Historia Neteyama i [T.I] mogłaby się wydawać wręcz magiczna. Oboje przeżyli dużo i wystarczająco, aby ich niesamowita więź była teraz przykładem prawdziwej miłości. Jednak znowu muszą stawić czoła prawdziwemu złu. I tym razem nie będą to ludzie z n...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)
–Mamo!
Na krzyk Kayena od razu wstałaś z łóżka i pobiegłaś do swojego syna. Od kiedy skończył dziesięć lat zaczęły mu się śnić jakieś koszmary. Zawsze, kiedy ci opowiadał o nowym koszmarze nie byłaś zdziwiona czy przerażona.
–Znowu miałeś koszmar kochanie? Kiedy nie umiałeś uciec od Thanatorów?
–Tym razem było inaczej...mamo, śnił mi się klan ognia.
Sparaliżowało cię. Nigdy nie śnił o innych klanach a już na pewno nie o kłamie ognia. Na pewno to przez to, że nasłuchał się jakiś bredni od Caleba.
–Mówiłam ci, kochanie, abyś nie słuchał wujka Caleba, on niepotrzebnie straszy...
–Śnił mi się klan ognia, który nas zaatakował. Zabił ciebie i tatę...później resztę naszej rodziny a na koniec...mnie.
Nie chciałaś mu mówić co oznaczało to wszystko. On zaczął mieć wizję. Wizję tego wszystkiego, co może nastąpić. Przełknęłaś ślinę. Musiałaś coś odpowiedzieć, jak najszybciej.
–Spokojnie kochanie, to tylko zły sen.- uśmiechnęłaś się delikatnie.- Na pewno.
–Ale ostatnio mówiliście o wojnie i...
–Mówiliśmy, ale nie powiedzieliśmy otwarcie o wojnie kochanie.
Trochę szkoda ci było oszukiwać dziecko, ale strach przezwyciężył. Nie tylko Kayena, ale także twój.
***
–Wyglądasz, jakbyś była chora.- powiedziała Jersey.
–Nie spałam całą noc.- mruknęłaś siadając na korze obok swoich przyjaciół.- Kayen miał koszmar.
–Co mu się śniło?
–Klan ognia.
Zapadła cisza, ale wiesz, że każdy w głowie miał huragan. Huragan, który spowodował okropne myśli. Skoro Kayen miał koszmar związany z klanem ognia może to oznaczać tylko jedno. Jest mniej czasu, niż zakładaliście.
–Wydaje mi się, że dużo by nam pomógł Kayen, któremu się to wszystko śniło. Opowie nam może coś, co uda nam się wykorzystać?.- podsunął pomysł Caleb.
–Chcesz wplątać w to dziecko?.- zapytałaś oburzona.
–Puella, on jest już duży, zrozumie.- obok ciebie usiadł Neteyam, który położył swoją dłoń na twoim ramieniu.
Uśmiechnęłaś się słabo.
–Dobrze, w takim razie do niego pójdę.
W głowie ustawiłaś sobie dokładną wypowiedź tego, co chciałaś mu powiedzieć. Jednak nadal uważałaś, że wciąganie w to dziecka nie jest najlepszym rozwiązaniem. Zapukałaś do pokoju, ale nie doczekałaś się odpowiedzi. Z lekkim uśmiechem weszłaś do jego pokoju z nadzieją, że śpi i nie będziesz musiała go stresować. Jednak kiedy zobaczyłaś puste łóżko, a wokół niego popiół i kilka spalonych rzeczy krzyknęłaś tak głośno, że chyba słyszała ciężko cała Pandora. Kayen został porwany.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!❤️ Miłego dnia/nocy/wieczoru kochani!❤️