Prolog

291 10 0
                                    

4 lata wcześniej...

Nie rozumiałam co się dzieje w tamtym momencie. Mój świat się wtedy zatrzymał. Dotykał mnie, tam gdzie nie chciałam. Sunął swoimi dużymi dłońmi po całym moim ciele. Jego dotyk działał na mnie jak płachta na byka, jak ogień ale nie ten pozytywny. Cała powierzchnia skóry na moim ciele, była zaznaczana jego dotykiem.

Dotykiem mojego ojca.

Prosiłam a raczej błagałam, żeby przestał. Błagałam go na kolanach. Płakałam, wierciłam się, szarpałam, kopałam, drapałam, krzyczałam ale to wszystko na marne.

- Tato, zostaw mnie proszę.

- Spokojnie Amalia. Jestem twoim ojcem a ja cię bym nigdy nie skrzywdził.

Wypowiedział te słowa a ja myślałam, że się przesłyszałam. On sam chyba nie wierzył w to co powiedział. Kłamał...

Ułożył się pomiędzy moimi nogami i zaczął powoli we mnie wchodzić.

Boli.

- Ała, to boli

- Musi boleć.

Pierwsze pchnięcie.

Nie wytrzymam z bólu.

Drugie.

Mój ojciec nie wie co robi. Krzywdzi swoje jedyne pierworodne dziecko.

Trzecie.

- Zostaw mnie!

Uderzył mnie z liścia w prosto w twarz. Złapałam się za bolący mnie policzek aż poczułam pierwszą łzę którą uroniłam w tamtym dniu. Zauważył to.

Uderzył mnie potem w brzuch. Bolało. Bolało nie miłosiernie.

- Masz być silna. Silną kobietą. A nie być beksą. Co ty se myślisz, że jak cię dotnie jakiś mężczyzna to się popłaczesz? Nie tak to nie działa. Nie możesz się sprzeciwiać facetom, bo żaden cię nie zechce. Jesteś wyjątkowo brzydka, beztalencie ale masz przekonujące argumenty. Duże piersi oraz zgrabny tyłek. Jedynie na to ktoś poleci, chociaż w to wątpię. Przydało by ci się też trochę schudnąć. Nie zdziwię się jak cię nikt nie będzie chciał. Bo z tobą nie wytrzyma. Masz tak samo zjebany charakter jak twoja matka.

Czwarte.

- Pomocy!

Mężczyzna zakrył moje usta ręką i schylił się nad moim uchem. Szepnął swoim obrzydliwym głosem.

- Amalia nikt cię nie usłyszy i nie pomoże.

Miał rację. Nikt mnie nie usłyszy ani nie pomoże.

Piąte.

Byłam cicho. Bo krzyk tu nie pomoże.

Szóste.

Nie miałam siły nawet na płacz.

Skończył to co zaczął i poszedł sobie od tak z mojego pokoju. I, że nie ma wstydu spojrzeć się w moje oczy, matki i innych ludzi. Jak on na siebie później spojrzy w lustrze. Skrzywdził swoje dziecko. Nie wybaczę mu do końca swojego życia. Mam nadzieję, że spłonie w piekle.

Zostałam sama w swoim pokoju. Ja i cztery ściany. Nikt mnie tu nie usłyszy.

Chciało mi się płakać ale nie miałam na to siły. A nawet jeśli to nie mogłam tego zrobić.

Cały czas mam w głowie słowa mojego ojca.

" Masz być silna. Silną kobietą."

" Jesteś wyjątkowo brzydka, beztalencie ale masz przekonujące argumenty.

Duże piersi oraz zgrabny tyłek "

" Nie zdziwię się jak cię nikt nie będzie chciał"

" Masz tak samo zjebany charakter tak jak twoja matka"

Czemu każde dziecko jest szczęśliwe, tylko nie ja? Czemu mnie tylko takie rzeczy  spotykają? Miałam tylko zaledwie 13 lat. Tylko 13 lat...

Kill Or Be Killed 18+(WSTRZYMANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz