Alex obudził się nagle, ciężko oddychając. Już dawno przestał liczyć, ile razy śnił mu się ten koszmar. Gdy w końcu całkiem się przebudził, zauważył, że siedzi na podłodze, owinięty swoją pościelą, a łóżko znowu stało puste. Przewrócił oczami. Znowu musiał ułożyć pościel na łóżku. Podniósł się i, jakby na wezwanie, spojrzał w stronę okna. Zamarł – dostrzegł tam postać Wendigo.
Natychmiast odskoczył, zaczepiając jedną nogą o pościel, przez co wylądował plecami na podłodze. Szybko się podniósł i ponownie spojrzał w stronę okna, lecz teraz nikogo tam nie było. Potrząsnął głową, próbując się uspokoić. Pomyślał, że to tylko wyobraźnia płata mu figle, a postać Wendigo to jedynie skutek codziennych wspomnień o opowieściach dziadka.
Uspokoiwszy się, Alex ruszył do łazienki, żeby się umyć. Zatrzymał się przy szufladzie stojącej w przedpokoju. Odwrócił się i popatrzył na zdjęcie stojące na niej.
– Dobrego ranka, dziadku – wyszeptał w stronę zdjęcia, uśmiechając się smutno.
Lubił dziadka, ponieważ ten był jego jedyną rodziną. Po jego śmierci, chłopiec czuł się odrzucony przez świat. Jego trzej najlepsi przyjaciele mieszkali daleko, ponieważ mieli pracę w różnych miejscach. Mister Elias był jedynym człowiekiem, który zawsze wspierał Alexa i był obok. Będąc jeszcze małym, chłopak zazdrościł swoim kolegom, ponieważ każdy miał matkę i ojca lub tylko matkę. A on jedyny miał tylko dziadka. Kiedy dorósł, złościł się na siebie za tę zazdrość i za to, że nie doceniał tego, co dziadek dla niego robił. Po jego stracie, Alex pozostał sam w domu dziadka, żałując, że nigdy nie powiedział mu, jak bardzo go doceniał i jak ważny był w jego życiu.
Idąc dalej, Alex w końcu doszedł do łazienki. Umył twarz i popatrzył w lustro. Żachnął się, widząc w lustrze postać Wendigo za swoimi plecami. Natychmiast obrócił się, lecz nikogo tam nie było. Umył twarz jeszcze dwa razy, myśląc, że to jego psychika już zawiodła.
Kiedy skończył, popatrzył na zegarek i zdziwił się – wskazówki stały w miejscu. Mając nadzieję, że to tylko wyładowane baterie, podszedł do szuflady, gdzie leżał jego telefon. Włączył go i zobaczył, że telefon pokazuje ten sam czas co zegarek. Po kilku minutach zorientował się, że czas stoi w miejscu. Nic nie rozumiał, mając nadzieję, że to tylko kolejny koszmar.
To, co zobaczył dalej, było niemożliwe w realnym życiu. Nóż zawisł w powietrzu, a potem zaczął rzeźbić litery na ścianie tworząc płytkie, ale wyraźne znaki.
Kiedy nóż zaczął rzeźbić litery na ścianie, Alex przypomniał sobie o dziadkowej opowieści. "Oddaj to, co moje" – dziadek wspominał, że Wendigo strzeże starożytnego artefaktu. Być może to dlatego teraz się pojawił.
Chłopiec zamknął oczy, licząc, że gdy je otworzy, wszystko wróci do normy. Po policzeniu do dziecięciu otworzył oczy i zamarł. Nóż leżał na podłodze, a na ścianie widniał napis, który Alex przeczytał półgłosem:
„Oddaj to co moje jest albo zemstą będzie śmierć”
Chłopiec zamarł w bezruchu. Potrząsnął głową. Rozmyślał nad dwoma propozycjami. Pierwsza, że Wendigo naprawdę prześladuje jego i coś od niego chce. Druga, że już jemu dach poleciał i musi zwrócić się do psychologa, a tam już i psychiatra nie daleko.
Od dzieciństwa dziadek opowiadał mu o Wendigo, ostrzegając przed jego złowieszczym stworzeniem. Po śmierci dziadka, Alex coraz częściej miał wrażenie, że tajemnicza istota go obserwuje. Wiedział, że to może być tylko jego wyobraźnia, ale teraz, gdy znowu zobaczył postać Wendigo w oknie, a teraz i napis na ścianie, nie mógł się uspokoić.
Miał już dość tych snów, a teraz jeszcze latający nóż. Zauważywszy, że zegarek ponowie zaczął pracować, zdenerwowany Alex poszedł do szuflady i wziął swój telefon, szukając numer telefonu swego przyjaciela.
CZYTASZ
Świątynia Wendigo
ParanormalMister Elias - dawny wędrowiec i poszukiwacz artefaktów - podczas wyprawy do legendarnej Świątyni Wendigo wpadł w pułapkę razem ze swym przyjacielem, tracąc niemal wszystko, co było mu drogie. Jego jedyną rodziną pozostał wnuk, Alex, którego rodzice...