Cześć 2 - MAJ 2009 (około czterech miesięcy później)

29 11 1
                                    

- Szlag by trafił! Trzeba mieć naprawdę niezłego pecha - powiedziałam na głos opuszczając po zakończeniu rozmowy komórkę na puchowy, seledynowy i lekko sfatygowany dywan. Ręka sama bezwładnie puściła telefon, a mi powoli puszczały nerwy. Usiadłam na łóżku jak zahipnotyzowana. Jeszcze nie dowierzałam słowom, które powoli docierały do mojego otumanionego centrum myślowego od jakże posępnej „kobiety - cyborga", z którą jeszcze przed chwilą rozmawiałam. Niesympatyczna kobieta przedstawiła się jako kadrowa. Kadrowa firmy, w której ponad trzy miesiące temu odbyłam, według mnie samej koszmarną rozmowę kwalifikacyjną bez szans na zatrudnienie. Bez imienia, bez nazwiska. Po prostu kadrowa. Oblał mnie zimny pot, a monotonia głosu „kobiety - widma" odbijała się od moich skroni niczym echo.

- Co za babsko? Zupełnie jak automat? I pomyśleć, że jeszcze dzisiaj mam się z nią spotkać. Aż dreszcze przeszły mi po całym ciele. Nie dość, że niesympatyczna i flegmatyczna to do tego złośliwa jędza. Pewnie podobnie wygląda - powiedziałam półgłosem i popatrzyłam na chrapiącego i śpiącego jak suseł Michała.

- Michał!!! - wrzasnęłam na całe gardło i szturchnęłam go w bok.

- Już, już się odwracam, już, już....- powiedział przez sen i odwrócił się na drugi bok.

- Michał!!! Do ciężkiej cholery!!! Obudź się!!! - ponowiłam pobudkę.

- Co się stało Lena? Czemu tak krzyczysz z rana? - cicho, prawie szeptem, przecierając oczy zapytał na wpół jeszcze śpiący Michał, po czym spojrzał na mnie mętnym wzrokiem. - Ooo...chyba już wiem o co chodzi...

A ja w dalszym ciągu siedziałam na łóżku jak w transie i tępo patrzyłam przed siebie tępym wzrokiem.

- Wyglądasz nie za ciekawie kotku. Zupełnie jakby ktoś ciebie z krzyża zdjął - palnął.

- Daruj sobie. Jakbyś rzygał przez pół nocy też byś tak wyglądał - odburknęłam.

- To jest argument! Ale tak to już jest jak się drinki kochanie piwem popija - wydął wargi na drugą stronę i parsknął.

- Głowa mi pęka. Jest tak ciężka, że ledwo mogę ją unieść. Waży chyba z tonę....

- A może to twój mózg tyle waży kochanie - zachichotał.

- Wiesz co Michał...a może to twój zad waży tonę - zripostowałam bez uśmiechu.

- Zad? Do dzisiaj myślałem, że jak każdy mam dupę. Ale to chyba nie jest powód, żeby tak krzyczeć. O humorku nie wspomnę i...

- Daj spokój. Nie mam ani ochoty, ani nastroju na żarty. Spałeś tak mocno, że nawet telefon cię nie obudził - odpowiedziałam. Michał zdziwił się, bo faktycznie nie słyszał, a telefon ma dosyć głośny sygnał. Usiadł na łóżku, poprawił poduchę tak, żeby mógł się wygodnie oprzeć, podciągnął kołdrę i zapytał: - A kto dzwonił?

„Kadrowa - cyborg" - odpowiedziałam wykrzywiając usta w ironicznym uśmiechu rodem z horroru.

- Kadrowa?! Cyborg? Co ty gadasz? Lenka! Pewnie ci w głowie huczy, bo się nie wyspałaś... i nie zrozumiałaś - dopowiedział ziewając.

- Tak! Właśnie ci to mówię. Kadrowa z tej firmy, w której byłam na rozmowie w sprawie pracy, a że głowa mi pęka, to swoją drogą. Tobie pewnie też? - dodałam pretensjonalnie, chociaż akurat do niego nie mogłam mieć najmniejszych pretensji za moje złe samopoczucie.

- Lenka...pewna jesteś? Na pewno chodziło o ciebie? Może to zwykła pomyłka? - kontynuował Misiek.

- Pomyłka! Chyba zwariowałeś?! - odburknęłam podniesionym tonem. - Przecież zapytała czy ja to ja, nie!

To nie tak LenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz