Zaczynało się lato, a ja byłam jego największą miłośniczką. Kochałam owoce, które o tej porze roku były łatwo osiągalne.
Wyszłam ze szkoły i skierowałam się w stronę przedszkola. Tak jak zawsze po szkole szłam odebrać moją siostrzyczkę Lilian.
Przedszkole było bardzo małe, ale w środku przytulne. Weszłam do budynku gdzie momentalnie w moje ramiona rzuciła się Lilian
- Hailie! - pisnęła Lilian i przytuliła się do mnie mocno - pójdziemy na gorącą czekoladę?
Zawsze po szkole chodziłyśmy z Lilian do kawiarni. Robili tam obłędne gorące czekolady. Wszystko działo się na waszych oczach, pani Lelani rozpuszczała mleczną czekoladę i ją mieszała.
- Jasne - pogłaskałam ją po głowie oraz wzięłam ją za ręke - Dzisiaj szybko, bo jedziemy do babci
Siostra pokiwała głową. Kochała babcie zwłaszcza tą od strony taty. Jej serce (moje również) skradały ciasta które przygotowywała.
Droga do kawiarni odbyła się w ciszy. Weszłyśmy do lokalu, a ja szybko udałam się do lady
- dzień dobry - uśmiechnęłam się ciepło - poprosze dwie gorące czekolady
Kobieta pokiwała głową, a ja wyciągnełam potrzebne pieniądze. Usiadłam obok Lilian i wysłuchiwałam jej niezwykłych przygód.
- a potem! A potem! - mówiła szczerząc sie - powiedział że moge sie z nim bawić! - pisnęła
Uśmiech zawitał na moich ustach, bo wiedziałam jak dużo znaczy dla niej Blaise. W tym samym czasie przyszła kobieta i wręczyła nam gorącą czekolade. Siostra kochała ją i odrazu wypiła całą zawartość kubka, jednak ja wolałam ją sączyć.
Wstałyśmy z całkiem uroczych foteli i udałyśmy sie do wyjścia. Napoje były podawane w plastikowych kubkach, więc można było je przenosić.
- dowidzenia pani Lelani! - powiedziałyśmy prawie jednocześnie z siostrą i wyszłyśmy na świeże powietrze
Podczas drogi do domu panowała cisza. Lilian od zawsze należała do małomównych dzieci. Dotarłyśmy pod blok, a po wpisaniu pinu weszłyśmy do środka. Wezwałam windę, ale nieoczekiwanie siostra się odezwała.
- Dzieci sie śmieją - powiedziała cichutko - mówią że nie jesteś prawdziwą siostrą
Westchnęłam i ukucnęłam obok siostrzyczki. Fakt, nie byłyśmy prawdziwymi siostrami i było to widać gołym okiem. Chociażby przez to że miałam ciemne i proste jak struna włosy, Lilian jednak miała burze jasnych loków. Mama związała sie z innym facetem, który był ojcem Lilian. Zdecydowanie wygląd oraz charakter odziedziczyłam po swoim biologicznym ojcu. Dużo razy naciskałam mamę pod pretekstem że musze go poznać, ale ona pozostawała obojętna.
- nie słuchaj ich - przytuliłam ją - nie jestem prawdziwą, ale to nic nie zmienia. Ważne jest że cie kocham i ci ufam, a nie świstek papieru który mówi że nie mamy tych samych genów.
W tym momencie winda przyjechała, a my weszłyśmy do środka dalej prowadząc rozmowę.
- naprawde tak sądzisz? - popatrzyła na mnie dużymi oczami, a ja uśmiechnęłam sie (jestem zbyt pozytywną osobą...)
- nawet jakbym miała 5 braci to i tak nic tego nie zmienia. Wychowałam sie z tobą i ciebie kocham, a nie kogoś kogo nie widziałam na oczy - nie wiedziałam jeszcze że naprawde mam pięciu braci. W dodatku starszych
Winda stanęła na naszym piętrze, a my z niej wyszłyśmy. Zapukałam do drzwi, ponieważ zapomniałam kluczy. Otworzyła nam mama i wesoło powiedziała:
- Naszykowałam wasze ulubione zapiekanki. Umyjcie ręce, zjedzcie i chodźcie. Dzisiaj jedziemy na weekend do babci - przypomniała, a chwile później zniknęła w sypialni
Uchyliłam drzwi od łazienki i posłusznie weszłam do niej z siostrzyczką. Gdy umyłyśmy ręce zasiadłyśmy do stołu i zjadłyśmy posiłek.
- Hailie - uczepiła sie mojej nogi gdy odeszłyśmy już od stołu - kocham cię
Uśmiechnęłam sie tak szeroko, że z pewnością było widać moje wszystkie zęby.
- też ciebie kocham - przytuliłam sie do niej - dobra chodź. Zbieramy sie
Mama już stała w holu. Założyłyśmy szybko buty i zeszłyśmy tym razem po schodach do garażu. W samochodzie czekał już tata Lilian.
- wreszcie - mruknął, a później się wyszczerzył - gotowi?
- Tak! - krzyknęła siostra, a samochód ruszył. Śpiewaliśmy różne znane piosenki i rozmawialiśmy. Jak prawdziwa rodzina.
Nie dane było mi sie cieszyć w tym życiu. Usłyszałam trzask i straciłam przytomność
***
Siedziałam w gabinecie psychologa i dochodziłam do siebie. Mama i tata Lilian umarli na miejscu. Ciężko mi sie oddychało z tą myślą. Sama siostrzyczka tak mocno ucierpiała, że nie będzie już do końca życia normalnie funkcojonować...
Ja za to.... czułam sie okropnie. Nic mi sie nie stało. Dobra miałam dużą ranę na ramieniu, ale bardziej niż to odczuwałam pustke. Straciłam rodzine. Byłam zamyślona i nie słyszałam co sie dzieje wokół mnie.
- Hailie - pani psycholog znów zaczęła swój monolog - spokojnie przejdziemy przez to
Starała sie dawać słowa ukojenia jednak ja była w transie. Ostatnio tak sie czułam po śmierci chomika, tylko że wtedy ten ból był 10 razy mniejszy.
- Lilian musi tu zostać - przemawiała do mnie łagodnie - ty pojedziesz do 5 braci.
Mówiła mi to już 10 razy ja dalej nie mogłam w to uwierzyć. Podobno Gabriela obiecała, że jak coś jej sie stanie to idę pod opiekę ojca. Okazało sie jednak że jestem sierotą i mam 5 braci w Ameryce...
***
Nie było lepiej. Jutro wylatywałam do swoich braci, a ja żyłam w ciągły stresie. Bałam sie o siostre, ale też dalej opłakiwałam mame.
Mogłam wyjść ze szpitala, ale pani z opieki społecznej za mną dzielnie podążała. Skierowałam sie do kawiarni i zamówiłam 2 gorące czekolady. Grzecznie podziękowałam i zapłaciłam. Wyszłam z budynku, a w ręce trzymała już dwa kubki bardzo gorącej czekolady.
- Kochasz gorącą czekoladę? - zagadała pani z opieki społecznej, a ja skinęłam głową
- Ona ją kochała - starałam sie żeby mój głos nie drżał, ale nie wyszło
Parę minut później dotarłyśmy do szpitala. Weszłam do sali gdzie leżała moja siostra. Była w śpiączce. Postawiłam obok niej jeden kubek gorącej czekolady, a sama zaczęłam sączyć drugą.
- Nasza ostatnia gorąca czekolada - uśmiechnęłam sie smutno i pocałowałam czubek jej głowy.
CZYTASZ
Hailie Monet - 13 yo
Roman pour Adolescentsoryginalna książka - Weronika Anna Marczak Historie są moje. Miłego czytania :)