Na zegarze dobijała powoli pierwsza. W mieszkaniu zrobiła się na tyle przyjemna atmosfera, że komfortowo można było prowadzić rozmowy wszelkiego rodzaju i bezkarnie wtaczać do nich żarty czarnego humoru. Współlokatorów pochłonęły one na tyle, że przez pewien moment zapomnieli o istnieniu świata zewnętrznego. Oboje czuli się dobrze w swojej obecności, znali się od lat i wiedzieli na co mogą sobie pozwolić. Jednak okazjonalnie do głosu dochodziła myśl, że mimo tak długiej znajomości, mężczyźni nie wiedzieli wystarczająco dużo o sobie.
- To powiesz mi co tam było dalej z tą dziewczyną? Nigdy nic nie mówiłeś konkretnie o niej, ani w sumie w ogóle o swoim życiu. - Zaczął nalegać Maks, wracając do wątku sprzed godziny
-Dobra, powiem ci - Chucken powoli czując skutki procentów dostawał więcej odwagi i brzmiał na bardziej pewnego siebie, niż z początku. - Ale to nic wielkiego. Nie wiem czy kiedykolwiek byłem jakoś przywiązany do niej, ani czy w ogóle coś do niej czułem.
- Jak to? Ale chodziliście razem. - Maks podparł brodę ręką i patrzył na przyjaciela z zaciekawieniem
- No tak i w pewnym stopniu na pewno to była ważna relacja w moim życiu, ale rozjechały nam się ścieżki po prostu. Ona miała swoje plany na przyszłość, co do związku, rodziny i kariery, a ja, sam nie wiem - Szymon zmarszczył brwi próbując znaleźć słowa. - Chyba wiedziałem, że nie będę mógł się pokryć z tym wszystkim. Wiedziałem, że nie czuje nic do niej tak mocnego, by się tak poświęcić. Poza tym nie wiem czy kiedykolwiek coś czułem do jakiejkolwiek dziewczyny.
- Tak? - uśmiechnął się Maks
- Znaczy, jezu, to źle zabrzmiało. - Chucken schował twarz w rękach. - Chodzi o to, że nie przeżyłem nigdy jakiejś dużej miłości chyba.
- "Chyba" - Powtórzył po nim.
- Czy ty możesz, kurła, przestać? - Chucken zaśmiał się uderzając Maksa poduszką. Próbował odwrócił uwagę przyjaciela od swojej zrumienionej twarzy. Już sam temat był dla niego wrażliwy, a to, że dodatkowo Maks zaczął go przedrzeźniać wywołało falę motylków w jego brzuchu. Nie mógł tego nigdy wytłumaczyć, po prostu czasami się pojawiały i nigdy nie pozwolił sobie przeanalizować tego uczucia.
- Dobra, kurczak, już. - Maks wyrwał poduszkę z rąk drugiego i odstawił ją na miejsce. - co ci się z twarzą stało?
-Alkohol - momentalnie wypalił, odwracając wzrok.
- Mówiłeś, że masz mocną głowę. - Położył rękę na czole Chuckena. - Jesteś rozpalony, wszystko dobrze? - Szymon patrzył w oszołomieniu na Maksa, próbując przetworzyć, co się w tym momencie działo. Na co dzień nie miał takich kontaktów fizycznych z.. kimkolwiek, a szczerze ich potrzebował.
- Tak, jest okej - wydusił z siebie po chwili. W między czasie jego przyjaciel zabrał rękę i próbował zrozumieć nagłą zmianę zachowania Chuckena, lecz on sam jej nie rozumiał. Nie rozumiał dlaczego ma potrzebę, by ręka Maksa z powrotem trafiła na jego twarzy, ale był gotowy sprawić, by tak sie stało.
-Mam rozpalone policzki? - spytał. To dało mu pretekst, aby jego przyjaciel ponownie położył na nim dłoń. Tym razem starał się dokładnie analizować swoje roztargane emocje.- Noo.. tak trochę. - Maks dalej przyciskał rękę po jednej stronie twarzy przyjaciela, patrząc na niego w lekkim zmartwieniu.
Bez uprzedzenia Chucken zbliżył się całując go. Trwało to zaledwie chwilę, zanim pożałował swojej decyzji i odsunął się od twarzy Maksa. Nie mógł pojąć dlaczego to zrobił. Czuł, jak serce kołota w jego żyłach, a krew napływa do głowy. Bał się spojrzeć na twarz przyjaciela i rozszyfrować jego uczucia.
Ku jego zdziwieniu zastał Maksa z oszołomionym uśmiechem. Czuł, że powoli traci zmysły, a reakcja przyjaciela jedynie zmotywowała go, by kontynuował swoje impulsywne zachowanie. Było i tak za późno, by zmienić bieg wydarzeń - Albo zostawi całą sytuację taką, jaka jest i będzie topił się w wyrzutach sumienia, albo wykorzysta ją do końca i będzie topił sie w nich nieco później. Zbliżył sie ponownie całując Maksa, co tym razem trwało dłużej. Jego twarz zaczęła mrowić przez to, jak rozpalona w tamtym momencie była. Mimo tego nie zamierzał przerywać. Zdawało mu się, że wszystko wokół się stłumiło i teraz jedyne, co istnieje to minimalna przestrzeń pomiędzy twarzami mężczyzn. Powoli odsunęli się od siebie, by zaczerpnąć powietrza.- My nie jesteśmy aż tak pijani, prawda? - Wydyszał Maks, starając się złapać oddech i załagodzić rumieniec na twarzy.
Chucken lekko się uśmiechnął i kiwnął głową na potwierdzenie, poczym chwycił butelkę.- Polewam. Nie chcę być świadomy tego, cokolwiek ci dzisiaj zrobię.
Ta myśl wywołała u obu ścieżkę ciarek.
Drobniejszy chłopak zaczął napełniać ponownie kieliszki, ciągle nie mogąc uwierzyć, jakie słowa wyszły właśnie z jego ust. Czuł, że alkohol wpływa na jego ciało - mógł łatwo stracić równowagę. Nie wypłynął jednak na świadomość, którą jeszcze miał idealnie zdolną do racjonalności. Na razie wolał wmawiać sobie, że jest inaczej - że te kilka małych kieliszków dały mu pretekst i wymówkę do zrobienia tego, o czymkolwiek marzył w stanie trzeźwości. Pochylił kieliszek do ust, a Maks poszedł w jego ślady robiąc to samo.-Co miałeś na myśli? - Odezwał się cichym głosem starszy, poprawiając się na swoim siedzeniu. Słychać było w nim niepewność, która jednak nie zmuszała go do ucieczki, a raczej do narastającej ciekawości.
W odpowiedzi Szymon posłał mu jedynie zawstydzony uśmiech. Teraz nawet trochę żałował, że w ogóle sie odzywał, jednak zaszli już za daleko, żeby się wycofać.
Pochylił się bliżej w stronę współlokatora i sunął palcami po jego brodzie. Oczy Maksa były ciężkie do zinterpretowania. Trudno było stwierdzić, czy kryje się za nimi wahanie, czy szaleńczy zapał. Po chwili Maks odetchnął i sam zdecydował się położyć dłonie po obu stronach twarzy swojego przyjaciela, ponownie go całując. Był delikatny i pełen czułości. Szymon zawsze był przez niego dobrze traktowany i było to widać teraz, w sposobie, jak blisko i tęsknie trzymał go przy sobie, jakby nie chciał, aby stała mu się najmniejsza krzywda. Jak na mężczyznę dwa razy większego, miał przy tym dwa razy więcej wrażliwości i czułości, niż przeciętny człowiek. To od zawsze intrygowało Chuckena. Nigdy nie mówił o tym otwarcie, ale wielce cenił sobie tą cechę w swoim przyjacielu. Inaczej tak chętnie nie zamieszkałby z nim 400 kilometrów od swojego rodzimego miasta. Czuł się przy nim bezpiecznie.
Teraz, jednak, nareszcie nie potrzeba było zbędnych słów, aby pokazać mu swoją wdzięczność. Mieli siebie bliżej, niż kiedykolwiek w życiu i chcieli, by to trwało wiecznie.
W końcu mogą sobie na to pozwolić, są pijani.Są pijani i w pełni świadomi tego, co robią.
![](https://img.wattpad.com/cover/368365692-288-k853572.jpg)
CZYTASZ
Pewien majowy wieczór - Chucken x Maxplaier
FanficChucken i Maks skończyli ze wszystkimi obowiązkami i mają wieczór dla siebie. Postanawiają spędzić go razem z rozmowami przy alkoholu. ❗Przed przeczytaniem:❗ Wzmianki o alkoholu! - Jednak nie ma tu dużego upijania się, ani żadnych ostrzeżeń dla osob...