denerwującymi poradami i wywalonym w kosmos optymizmem chłopaka.

Zmęczony położył czoło na zimnym blacie i odczuwając bijące zimno z powierzni odetchnął. Musi się stąd wyrwać, iść na spacer, pobiegać, co kolwiek. Nie da rady siedzieć tu ani chwili dlużej. Gwałtownym krokiem ruszył w stronę wejściowych drzwi. Nie trudził się nawet z bałaganem który norobił.

Jebać.

Sprzątaczka się tym zajmie.

Szybkim ruchem odkluczył drzwi wejściowe i przeszedł przez próg gdzie spotkał się z oślepiającym, słonecznym światłem. Ku jemu obsolutnego zdziwieniu przed samochodem, na podjeździe stał Shakes.

Zacisnął oczy by potem ponownie je otworzyć. Chciał sprawdzić, czy to co wiedzi jest prawdziwe. Ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy podszedł bliżej do piłkarza i spróbował przeniknąć ręką przez jego klatkę piersiową. Jakież było jego zaskoczenie, gdy zamiast musnąć powietrza poczuł zbudowany tors przyjaciela.

- Już myślałem, że nigdy nie przyjdziesz - Powiedział Shakes sprawiając wrażenie, że znał każdy ruch Skarry i wiedział, że prędzej czy późnij wyjdzie się przewietrzyć.

- Nie rozumiem... - Powiedział zamyślony Mashona ze łzami w oczach. Nie chciał znowu go stracić, zapewne zanim się obejrzy chłopak zniknie zostawiając za sobą ogromną fałszywą nadzieję - Nie, nie rób mi tego - dodał cofając się w stronę domu. Cała sytuacja zaczynała odbijać się na jego zdrowiu skutkując załamanie nerwowe. Reakcja Skarry sprowadziła smutny uśmiech na twarzy Shakesa, być może wiedział, że nie zostanie na długo i zaraz opuści kochanka na pastwę jego destrukcyjnych myśli.

Zanim Skarra zdążył się ogarnąć szybko zatrzasnął drzwi od domu ponownie zostawając w ponurym pomieszczeniu bez dostępu do światła. Nie obchodziło go za bardzo, że zamknął się przed Shakerem. On przecież nie żyje. Widział go martwego. To nie możliwę żeby stał przed nim cały i zdrowy.

Myśląc jednak, że postąpił głupio otworzył drzwi, tym razem gotowy na konfrontację z ukochanym lecz podobnie jak wcześniej, Shakesa już nie było...

***

est-ce un rêve ? / Sharra Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz