na start powiem tak....
⚠️tw; suicide attempt, suicidal thoughts⚠️
nie bijcie mnie plz.... (chociaż powinnam zostać za to zbita i zcancelowana, ja wiem XD) obiecuję że to jedyny one shot tutaj z taką tematyką 🫡
ogln to zainspirowało mnie do tego (eee wsm nie wiem jak mam to wyjaśnić XD) tiktokowe psychofanki joosta wyhaczyly w jednej z jego piosenek fragment w ktorym joost tam nawiązuje do samobojstwa kurta komajna i zaczely spekulowac ze "o nieee... joost bedzie mial w tym roku 27 lat czyli tyle ile cobain gdy sie zabil... co jesli on tez chce sie zabic?" no i takie pitu pitu (imo to głupota, uwazam ze to tylko tekst w piosence)
no i tyle słowem wstępu
***
[Joost]
Wreszcie nadszedł listopad, a z listopadem dwudzieste siódme urodziny najpierw Aggu, a później moje. Dziś — trzeci listopada — jadę do August'a spędzić z nim jego urodziny. I to będzie moje ostatnie spotkanie z nim. W dniu moich dwudziestych siódmych urodzin mam zamiar podzielić los Kurt'a Cobain'a. W końcu zrealizuję moje plany na samobójstwo. Czekałem na to wiele długich lat. Wiecznie, gdy planowałem to zrobić — nagle zjawiały się w moim życiu osoby, które sprawiały, że byłem zmuszony przesunąć te plany..
Fakt — kocham Aggu, ale już za długo utrzymywał mnie przy życiu. Znamy się już od dobrych dwóch — a może i nawet trzech — lat, spędziliśmy z sobą półtorej roku jako para, ponad rok temu wydaliśmy razem piosenkę, która szybko stała się ogromnym hitem w krajach niemieckojęzycznych. Było i jest mi z nim dobrze... ale ja już naprawdę nie chcę odkładać mojego samobójstwa na później, zbyt wiele razy już to odkładałem..
***
August zasnął. Po długim dniu spędzonym razem — zasnął jako pierwszy, trzymając mnie w swoich ramionach. Kiedy tak leżałem wtulony w jego klatkę piersiową.. czułem ogromny ciężar na psychice. Tak strasznie nie chcę go zostawiać i krzywdzić.. Zbyt bardzo się przywiązałem i zbyt mocno go pokochałem.. Kurwa...
Uniosłem nieco głowę i spojrzałem na jego spokojną twarz, gdy był pogrążony we śnie. Poczułem, jak łzy stają mi w oczach.
Ból — to właśnie czułem wiedząc, że za siedem dni umrę i już nigdy nie zobaczę jego pięknej twarzy.
Nigdy więcej nie zasnę przytulony do jego boku, nie przytulę go, nie pocałuję....
Nigdy więcej nie będę tarzał się z nim po trawie, ani nie wrzucę nas do jeziora w upalny dzień.
Nigdy więcej nie umarzę mu twarzy śniegiem.
Nigdy więcej nie zrobię mu niespodzianki, przyjeżdżając do niego do Niemiec z Holandii.
Cholera, nie myślałem, że ten dzień sprawi, że nie będę w stanie myśleć o tym, że już za tydzień się zabiję. Nie myślałem, że to tak bardzo będzie mnie ranić...
***
Dziesiąty listopada — pięć minut po północy. Siedzę na łóżku w swoimi pokoju i płaczę pijąc tą cholerną, ochydną w smaku wódkę. Płacz — to jedyne co mi pozostało. Zaraz zażyje śmiertelną dawkę leków antydepresyjnych i odejdę. List do mojego chłopaka — a zarazem najlepszego przyjaciela, jakiego w życiu miałem — napisany... więc mogę odejść.
Tylko problem w tym, że nie chcę odejść. Nie chcę zostawiać Aggu.. Jeszcze wczoraj rozmawialiśmy na whatsappie — mówił, jak bardzo mnie kocha i obiecywał, że przyjedzie spędzić ze mną urodziny...
Cholera, nie mogę teraz się zabić... jeśli to on znajdzie dziś moje martwe ciało — będzie miał traumę do końca życia...
Cały drżąc odłożyłem opakowanie leków na komodę przy łóżku i schowałem twarz w dłoniach zalewając się łzami. Znowu odłożyłem swoje plany na później... Kurwa mać! I to znowu przez tą samą osobę...
Przez całą noc nie przespałem ani godziny. Nadszedł ranek — godzina siódma — a ja dalej jestem pijany. Skończyłem pić jakoś o piątej rano. Teraz bez życia leżę w swoim łóżku i próbuję zasnąć. Muszę zasnąć....
***
— Joost? — głos Aggu przebudził mnie nieco. — Hej, obudź się!
Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, że to co słyszałem wcale nie było w moim śnie. Aggu faktycznie tu przyjechał i aktualnie próbuje mnie dobudzić.
— Hmmmm? — mruknąłem przeciągle i przewróciłem się z prawego boku na plecy.
— Co to jest..? — spytał, pokazując mi – całkiem znajomy – kawałek papieru. — Kurwa, rozmawiaj ze mną! Co to jest, Joost? — mówił zdenerwowany.
Kurwa mać....
— Aggu.. to wszystko nie tak. — wymamrotałem, będąc dalej nieco odurzony przez alkohol.
— Jesteś pijany... Joost cholera jest dziewiąta...!
Kiedy zapadła między nami cisza — zacząłem rozmyślać nad sytuacją, w której aktualnie się znajdujemy.
Aggu wie. Widzi, że jestem pijany z samego ranka i domyśla się dlaczego jestem w takim stanie.
Znów poczułem ten sam ciężar, co tydzień temu, gdy byłem w Niemczech. Znów do oczu napłynęły mi łzy i nie potrafiłem nad sobą zapanować.
Farbowany blondyn bez słowa przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku. Czułem, że on sam drżał z nerwów.
— Dlaczego nic mi, do cholery, nie powiedziałeś? — zapytał niestabilnym głosem, przez to, że sam zaczął płakać. — Dlaczego, Joost...?
— Nie widzę już dla siebie ratunku. — wymamrotałem cicho. — Nic nie pomaga. Leki, terapie... cały czas myślę o tym, żeby się zabić. Nikt nic nie widzi... dlatego z nikim poza terapeutą o tym nie rozmawiam... nie widzę sensu..
— Nie zostawiaj mnie błagam. — przerwał mi, nie mogąc już dłużej słuchać mojego gadania. — Nie po tym wszystkim, co razem przeszliśmy. Jeżeli się zabijesz, to ja umrę razem z tobą, rozumiesz? Nie chcę żyć bez ciebie, Joost, za mocno cię kocham, ty skończony durniu.
— To szantaż, Aggu, szantaż. — westchnąłem.
— Jeśli nic innego nie działa, to muszę użyć szantażu. — odparł. — Joost, po prostu... rozmawiaj ze mną o swoich problemach, okej?
— Mhm... dobrze, obiecuję, że będę więcej z tobą rozmawiać o problemach..
***
n mam pomyslu dalej...
/26/06/2024/
CZYTASZ
one shoty bxb v1 !skiklein! ✅
Fanfiction⚠️ogln wszystko tu jest fikcja literacka (charaktery joosta i aggu sa wykreowane w 100% przeze mnie, inspiruje sie ich muzyka (i nie tylko ich), ale tez ich tekstami, teledyskami, zachowaniami prezentowanymi w mediach) do samych artystow shipowanych...